Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów, Dąbrowa Tarnowska. Ruszył proces w sprawie zabójstwa przypadkowego przechodnia. Oskarżony nie przyznaje się do winy [ZDJĘCIA]

Robert Gąsiorek
Robert Gąsiorek
Józef S. składał wyjaśnienia przed sądem. Nie przyznał się do winy
Józef S. składał wyjaśnienia przed sądem. Nie przyznał się do winy
W środę przed tarnowskim sądem stanął 67-letni Józef S., oskarżony o zabójstwo 40-letniego mieszkańca Dąbrowy Tarnowskiej. Do zbrodni doszło w maju ub. r. na ul. Zaręby. Według prokuratury, ofiarą nożownika padł zupełnie przypadkowy przechodzień.

FLESZ - Koronawirus mniej groźny niż grypa?

Niepozornego, skutego kajdankami Józefa S. na salę rozpraw wprowadzili policjanci. Był spokojny i wykonywał wszystkie polecenia. Zdaniem śledczych to on zadał dwa śmiertelne ciosy nożem 40-letniemu Mariuszowi N.

Oskarżony nie przyznaje się jednak do winy, ale podczas składania wyjaśnień nie wykluczył, że mógł zrobić krzywdę nieznanemu wcześniej mężczyźnie. - Jeśli mogę, to bardzo chciałbym przeprosić - mówił kierując swoje słowa do matki ofiary, która płacząc przysłuchiwała się jego zeznaniom.

Śmiertelne ciosy

Do zbrodni doszło 19 maja ub. r. na w zaułku na ul. Zaręby. Ciało Mariusza N. po godz. 22 zauważył pracownik pobliskiej pizzerii. Sekcja zwłok nie pozostawiła wątpliwości, że mężczyzna został zamordowany. Miał dwie rany zadane ostrym przedmiotem, prawdopodobnie nożem. Ciosy przebiły płuco oraz przecięły tętnicę podobojczykową.

W dniu śmierci Mariusz N. wybrał się ze znajomymi do kolegi w pobliskim Szarwarku. Około godziny 21.30 wrócił do Dąbrowy Tarnowskiej. Kierowca wysadził go w okolicy budynku urzędu miejskiego. Ostatnie minuty jego życia odtworzono na podstawie analizy nagrań z monitoringu miejskiego. Kamery zarejestrowały, jak 40-latek kieruje się w stronę przejścia dla pieszych na drodze krajowej nr 73. Tuż przed „zebrą” spotkał dwóch mężczyzn. Wśród nich był Józef S.

Po chwili cała trójka przeszła przez jezdnię. Mariusz N. skręcił w kierunku ul. Zaręby. Dwaj pozostali mężczyźni poszli za nim. Gdy doszli do ul. Polnej, Józef S. rozstał się ze swoim towarzyszem.

Biała plama przede mną

Józefa S. zatrzymano 28 maja. W jego budynku gospodarczym znaleziono nóż, który prawdopodobnie był narzędziem zbrodni. Przed sądem mężczyzna przedstawił własną wersję wydarzeń z dnia zabójstwa. Przyznał, że pił tego dnia alkohol. - Wypiłem może jedno, dwa piwa - mówił w sądzie 67-latek. Około godz. 22 miał opuścić lokal przy ul. Piłsudskiego. Nie pamięta dokładnie jaką trasę pokonał, ale twierdzi że szedł sam. - Pamiętam, że przebiegłem przez drogę na czerwonym świetle. Później znalazłem się w jakimś ciemnym zaułku - powiedział.

Zeznał, że w zaciemnionym miejscu otrzymał cios w głowę. - Podniosłem się i zadałem dwa ciosy. Ale nie wiem komu, przed sobą widziałem tylko białą plamę - mówił Józef S. Podkreśla, że nóż w kieszeni jego kamizelki znalazł się przez przypadek. Dzień wcześniej pomagał nim sobie przy sadzeniu pomidorów. - To był składany nóż z kompasem. Na pewno nie brałem go celowo do baru - przekonywał.

Po zajściu Józef S. poszedł spokojnie do mieszkania w oddalonym o kilkaset metrów bloku. Na klatce spotkał zięcia, ale z nim nie rozmawiał.

Mówił, że "kogoś zabije"

67-latek mówił w sądzie, że gdy rano się obudził, usłyszał od córki, że w mieście doszło do zabójstwa. Przyznaje, że pod wpływem jakiegoś impulsu sprawdził dłonie, odzież, buty i nóż, czy nie ma na nich śladów krwi. - Nie dopuszczałem tego do siebie, że ja mogę być w to zamieszany - zaznacza. Nie znał zamordowanego 40-latka, nie przypomina sobie, aby go kiedykolwiek spotkał.

Podczas środowej rozprawy zeznania złożyło również dwóch świadków. To chłopak i dziewczyna, którzy feralnego wieczoru siedzieli w samochodzie zaparkowanym na rogu ul. Grunwaldzkiej i Berka Joselewicza. Około godz. 22 prawdopodobnie widzieli idącego ulicą Józefa S. Przechodził przez ulicę na czerwonym świetle. Według młodych ludzi trzymał coś w dłoni. - Przypominało to nóż - mówiła dziewczyna, a chłopak miał usłyszeć, jak mężczyzna mówił do siebie "Ja kogoś zabije". Przyglądając się siedzącemu na ławie oskarżonych Józefowi S. przyznali, że mógł to być on, ale nie byli pewni.

67-latek odpowiada za zabójstwo z zamiarem bezpośrednim za co grozi mu dożywotnie więzienie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dabrowatarnowska.naszemiasto.pl Nasze Miasto