FLESZ - Które paszporty dają największą wolność?
Lisy na osiedlu w Mościcach nie boją się ludzi
Anna Sadowska codziennie chodzi na spacery ze swoim psem. Już nieraz widziała lisy, które leżą w trawie, bądź biegają po osiedlu.
- W ogóle nie boją się ludzi, podchodzą bardzo blisko, nawet metr czy dwa od człowieka – opowiada mieszkanka Mościc. - Na szczęście na razie nie atakują, ale boimy się, bo są coraz bardziej cwane i tak naprawdę nie wiadomo czego możemy się spodziewać - dodaje.
Niedawno bliskie spotkanie z lisem miała także Anna Zachara, która wyszła wieczorem na spacer z psem yorkiem. Przechodziła obok sklepu, kiedy coś poruszyło się w trawie. Zobaczyła łeb lisa. Wzięła na ręce pieska i poszła w stronę bloku. - Zauważyłam, że lis biegnie za mną. Weszłam do klatki, zamknęłam za sobą drzwi i widziałam jak stoi przed drzwiami i je obwąchuje – opowiada pani Anna.
Dzikie zwierzęta już od kilku miesięcy panoszą się w Mościcach
Jak twierdzą mościczanie, pierwszy lis pojawił się w dzielnicy w zimie. Wtedy jednak nie podchodził jeszcze aż pod bloki, a na widok ludzi uciekał. Sytuacja zmieniła się w wakacje, gdy zwierząt pojawiło się już kilka, w dodatku ludzi najwyraźniej stały się bardziej śmiałe. Można je spotkać głównie popołudniami i wieczorami, m.in. na ulicach ks. Indyka, Langiewicza czy Traugutta. Nic dziwnego, ze je tam ciągnie, skoro niektórzy mieszkańcy zaczęli je dokarmiać.
- Widzę często jak zostawiają im jedzenie, a my naprawdę się boimy, żeby komuś się krzywda nie stała - mówi Anna Sadowska.
W sprawie lisów w Mościcach interweniuje policja, straż miejska i azyl
W Komendzie Miejskiej Policji w Tarnowie - nota bene przy ul. Traugutta - sprawa dzikich zwierząt chodzących po Mościcach jest doskonale znana.
- Oczywiście w przypadku zagrożenie życia i zdrowia powiadommy patrol policji. Zareagujemy, gdy sytuacja będzie niebezpieczna, żeby nikomu stała się krzywda - zapewnia asp. sztab. Paweł Klimek, rzecznik prasowy KMP w Tarnowie
Strażnicy Miejscy również temat mają na tapecie. W Mościcach pojawiali się kilkukrotnie po takich wezwaniach w godzinach wieczorowy i nocnych.
- Przy każdym zgłoszeniu o sprawie informujemy także azyl. Nawet wysłaliśmy do nich specjalne pismo, w którym poinformowaliśmy o problemie lisów – podkreśla Aldona Świątek z Referatu Porządkowego Straży Miejskiej w Tarnowie.
Ekipa azylu trzy tygodnie temu na terenie dzielnicy rozstawiła pułapki na zwierzęta. Żaden lis się w nie jednak nie złapał. - Problem polega na tym, że niektórzy dokarmiają zwierzęta i wyrzucają im resztki jedzenia, bo szkoda im tych lisów. Skoro jednak zwierzęta są najedzone, to nawet się do naszych pułapek nie zbliżą – mówi Adrian Starzyk, kierownik Azylu dla Psów i Kotów w Tarnowie.
Ostatecznie pułapki zostały zabrane, jednak pracownicy tarnowskiego Azylu zapewniają, że są gotowi wrócić z tym sprzętem. Pod warunkiem, że mieszkańcy będą współpracować i przestaną dokarmiać zwierzynę. - Wtedy rozstawmy jeszcze raz klatki, złapiemy liski i wywieziemy je w bezpieczne miejsce– podkreśla Adrian Starzyk.
Bądź na bieżąco i obserwuj
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?