Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów: miasto chce ciąć koszty w szkolnych stołówkach

Andrzej Skórka
- Nie mamy zamiaru likwidacji szkolnych kuchni - przekonują urzędnicy magistratu. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że takie plany były
- Nie mamy zamiaru likwidacji szkolnych kuchni - przekonują urzędnicy magistratu. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że takie plany były Andrzej Skórka
W tarnowskich podstawówkach tuż przed feriami rodzice masowo składali swoje podpisy pod protestami przeciwko likwidacji szkolnych kuchni.

Podziałało! Urzędnicy oficjalnie zaprzeczyli już, by mieli takie likwidacyjne plany. Ale jednocześnie oczekują od szkół oszczędności właśnie po stronie kuchennej działalności. Konkretne propozycje mają być znane na wiosnę. Dyrektorzy szkół i rodzice na drastyczne cięcia nie mają zamiaru się decydować.

Fama o niepewnym losie stołówek rozniosła się lotem błyskawicy na przełomie roku. Taki sygnał ze strony magistratu paść miał podczas narady z dyrektorami. - To jakieś przekłamanie w przekazie - przekonuje Bogumiła Porębska, dyrektorka wydziału edukacji w magistracie. W szkołach usłyszeć można było jednak odmienną wersję. Tyle, że nieoficjalnie.

Kanałami dystrybucyjnymi Związku Nauczycielstwa Polskiego pojawiły się w placówkach gotowe pisma protestacyjne. - Podczas zebrań na zakończenie półrocza podpisywali się pod nimi praktycznie wszyscy rodzice - opowiadają nauczyciele.

Do urzędu na razie jednak żadne listy z nazwiskami nie trafiły. Prawdopodobnie dlatego, że samorząd likwidacyjnych planów oficjalnie nigdy nie potwierdził. Nie pojawiły się też w tej sprawie żadne pisemne wytyczne.
Nie jest jednak tajemnicą, że władze miasta od kilku lat mocny nacisk kładą na ograniczanie wydatków na utrzymanie szkół. Teraz padło na kuchnie, które kosztują budżet miasta rocznie 5 mln zł.

Taka jest cena utrzymania kucharek, intendentów, opłat za media. Rodzice kupujący swoim dzieciom ciepłe posiłki płacą tylko za wsad do kotła. W zależności od szkoły stawki wahają się od 2,8 zł do 4 zł za obiad. Miasto wyznaczyło dyrektorom termin do końca marca na przedstawienie propozycji "optymalizacji" kosztów. - Decyzja o formie zapewnienia posiłków zależy od decyzji dyrektorów oraz rodziców - zapewnia jednak dyr. Porębska.

Choć mija już trzeci miesiąc od wydania takiej dyspozycji, na razie żadna jeszcze szkoła nie przedstawiła swoich propozycji. - Nie planujemy wprowadzania drastycznych cięć - uspokaja Jadwiga Jachym, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 14. Szkoła prowadzi bodaj największą stołówkę w mieście.

Codziennie na obiady przychodzi tu około 350 dzieci z "Czternastki" oraz sąsiedniego gimnazjum. Dla części z nich to jedyny ciepły posiłek w ciągu dnia. Przed oszczędnościami nikt się bynajmniej nie wzbrania. Niewykluczone są jakieś kadrowe korekty w kuchni, być może niewielki wzrostu opłaty za wsad do kotła. Z obecnych 2,8 zł do nieco ponad 3 zł. - Takie mamy możliwości w tym zakresie - dodaje dyr. Jachym.

Żadnych rewolucji w najbliższym czasie nie planuje także Szkoła Podstawowa nr 8. Na razie musi zrealizować zalecenia Sanepidu i poprawić stan techniczny kuchni. - O pomysłach na przyszłość będę mogła mówić po załatwieniu tej sprawy - tłumaczy dyrektor Dorota Zaleśny. - Chcę jednak zapewnić, że dołożę wszelkich starań, by sytuacja tak dzieci, jak i ich rodziców się nie pogorszyła. Na pewno nie będziemy korzystać z cateringu - przekonuje.

Na dźwięk tego słowa większość rodziców reaguje alergicznie. Po pierwsze z obawy przed wyższą ceną posiłków, ale również ich smakowymi walorami. - Moje dziecko nie chciało takich obiadów w ogóle jeść, więc zrezygnowaliśmy - opowiada Jerzy, ojciec jednego z uczniów szkoły muzycznej, w której od dłuższego czasu właśnie taki wariant obowiązuje na stołówce.

Czego oczekuje od szkół miasto? Najchętniej zredukowania kosztów prowadzenia kuchni do minimum. Ale to tylko teoria. Doskonale już widać, że na otwartą wojnę ze szkołami ani rodzicami dzieci iść nikt nie zamierza. - Mam nadzieję, że troszeczkę uda nam się jednak koszty obniżyć - mówi Bogumiła Porębska. Mówi m.in. o organizowaniu wspólnego zaopatrzenia dla kuchni, odejściach na wcześniejszą emeryturę części obsługi albo przejmowaniu kuchennej działalności przez obecne pracownice.

Zachętą ma być przekazywanie wyposażenia i pomieszczeń w nieodpłatne użytkowanie. - Jakoś nie słychać o chętnych do prowadzenia kuchni i serwowania obiadów w obecnie obowiązujących cenach - twierdzą jednak dyrektorzy szkół. - Jakakolwiek ajencyjna działalność mogłaby natomiast skutkować wzrostem stawek obiadowych nawet o sto procent.



Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto