Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów. Robert Dzidowski cierpi na stwardnienie zanikowe boczne. Lekarze dają mu kilka lat życia. Jedyną nadzieją kosztowna operacja

Paulina Marcinek-Kozioł
Paulina Marcinek-Kozioł
W walce z nieuleczalną chorobą Robert Dzidowski nie jest sam. Ma olbrzymie wsparcie całej rodziny, zwłaszcza tej najbliższej.
W walce z nieuleczalną chorobą Robert Dzidowski nie jest sam. Ma olbrzymie wsparcie całej rodziny, zwłaszcza tej najbliższej. archiwum prywatne
Życie rodziny Dzidowskich z Tarnowa to nieustanna walka by zatrzymać chorobę i postawić pana Roberta na nogi. 53-latek choruje na stwardnienie zanikowe boczne (SLA), porusza się o kulach i na wózku inwalidzkim. Choroba postępuje z dnia na dzień, a lekarze dają mu zaledwie kilka lat życia. Jedyną szansą jest kosztowana operacja w Barcelonie.

FLESZ -Telemedycyna to więcej niż e-recepty

od 16 lat

Dla Roberta Dzidowskiego przejście nawet kilku kroków to ogromny wysiłek i nie lada wzywanie. Po domu tarnowianin porusza się o kulach. Natomiast każde wyjście na zewnątrz wiąże się z podróżą na wózku inwalidzkim. Do tego dochodzą częste bóle w klatce piersiowej. Jednak w walce z nieuleczalną chorobą pan Robert nie jest sam. Ma olbrzymie wsparcie całej rodziny, zwłaszcza tej najbliższej. Pomaga mu żona Ewa, która codziennie staje na głowie by ratować męża. Szuka lekarzy, jeździ z nim na badania, zajmuje się domem i jest przede wszystkim nieocenionym wsparciem psychicznym w trudnych chwilach.

- Ciągle mu powtarzam, że wszystko się jeszcze ułoży, przecież tyle jeszcze przed nami. Musimy razem doczekać wesela syna, a w przyszłości bawić wnuki – uśmiecha się Ewa Dzidowska. Pan Robert obok kochanej żony może liczyć także na pomoc syna Kamila i jego dziewczyny Agnieszki.

Zaczęło się od bólu stopy

Choroba pana Roberta spadła na rodzinę Dzidowskich jak grom z jasnego nieba. Wszystko zaczęło się 5 lat temu od niegroźnie wyglądającego bólu stopy i odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Zaniepokojony tarnowianin najpierw skonsultował się z neurologiem, a potem wykonał rezonans magnetyczny. Ten wykazał przepuklinę w odcinku lędźwiowym z uciskiem na nerw. Zaczęła się rehabilitacja i fizjoterapia oraz przyjmowanie leków przeciwbólowych. Trwało to dwa lata.

- Jednak po pewnym czasie duży palec u nogi stał się bezwładny. Mąż zaczął dziwnie chodzić i zawadzał nim o wszystko co spotkał na drodze – opowiada pani Ewa.

Były kolejne wizyty u specjalistów. Międzyczasie zaczęła opadać cała stopa, a pan Robert nie potrafił jej utrzymać prosto. Miała być operacja usunięcia przepukliny jednak do niej nie doszło. W szpitalu w Mielcu padło podejrzenie w kierunku stwardnienia zanikowego bocznego (SLA). Nikt nie chciał się podjąć zabiegu, ponieważ nie wiązano objawów ze zdiagnozowanym schorzeniem.

Zaczęły się kolejne badania oraz wizyty u specjalistów. Prywatnie bo przecież liczył się czas. W końcu w październiku 2018 roku trafili do tarnowskiego szpitala i tam potwierdziły się przypuszenia. Zdiagnozowano stwardnienie zanikowe boczne (SLA). Lekarze dawali panu Robertowi do 5 lat życia.

- Tego dnia nie da się zapomnieć. Wszyscy trzęśliśmy się jak galareta bo do końca wierzyliśmy, że diagnoza będzie inna, a tu jednak potwierdziło się najgorsze. Jak przyjechaliśmy do domu nie mogliśmy powstrzymać się od płaczu z bezradności i bezsilności – załamuje głos Ewa Dzidowska.

Toczy walkę o życie taty i męża

Rodzina Dzidowskich nie poddała się. Pani Ewa postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Zaraz po tym jak dowiedziała się, że mąż choruje na SLA zrezygnowała z pracy by zaangażować się w pomoc mężowi na dwieście procent. Wszelkie oszczędności na które pracowali razem przez wiele lat poszły na prywatne badania, wizyty i terapie.

- Jeździliśmy praktyczne po całej Polsce by ratować męża – wspomina. Przeszukała także cały internet i w końcu trafiła na Barcelonę. Wysłała maila, aktualne wynik badań i dostała pozytywną odpowiedź. Specjaliści z Barcelony podejmą się operacji kręgosłupa, która ma zatrzymać chorobę pana Roberta.

Potrzeba jednak ponda 90 tysięcy złotych. Koszty przekraczają możliwości finansowe rodziny dlatego postanowili zorganizować zbiórkę pieniędzy na portalu siepomaga.pl.

- Czekamy na ten wyjazd jak na zbawienie. Wierzymy, że da się uratować zdrowie męża – podkreśla tarnowianka. - Każda nawet najmniejsza wpłata ma dla nas ogromne znaczenie – dodaje.

Czasu jednak nie zostało już dużo. Operacja planowana jest końcem września. - Dla mnie życie jest największą wartością, zwłaszcza najbliższych dlatego nie poddamy się i będziemy walczyć do samego końca, razem. Ja na pewno nie odpuszczę – mówi pani Ewa.

Kliknij tutaj i pomóż Robertowi Dzidowskiemu stanąć na nogi i zatrzymać chorobę.

Pobierz bezpłatną aplikację Nasze Miasto i bądź na bieżąco!

Jak korzystać z aplikacji, by otrzymywać informacje z miasta i powiatu? To proste!
Po wejściu w aplikację w prawym górnym rogu w menu wybierz swoje miasto.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania. Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy zakładkę "koronawirus", w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto