Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów. Nie złamał przepisów drogowych, ale zdaniem sądu i tak przyczynił się do wypadku

Robert Gąsiorek
Robert Gąsiorek
Sąd Okręgowy w Tarnowie utrzymał wyrok uznający winę Sławomira Leszko
Sąd Okręgowy w Tarnowie utrzymał wyrok uznający winę Sławomira Leszko Robert Gąsiorek
Sławomir Leszko dwa lata toczył w sądzie batalie o to, aby udowodnić, że nie był winny wypadku drogowego, do którego doszło na ul. Zamkowej. Usłyszał jednak prawomocny wyrok skazujący go na karę nagany. Tarnowianin uważa, że został skrzywdzony przez Temidę.

Do wypadku doszło 7 czerwca 2017 roku. Około godz. 15 Sławomir Leszko odebrał 12-letniego syna ze szkoły. Przyjechał po niego trójkołowym motocyklem piaggio i podwiózł do dziadków, którzy mieszkają przy ul. Zamkowej.

Gdy tylko rozstał się z chłopakiem, przejechał jakieś 10 metrów - do skrzyżowania z ulicą Jantona i zamierzał skręcić w lewo. Wtedy zobaczył pędzący za nim motocykl crossowy. Przypuszczając, że go ominie, pan Sławomir postanowił się zatrzymać. Crossowiec stracił jednak nagle panowanie nad kierownicą po czym uderzył w lewą nogę kierowcy skutera. Leszkę z miejsca zdarzenie zabrała karetka pogotowia. Lekarze musieli poskładać połamane kości - piszczelową i strzałkową.

Szybko wyjaśniło się, że motocyklem kierował 17-letni mieszkaniec pobliskiego osiedla. Nie miał prawa jazdy, a jego pojazd nie był zarejestrowany. Nastoletni kierowca został za to ukarany grzywną w wysokości 400 zł.

Sławomir Leszko był zdumiony po tym, jak to jemu postawiono zarzut spowodowania wypadku. Sąd pierwszej instancji uznał jego winę. Jak uzasadniał - mężczyzna powinien był zjechać z toru jazdy motocykla crossowego, a nie zatrzymywać się. Skazał za to Leszkę na karę nagany.

Chociaż nie była surowa, to przez nią tarnowianin nie może ubiegać się o odszkodowanie z firmy ubezpieczeniowej.

- Nie to jednak jest najważniejsze, ale fakt, że z ofiary zrobili sprawcę wypadku! - oburza się. Jego obrońca złożył zażalenie na wyrok.

Podczas procesu odwoławczego sąd postanowił przesłuchać biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych, który przygotowywał opinię w sprawie. Ekspert przyznał, że główną przyczyną wypadku była nadmierna prędkość młodego motocyklisty. Wyliczył, że przekroczył ją o przynajmniej 14 km/h. Biegły zaznaczył jednak, że do wypadku, by nie doszło gdyby pan Sławomir nie zatrzymywał się.

Ostatecznie Sąd Okręgowy utrzymał wcześniejszy wyrok.

- Po ponownej szczegółowej analizie materiału dowodowego jedynym słusznym i sprawiedliwym rozstrzygnięciem jest utrzymanie w mocy zaskarżonego wyroku - mówiła uzasadniając wyrok sędzia Małgorzata Stanisławczyk-Karpiel.

Sławomir Leszko z werdyktem Temidy nie może się pogodzić i nie kryje rozczarowania. - Żadnego przepisu nie złamałem, a jednak jestem winny - kręci głową.

Zapowiada, że na znak protestu weźmie udział w marszu osób poszkodowanych przez sądy i instytucje państwowe, który zaplanowany jest we wrześniu w Warszawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Tarnów. Nie złamał przepisów drogowych, ale zdaniem sądu i tak przyczynił się do wypadku - Gazeta Krakowska

Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto