Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów. Mały Kacperek potrzebuje pomocy, żeby nie poddać się paskudnemu pasożytowi

Redakcja
5-letni Kacper z Tarnowa choruje na toksoplazmozę wrodzoną. Choroba zaraz po urodzeniu zaatakowała jego mózg i oczy, co w konsekwencji doprowadziło do wodogłowia,uszkodzenia wzroku i padaczki lekoopornej. Ratunkiem dla chłopca jest w tej chwili medyczna marihuana.

Kacper to radosny i pełen energii chłopiec. Na pierwszy rzut oka nie widać, że od urodzenia walczy z niebezpiecznym pasożytem. Uwielbia układać razem z mamą wieże z klocków i zabawy ze swoim młodszym bratem Filipkiem. Przepada za bananami, tostami i gołąbkami.

- Te ostatnie zjada do ostatniego ziarenka ryżu. Poz tym jest bardzo energiczny i wszędzie go pełno - mówi Sylwia Banaś-Jachim, mama 5-latka. - Ale nie zawsze tak było - zawiesza głos.

Niepokojące objawy

Kiedy Kacperek przyszedł na świat, wydawało się, że tryska zdrowiem. Niestety, niedługo po urodzeniu trafił do szpitala w Krakowie.

- Położna zauważyła dziwne drżenie ciała u synka - opowiada tarnowianka. Zaniepokojona od razu pojechała z maluchem do lekarza, a później do Prokocimia. Diagnoza była jednoznaczna - toksoplazmoza wrodzona. Chłopczyk spędził w szpitalach w Krakowie i Katowicach pół roku. - Przeżyliśmy naprawdę ciężkie chwile, lekarze nie dawali Kacperkowi szans na przeżycie - mówi.

Toksoplazmoza zaatakowała mózg i oczy dziecka, doprowadzając do wodogłowia, uszkodzenia wzroku (zez, oczopląs, 2,5 proc. widzenia oko prawe, 10 proc. oko lewe) i padaczki lekoopornej.

Po terapii i powrocie do domu padaczka uspokoiła się. Jednak po trzech latach wróciła z siłą tajfunu. Ataki były coraz dłuższe. Zdarzało się, że Kacper całkowicie tracił świadomość, miał bezdechy, a leki nie działały.

Brakuje pieniędzy na terapię

Zrozpaczona mama przeszukiwała internet i znalazła informację o medycznej marihuanie, którą po konsultacji z lekarzami z Wrocławia mogła podać synkowi. Efekt? Ataku nie miał już od 13 miesięcy. Wcześniej niewiele mówił, nie potrafił samodzielnie jeść czy ubrać się. Teraz robi to bez większych problemów. Ale miesięczny koszt kuracji to ponad 2 tys. zł. Pani Sylwia, aby opiekować się Kacprem, zrezygnowała z pracy. Z mężem mają na utrzymaniu czwórkę dzieci. Potrzebują wsparcia.

- Nie chcę, żeby synek cierpiał. Jeśli przerwiemy leczenie, padaczka wróci - mówi Sylwia Banaś-Jachim.

Kacperkowi można pomóc, dokonując wpłaty na konto Fundacji Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym „Kawałek Nieba”, Bank BZ WBK 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374, w tytule trzeba wpisać : „1652 pomoc dla Kacpra Banaś”.

Zbiórka prowadzona jest też na portalu pomagam.pl - Toksoplazmoza kontra Kacperek

Jak upiększyć balkon na wiosnę?

Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Tarnów. Mały Kacperek potrzebuje pomocy, żeby nie poddać się paskudnemu pasożytowi - Gazeta Krakowska

Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto