Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów. Pogotowie ma więcej karetek do dyspozycji, ale i tak zdarza się, że wszystkie są zajęte i do chorych wysyłani są... strażacy

Paweł Chwał
Paweł Chwał
Liczba wyjazdów karetek tarnowskiego pogotowia przekracza już ponad 500 tygodniowo
Liczba wyjazdów karetek tarnowskiego pogotowia przekracza już ponad 500 tygodniowo archiwum Polska Press
Od dwóch tygodni w Tarnowie i powiecie tarnowskim w nocy dyżur pełnią dwa dodatkowe zespoły ratownictwa medycznego. Nawet to jednak nie wyeliminowało problemu braku karetek. Coraz częściej zdarza się, że jako pierwsi do wzywających pomocy wysyłani są strażacy.

Strażacy w Tarnowie i powiecie wspomagają pogotowie ratunkowe

W ostatnich dniach strażacy wyjeżdżali swoimi wozami bojowymi do osób, które wzywały pogotowia m.in. do Biadolin Radłowskich, Rzepiennika Biskupiego czy na ul. Furmańską w Tarnowie. Dyspozytor pogotowia decydował się na taki krok w sytuacji, kiedy nie było w okolicy wolnej karetki.

- Strażacy są przeszkoleni pod względem medycznym. Część z nich pracuje dodatkowo jako ratownicy, stąd mają odpowiednią wiedzę i umiejętności, aby nieść chorym pomoc w sytuacjach, kiedy zagrożone jest ich zdrowie i życie – mówi Marcin Opioła, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej PSP w Tarnowie.

Strażacy podejmują działania związane z udzielaniem pierwszej pomocy wyłącznie na miejscu – do czasu przyjazdu ratowników. - Nie ma możliwości, aby wóz strażacki pełnił rolę ambulansu. Przepisy na to nie zezwalają – dodaje rzecznik PSP.

Rośnie liczba wyjazdów karetek pogotowia w Tarnowie

Tarnowscy ratownicy mają tymczasem pełne ręce roboty. Wezwań z tygodnia na tydzień przybywa.

- Ilość podejmowanych przez nas interwencji cały czas rośnie. O ile jeszcze na początku listopada było ich ponad 400, to teraz już przekroczyliśmy granicę 500 wyjazdów tygodniowo – wylicza Krzysztof Krzemień, rzecznik prasowy Powiatowej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Tarnowie.

Sytuacja zaczyna przypominać tę sprzed roku, kiedy to podczas II fali COVID-19 karetki pogotowia notowały tygodniowo nawet po 600 wyjazdów.

- Wtedy jednak jeszcze dużo uczyliśmy się tego, jak obchodzić się z osobami zakażonymi. W szpitalach były inne procedury i dłużej trwał sam proces przekazywania pacjentów. Czasem trzeba było czekać nawet kilka godzin lub jeździć między szpitalami w poszukiwaniu wolnych miejsc na oddziałach covidowych. Teraz, na szczęście nie ma u nas takich problemów – mówi Krzysztof Krzemień.

Zdarzają się jednak sytuacje, że w danym momencie wszystkie karetki w okolicy są zajęte i wtedy trzeba posiłkować się strażakami lub prosić o pomoc ratowników z sąsiednich powiatów. Nie ma bowiem rejonizacji. Działa to również w drugą stronę. Ambulanse z Tarnowa jechały już m.in. pod Dębicę, a ratownicy z filii w Szerzynach wykonywali kurs z chorym z Podkarpacia aż do szpitala w… Ustrzykach Dolnych.

Od 17 listopada jeden dodatkowy zespół ratownictwa medycznego pełni dyżur nocą w stacji pogotowia przy al. M. B. Fatimskiej, a drugi w filii w Lisiej Górze.

- Wzrost interwencji związany jest z kolejną falą zachorowań na Covid-19, ale to nie oznacza wcale, że jak ona minie, to będzie ich mniej. Mamy coraz więcej ozdrowieńców, którzy skarżą się na inne dolegliwości, które są konsekwencją zakażenia koronawirusem – zauważa Krzysztof Krzemień.

Stąd pojawiają się sugestie, aby dodatkowe ZRM zostały w tarnowskim pogotowiu na stałe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto