Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów ma dość lockdownu. Restauratorzy, właściciele hoteli i dyskotek mimo zakazów, chcą wznowić działalność

Paweł Chwał
Paweł Chwał
Tarnowscy restauratorzy i pracownicy branży gastronomicznej w październiku wyszli na ulice, aby zaprotestowac przeciw zamknięciu ich lokali. Od tego czasu do dzisiaj nic w ich sytuacji się nie zmieniło
Tarnowscy restauratorzy i pracownicy branży gastronomicznej w październiku wyszli na ulice, aby zaprotestowac przeciw zamknięciu ich lokali. Od tego czasu do dzisiaj nic w ich sytuacji się nie zmieniło Paulina Marcinek
Restauratorzy, hotelarze, właściciele dyskotek w Tarnowie i regionie mają już serdecznie dość lockdownu i przymusowego zamknięcia. Pierwsi już wyłamali się z zakazów i wznowili działalność, kolejni noszą się z tym zamiarem i zapowiadają, że zrobią to samo. Powód jest jeden – walka o byt i utrzymanie miejsc pracy.

FLESZ - Przedsiębiorcy nie godzą się na lockdown

Od prawie trzech miesięcy restauracje i lokale gastronomiczne nie mogą działać stacjonarnie. Możliwa jest jedynie realizacja usług polegających na przygotowywaniu i podawaniu żywności na wynos oraz z dowozem.

Burgerownia w Ciężkowicach to pierwszy w regionie lokal na mapie #OtwieraMY

Tak też do tej pory funkcjonował bar "Burgerownia" w Ciężkowicach. Jego właściciele, jako pierwsi w regionie, mimo rządowego zakazu, postanowili otworzyć lokal dla gości i sprzedawać jedzenie na miejscu. Od ubiegłej soboty (16 grudnia) lokal działa z zachowaniem reżimu sanitarnego i ograniczeniem liczby obsługiwanych osób. Przed wejściem jest bezdotykowa stacja do dezynfekcji rąk. Goście muszą mieć zasłonięte twarze. Dla klientów udostępnione są trzy stoliki, z zachowaniem odpowiedniej odległości.

- Ilość zamówień na wynos nie jest dla nas satysfakcjonująca. Byt lokalu wisi na włosku. Nie chcemy zwijać interesu i zwalniać ludzi. Niestety mijają kolejne tygodnie, a my nadal nie wiemy, jak długo to jeszcze potrwa, jak długo będziemy jeszcze zamknięci. Musimy płacić co miesiąc czynsz, wynagrodzenia, ZUS. Tutaj nie ma ustępstw – mówi Magdalena, menadżer "Burgerowni".

Bar powstał w połowie ubiegłego roku, więc właściciele nie mogli skorzystać z pomocy w ramach Tarczy Antykryzysowej.

Alfa Club i 2face Music Club też chcą się otworzyć

Śladem "Burgerowni" chcą pójść kolejni. Na sobotę (23 stycznia) otwarcie zapowiedziały tarnowskie dyskoteki - Alfa Club i 2face Music Club.

- Niedługo minie rok od chwili, kiedy na kilka miesięcy musieliśmy zamknąć klub. Potem wprawdzie, przez wakacje, działał z ograniczeniami, ale od jesieni znowu jesteśmy zamknięci. Ponosimy wszystkie koszty, związane z normalną działalnością, a wpływów nie ma. Dłużej już tak nie pociągniemy – tłumaczy Maciej z 2face Music Club.

Kluby mają działać z zachowaniem reżimu sanitarnego. Wejść będzie mogła ograniczona liczba osób.

Restauratorzy w Tarnowie się buntują

Tadeusz Nosek, właściciel restauracji i hotelu Bristol w centrum Tarnowa, liczy jeszcze tylko na obiecane, rządowe pieniądze z „tarczy”.

- Jeżeli ich nie dostanę to splajtuję. Zalegam już czynszem i z ZUS-em, bo nie mam z czego zapłacić. Kaloryfery zakręciłem, żeby oszczędzić na ogrzewaniu i rachunkach. Część pracowników sama odeszła, inni jeszcze czekają na lepsze czasy. Ale czy one nadejdą? - zastanawia się.

Nad wznowieniem działalności od lutego poważnie zastanawiają się też przedsiębiorcy skupieni w stowarzyszeniu Jemy w Tarnowie, które skupia ponad 40 restauratorów i właścicieli lokali gastronomicznych w mieście.

- Pomoc, którą dostajemy od państwa jest jedynie symboliczna. Nie starcza nawet na opłacenie podstawowych rachunków. Bez żalu z niej zrezygnujemy, byleby tylko pozwolono nam w miarę normalnie funkcjonować i zarabiać na siebie – mówi Krzysztof Chuderski ze stowarzyszenia, właściciel restauracji Stara Łaźnia.

Dyskonty pełne ludzi, restauracje stoją zamknięte

Restauratorzy mają żal do rządu o to, że ograniczono ich działalność podczas gdy są branże, które funkcjonują niemal bez przeszkód. Jako przykład podają handel. - Jesteśmy w stanie zapewnić reżim sanitarny na poziomie wyższym niż dyskonty. Tymczasem nas zamknięto, a w sklepach ludzie tłoczą się przy półkach i kasach jeden na drugim. Gdzie tu logika? - pyta Chuderski.

Niebawem wznowiona ma zostać działalność galerii handlowych, a o odmrożeniu branży gastronomicznej na razie nie ma mowy. A wobec tych, którzy wyłamują się z rządowych zakazów, padają groźby kar i restrykcji.

- W poniedziałek wieczorem podszedł do nas dzielnicowy i straszył, że jak nie zamkniemy lokalu to dostaniemy takie kary, że nigdy się z nich podźwigniemy. Mówił coś o 100 tysiącach złotych, które mogą na nas nałożyć. Straszył, że jeśli zaczniemy walczyć z organami publicznymi, to będą nas „dobijać”. Rozzłościło nas to jeszcze bardziej – opowiada menadżer "Burgerowni".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto