Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów. Nogi całkiem odmówiły Julce posłuszeństwa. Rzadka choroba zaatakowała ją znienacka

Paulina Marcinek-Kozioł
Paulina Marcinek-Kozioł
Jeszcze w trakcie tegorocznych wakacji 14-letnia Julka Kierońska z Tarnowa tryskała energią. Lubiła spędzać czas na podwórku ze znajomymi, jeździć na rolkach. Nagle nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Trafiła do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niej udar rdzenia kręgowego. Cała jej nadzieja w długotrwałej i wyczerpującej rehabilitacji. Co gorsza jej koszty przekraczają możliwości rodziny.

WIDEO: Dzieci mówią jak jest

Julka we wrześniu miała rozpocząć naukę w technikum. Wybrała turystykę. - Marzyło się jej, że w przyszłości zostanie stewardesą bądź przewodnikiem wycieczek - mówi Bartosz Kieroński, tata 14-latki.

Jej plany niespodziewanie pokrzyżowała choroba. Niespełna trzy miesiące temu trafiła do szpitala w Krakowie, gdzie zdiagnozowano u niej udar rdzenia kręgowego. Nogi Julki odmówiły posłuszeństwa i nie są w stanie jej utrzymać. Nastolatka nie czuje w nich niczego - ciepła, zimna, nie reaguje na ukłucie. Jest w stanie nimi poruszyć i nawet wstać, ale tylko na krótką chwilkę.

- Nawet jak usiądzie, to niedługo musi się położyć bo ból kręgosłupa jest tak duży, że nie może go wytrzymać - mówi tata dziewczyny.

Jak grom z jasnego nieba

Data 16 lipca na długo zapadła w pamięć dziewczyny i jej najbliższych. To początek zupełnie nowego okresu rodziny Kierońskich. Właśnie tego dnia nogi nastolatki po raz pierwszy odmówiły posłuszeństwa. Zaczęły drętwieć, pojawił się bólu brzucha i w klatce piersiowej. Skończyło się na tym, że Julka osunęła się na ziemię i została przewieziona karetką do tarnowskiego szpitala, gdzie wykonano szereg badań.

- Pamiętam, że czekaliśmy z żoną z wielkim niepokojem co powiedzą lekarze. Po chwili wybiegł do nas doktor i powiedział, że nie jest dobrze - wspomina tarnowianin. Potem przyszedł raz jeszcze. „Trzeba jechać do Krakowa. Macie 30 minut na spakowanie się” - usłyszeli rodzice nastolatki.

Dziewczyna została przewieziona karetką na sygnale do Prokocimia. Tam padła diagnoza: udar rdzenia kręgowego. Okazało się, że schorzenie jest na tyle rzadkie, iż do końca nie wiadomo jak będzie przebiegać leczenie i jakie będą jego ostateczne rezultaty.

- Jeden z pracujących tam lekarzy powiedział nam, że to jest dopiero drugi przypadek, który mieli w swoim szpitalu - opowiada Bartosz Kieroński.

Rodzice dzień w dzień, na zmianę, przez ponad dwa miesiące przyjeżdżali do córki do Prokocimia. Starali się na wszelkie sposoby umilić jej czas rozłąki z domem. - Kiedy tylko Julka była w stanie, graliśmy w uno bądź gry planszowe. Chcieliśmy, by choć na chwilę zapomniała o chorobie i bólu - opowiada tata .

Pierwszy miesiąc był najgorszy, Julka musiała cały czas leżeć, dopiero później lekarze pozwolili jej usiąść. Niestety nie na długo bo ból kręgosłupa, który jej doskwiera jest potworny.

Pod koniec września wyszła ze szpitala. W domu spędziła jednak tylko tydzień i wyjechała do Radziszowa na rehabilitację i leczenie.

Rokowania na przyszłość nie wyglądają dobrze. Nikt nie potrafi powiedzieć, czy kiedykolwiek wróci do pełni sprawności fizycznej. Być może będzie w stanie samodzielnie pokonywać choćby niewielkie odległości. Potrzebuje jednak systematycznej rehabilitacji oraz udziału w turnusach rehabilitacyjnych pod fachowym okiem neurologa. To wszystko jednak drogo kosztuje.

Potrzebna jest pomoc

Rodzice większość czasu spędzają na dojazdach do córki i potrzebują wsparcia finansowego. Sami nie udźwigną kosztów rehabilitacji, wyjazdów na turnusy, a także dojazdów czy zakupu środków czystości.

Na pomysł zbierania pieniędzy dla Julki przez portal pomagam.pl wpadła koleżanka z pracy pana Bartosza . - To był impuls. Kiedy dowiedziałam się co spotkało Bartka i jego rodzinę założyłam tę zbiórkę. Sama mam dzieci, więc mogę sobie wyobrazić co oni w tej chwili mogą przeżywać - mówi Ewelina Suszczyńska. Pieniądze przez pomagam.pl można przekazywać cały czas. - Dziękujemy za każdą, nawet najmniejszą wpłatę. Dla nas ważna jest każda złotówka - mówi wzruszony Bartosz Kieroński.

Julka w trudnych chwilach może liczyć na wsparcie przyjaciół, z którymi przed chorobą spędzała cały swój wolny czas. Kiedy wróciła do domu ze szpitala, odwiedzili ją i bardzo gorąco powitali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Tarnów. Nogi całkiem odmówiły Julce posłuszeństwa. Rzadka choroba zaatakowała ją znienacka - Gazeta Krakowska

Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto