Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów. "Burgerownia" z Ciężkowic zbuntowała się przeciw lockdownowi i zaprasza klientów. To pierwszy w regionie lokal na mapie #OtwieraMY

Paweł Chwał
Paweł Chwał
"Burgerownia" z Ciężkowic zbuntowała się przeciw lockdownowi i zaprasza klientów
"Burgerownia" z Ciężkowic zbuntowała się przeciw lockdownowi i zaprasza klientów archiwum
Właściciele baru Burgerownia w Ciężkowicach jako pierwsi w regionie, mimo rządowego zakazu, postanowili otworzyć lokal dla gości i sprzedawać jedzenie na miejscu, a nie tylko na wynos. - Walczymy o przetrwanie – tłumaczą. Podkreślają, że pracują w pełnym reżimie sanitarnym, troszcząc się o zdrowie pracowników i klientów.

FLESZ - Przedsiębiorcy nie godzą się na lockdown

Burgerownia z Ciężkowic na mapie #OtwieraMY

Od prawie trzech miesięcy restauracje i lokale gastronomiczne nie mogą działać stacjonarnie. Możliwa jest jedynie przygotowywanie i podawanie żywności na wynos oraz z dowozem.

W kraju kolejni przedsiębiorcy decydują się ostatnio na wznowienie pełnej działalności, wbrew wprowadzonym przez rząd zakazom. W sieci dostępna jest interaktywna mapa takich lokali i punktów usługowych. Wśród nich jest "Burgerownia" z Ciężkowic, która do niedawna także serwowała jedzenie tylko na wynos.

- Ilość zamówień nie jest dla nas satysfakcjonująca. Byt lokalu wisi na włosku. Nie chcemy się zamykać, nie chcemy zwalniać ludzi, ale mijają kolejne tygodnie, a my nadal nie wiemy, jak długo to jeszcze potrwa, jak długo będziemy jeszcze zamknięci. Musimy płacić co miesiąc czynsz, wynagrodzenie, ZUS. Tutaj nie ma ustępstw – mówi Magdalena, menadżer Burgerowni.

Lokal został ponownie otwarty w sobotę (16 stycznia). Niedługo później odwiedzili go policjanci, których komisariat znajduje się zresztą nieopodal.

- Było bardzo kulturalnie. Policjanci zobaczyli, jak to wygląda. Nikogo nie spisywali, nikomu nie wystawili mandatu – dowiadujemy się od obsługi.

Burgerownia w Ciężkowicach walczy o przetrwanie, dlatego otwiera się mimo zakazu

Burgerownia powstała w połowie ubiegłego roku, więc właściciele lokalu nie mogli skorzystać z pomocy w ramach Tarczy Antykryzysowej, gdyż nie byli w stanie wykazać dochodu za analogiczny okres roku poprzedniego.

- Nie dostaliśmy ani grosza rządowej pomocy. Obawy są, ale nie mamy nic do stracenia – tłumaczy pani Magdalena.

Jak zapewnia, bar funkcjonuje z zachowaniem pełnego reżimu sanitarnego. Przed wejściem do lokalu jest bezdotykowa stacja do dezynfekcji rąk. Goście i obsługa mają mieć zasłonięte twarze. Dla klientów udostępnione są tylko trzy stoliki, z zachowaniem odpowiedniego dystansu między nimi.

- Jest zima, na zewnątrz minusowe temperatury. Trudno wymagać od naszych klientów, żeby kupowali jedzenie i jedli przed wejściem czy w samochodach, skoro w środku jest ciepło i jest wystarczająco dużo miejsca. Tu nie ma tłumów takich, jak w dyskontach, czy w galeriach handlowych przed świętami, które jakoś mogły funkcjonować, a my nie. W takich lokalach jak nasz czy w restauracjach jesteśmy na pewno w stanie zapewnić lepsze warunki sanitarne niż te sklepy czy galerie. Te zakazy są irracjonalne i bardzo niesprawiedliwe dla branży gastronomicznej – mówi pani Magdalena.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto