Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów. Nie chcemy składowiska odpadów w pobliżu. Smród uprzykrza życie

Robert Gąsiorek
Józef Romanowski z Klikowej ma już dość nieprzyjemnych zapachów ze składowiska odpadów nad rzeką Biała. Przekonuje, że powodują one zawroty głowy oraz podrażnienia oczu i gardła
Józef Romanowski z Klikowej ma już dość nieprzyjemnych zapachów ze składowiska odpadów nad rzeką Biała. Przekonuje, że powodują one zawroty głowy oraz podrażnienia oczu i gardła Robert Gąsiorek
Mieszkańcy tarnowskiego osiedla Klikowa mają już dość nieprzyjemnych zapachów dochodzących ze składowiska odpadów Jednostki Ratownictwa Chemicznego Grupy Azoty. Żądają jego likwidacji. Radny miejski Marek Ciesielczyk chce, by sprawą składowanych tam odpadów zajęli się śledczy.

Józef Romanowski mieszka około kilometra od znajdującego się w pobliżu rzeki Biała składowiska odpadów. Mimo sporej odległości uciążliwy fetor w okolicy mocno daje się we znaki.

- Okropny zapach to nie wszystko. Ludzie mają zawroty głowy, czują szczypanie w oczach i drapanie w gardle - wylicza pan Józef.

Mężczyzna wraz z mieszkańcami Klikowej od lat chce rozwiązać problem składowiska. Ich głos nie został jednak do tej pory wysłuchany.

- Walczymy tylko o to, byśmy mieli czym oddychać. Jednostka Ratownictwa Chemicznego nie jest przecież od tego, żeby truć ludzi - podkreśla.

Wyrosła nam góra odpadów

Mieszkańcy powołali nawet Społeczny Komitet Mieszkańców Klikowej, aby skuteczniej walczyć z problemem.

- Jednostka Ratownictwa Chemicznego od zawsze zapewniała, że będzie rekultywowała ten teren. Tam nawet już rósł las, a teraz budują nowe niecki, w których pewnie wkrótce pojawią się nowe odpady. Mieszkam jakieś 300 metrów od składowiska i jeszcze niedawno z domu widziałem Górę św. Marcina, teraz ten widok zasłania mi duża sterta odpadów na wysypisku - kręci głową Kazimierz Curyło, przewodniczący Społecznego Komitetu Mieszkańców Klikowej.

O okropnym odorze dochodzącym ze składowiska mieszkańcy wielokrotnie informowali Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.

Jak przy tym przekonują, odpady na wysypisko zwożone są najczęściej w godzinach popołudniowych, a pracownicy WIOŚ wtedy już nie pracują.

- Dodatkowo inspektorzy mówią nam, że kontrole i tak muszą wcześniej zgłaszać. A jaki to ma sens, skoro pracownicy składowiska, wiedząc o pojawieniu się inspektorów, mogą przygotować wszystko tak, by było w porządku - zaznacza Kazimierz Curyło.

Podejrzany transport

3 stycznia tego roku nastąpił przełom. Curyło przed południem poczuł tak nieprzyjemny zapach, że postanowił po raz kolejny zgłosić sprawę do WIOŚ. - W końcu przekonałem ich, by przyjechali na miejsce - podkreśla przewodniczący społecznego komitetu.

Jak wynika z protokołu pokontrolnego, do którego dotarliśmy, inspektor z tarnowskiej delegatury WIOŚ stwierdził uciążliwy zapach już w odległości 600 metrów od składowiska.

Okazało się, że źródłem nieprzyjemnego zapachu był ładunek znajdujący się na ciężarówce, która akurat przyjechała ze Śląska.

Rozładunek pojazdu został natychmiast wstrzymany. Inspektor WIOŚ ukarał mandatem pracownika składowiska za niedopełnienie przez niego obowiązków.

- Udało się wtedy zatrzymać, niestety, tylko jeden transport, bo na teren składowiska wcześniej wjechały już dwie inne ciężarówki tej firmy - mówi Curyło.

Sprawa dla śledczych

W minioną sobotę podczas zebrania Rady Osiedla Klikowa odbyła się dyskusja na temat składowiska. Mieszkańcy obawiają się, że odpady są tam gromadzone w sposób niezgodny z zasadami. Od władz JRCh próżno szukają też odpowiedzi na pytanie, jakie odpady są przywożone na składowisko.

- Zasłaniają się tajemnicą handlową i dobrem spółki - rozkłada ręce Romanowski. Sprawą zainteresował się radny Rady Miejskiej w Tarnowie Marek Ciesielczyk. Samorządowiec złożył do tarnowskiej prokuratury oraz do Centralnego Biura Antykorupcyjnego zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

- Przecież zdrowie, a nawet życie mieszkańców może być zagrożone przez substancje, które są gromadzone na składowisku odpadów w Klikowej - zaznacza radny.

Domaga się także, aby Ministerstwo Ochrony Środowiska podjęło kroki zmierzające do zamknięcia tego śmierdzącego składowiska.

JRCh nie ma sobie nic do zarzucenia. Twierdzi, że eksploatuje składowisko zgodnie z decyzjami administracyjnymi. - Przyjmowane do składowania odpady nie stwarzają zagrożenia dla zdrowia i życia mieszkańców okolicznych osiedli - przekonuje Piotr Pawlina, menedżer ds. komunikacji Grupy Azoty. Dodaje, że do składowania przyjmowane są głównie odpady pochodzące z mechanicznej obróbki odpadów, jak np. obróbki ręcznej, sortowania, zgniatania czy granulowania.

ZOBACZ KONIECZNIE:

WIDEO: Poważny program - odc. 6: Mieszkańcy walczą o zapomniany park

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomocnik rolnika przy zbiorach - zasady zatrudnienia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto