FLESZ - Etapy znoszenia obostrzeń
Jak Teresa Sarat z Franklin Park została krawcową? Przez epidemię koronawirusa
Powrót na poważnie do krawieckich doświadczeń sprzed lat zaczął się u niej kilka miesięcy temu. Na całym świecie po wybuchu epidemii rządzący wprowadzali obowiązek zakrywania ust i nosa, a maseczek brakowało. Teresa Sarat z córką Klaudią wzięły się za szycie. Szło im jak z płatka. Nic dziwnego, skoro Teresa krawiectwo ma w genach. Ewidentnie dryg do szycia odziedziczyła po babci, która mieszkała na Powiślu Dąbrowskim.
- Tata zawsze opowiadał, że jego mama była bardzo dobrą i znaną krawcową. Szyła nawet dla najbardziej zamożnych osób – wspomina.
Krawcowymi są także jej starsze siostry. Jak tylko miała okazję, to podglądała je przy pracy. Jako nastolatka zaczęła próbować przerabiać sobie drobne rzeczy, ale nigdy nie było nic poważnego. Maszyna do szycia w jej domu pojawiła się dopiero w Ameryce i to za sprawą najstarszej córki Klaudii, gdy ta zaczynała eksperymentować z szyciem i przeróbkami.
- Ta sama maszyna służyła nam wiosną do szycia samych masek, a teraz wykorzystuję ją do robienia moich komplecików – opowiada Teresa.
Epidemia koronawirusa oznacza liczne obostrzenia również w Ameryce
Nie tylko w Europie miliony ludzi muszą sobie radzić z życiem w czasach restrykcji. We Franklin Park i sąsiednich miejscowościach też obowiązuje wiele obostrzeń związanych z epidemią koronawirusa. Studia odbywają się zdalnie, nie wszystkie szkoły i przedszkola są otwarte, a dzieci zajęcia odbywają się rotacyjnie bądź w mniejszych grupach. W przestrzeni publicznej, podobnie jak u nas, też obowiązkowe jest zasłanianie ust i nosa.
- Ruch na ulicach jest spory, ale widzę, że jednak większość stosuje się do zaleceń – mówi nasza rodaczka.
Czynnych jest tylko część barów i restauracji. W tych otwartych obowiązują limity osób, bezpieczne odległości między stolikami, a w drzwiach mierzenie temperatury klientom i obowiązkowa dezynfekcja rąk.
- Staram się, żyć w miarę normalnie, stosując się do wytycznych i dbam o bezpieczeństwo swoje, mojej rodziny i klientów – podkreśla.
Teresa Sarat: maseczki muszą nie tylko ładnie wyglądać, ale być wygodne
Kiedy siada przy maszynie do szycia, zapomina o całym świecie. Każdą wolną chwilę wykorzystuje teraz na szycie kolorowych kompletów.
- Sprawia mi to dużo radości i frajdy, a jeszcze jeśli innym podoba się moja praca, to naprawdę mnie to cieszy – podkreśla
A że idzie zima, pomyślała wymyśliła, że w mało komortowy obowiązek noszenia osłon twarzy można tchnąć powiew estetycznej świeżości. - Zawsze podobały mi się dwustronne czapki z polarkiem i do tego kominy. Pomyślałam sobie, że warto spróbować uszyć coś takiego samej - opowiada. Autorskim pomysłem jest dodanie do takiego zestawu maseczek w tym samym wzorze.
To był przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Gdy Teresa zdjęcia gotowych kompletów pokazała u siebie na Facebooku, wzbudziła olbrzymie zainteresowanie. Od razu posypały się zamówienia. Spod jej ręki wychodzą piękne czapki, kominy i maseczki w gwiazdy, kwiaty, zwierzęta, postaci z bajek, serduszka. Nie brakuje także takich z biżuteryjnym zdobieniem czy motywem moro. Szyje je zarówno dla dzieci, ale też i dla dorosłych. Często również obdarowuje bliskich takimi modnymi prezentami.
- Najważniejszy jest materiał. Na czapki muszę znaleźć dobrej jakości bawełnę. W sklepach nie ma dużego wyboru, dlatego często zmawiam przez internet. Musi nie tylko ładnie wyglądać, ale być praktyczne i wygodne – uśmiecha się Teresa Sarat
.
Bądź na bieżąco i obserwuj
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?