Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów. Biedny? Na węgiel czekaj

Robert Gąsiorek
Jan Wójs i jego żona martwią się, że mrozy mogą chwycić w każdej chwili, a w domu węgla nie ma. Schorowani małżonkowie ogrzewają się paląc drewno w małym piecyku. Na zakup węgla ich nie stać
Jan Wójs i jego żona martwią się, że mrozy mogą chwycić w każdej chwili, a w domu węgla nie ma. Schorowani małżonkowie ogrzewają się paląc drewno w małym piecyku. Na zakup węgla ich nie stać Robert Gąsiorek
Jan i Zofia Wójs to jedna z kilkunastu rodzin, którym urząd wciąż nie zdążył dostarczyć opału. Nie wszystkich stać na zakup węgla na zimę. Większość gmin zdołała już rozwiązać problem.

Małżonkowie z Zakrzowa z niepokojem śledzą prognozy pogody. Każdy spadek temperatury w ich małym domu jest bardzo odczuwalny. - W tamtym roku zepsuło się nam centralne ogrzewanie. Teraz ogrzewa nas tylko piecyk w kuchni - mówi 62-letnia pani Zofia. Sęk w tym, że nie bardzo jest czym palić. Co roku węgiel zapewnia rodzinie Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Wojniczu. Choć pierwsze przymrozki były już jednak pod koniec października, urzędnicy z zakupem węgla się nie spieszą.

Jest ciepło, nie pali się...

Początek listopada przywitał kilkunastostopniowymi temperaturami, ale Zofia Wójs skarży się na chłód doskwierający w domu. - Jesteśmy z mężem schorowani. Nie wychodzimy często i musimy siedzieć zmarznięci - przekonuje kobieta. Dwa lata temu przeszła udar. Miała paraliż lewej strony ciała. Pełnej władzy już nie odzyskała. Może poruszać się tylko dzięki kuli. Pan Jan cierpi na cukrzycę i ma chore serce. Podkreślają, że w minionych latach węgiel na najchłodniejsze miesiące roku dostarczano im już we wrześniu. W tym roku dotąd go nie zobaczyli.

- Przecież w miastach sezon grzewczy już się dawno rozpoczął, nie rozumiem, czemu jeszcze nie dostaliśmy opału - zauważa zmartwiona kobieta.

Wójsów nie stać na zakup opału z własnej kieszeni. Węgiel na wolnym rynku, w zależności od gatunku, kosztuje 660-890 zł za tonę. Tymczasem pani Zofia otrzymuje 750 zł renty, a jej mąż jedynie 136 zasiłku. - Same lekarstwa kosztują nas 500 złotych co miesiąc. Reszta ledwie starcza na jedzenie, więc kupno węgla to dla nas nieosiągalny luksus - kręci głową 59-letni gospodarz.

Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Wojniczu przyznaje, że nie rozwozi jeszcze węgla swoim podopiecznym.

- Na razie przyjmujemy wnioski od osób, które go potrzebują. Potem mamy dwa tygodnie na rozpatrzenie. Pani Wójs taki wniosek złożyła dopiero na początku listopada - broni się Agata Biernacka, kierownik GOPS. Jej zdaniem terminy nie są tak naglące, skoro temperatury w ciągu dnia sięgały nie tak dawno nawet 15 stopni Celsjusza. - Poza tym państwo Wójsowie w ubiegłym tygodniu otrzymali od nas drewno, którym mogą na razie palić w piecu - podkreśla Agata Biernacka.

Schorowanych ludzi to jednak nie uspokaja. Co będzie, jeśli drewno się skończy, a nadejdą mrozy? - Nie wiem, jak sobie damy radę - wzdycha kobieta. Urzędnicy z GOPS zapewniają, że węgiel trafi do kilkunastu najbiedniejszych rodzin w gminie pod koniec listopada. Podobnie rzecz się ma w sąsiedniej gminie Wierzchosławice.

Inni węgiel mają

Na takie próby cierpliwości nie byli wystawiani mieszkańcy Tarnowa. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej rozwożenie opału rozpoczął już we wrześniu (średnio około tony na rodzinę). - Chcemy zdążyć przed mrozami, które przecież mogą przyjść w każdej chwili. Rozdysponowaliśmy już 770 ton węgla. Trafił do osób starszych, schorowanych, rodzin wielodzietnych - wylicza Małgorzata Proszowska, dyrektorka MOPS w Tarnowie.

W sąsiedniej gminie Pleśna najbiedniejsi otrzymali już po pół tony opału. - Nie wykluczamy, że kiedy przyjdą naprawdę wielkie mrozy, będziemy dowozić dodatkowy opał do wszystkich potrzebujących wsparcia - dodaje Elżbieta Iwaniec, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Pleśnej.

Fakty

Nie tylko w jednorodzinnych domach najbiedniejszych osób niskie temperatury dają się we znaki. Najlepszym tego dowodem skargi mieszkańców tarnowskich blokowisk.

Sezon grzewczy rozpoczął się w mieście już kilka tygodni temu. Ale to nie wszędzie przekłada się na ciepło w kaloryferach. Wszystko przez nowe zasady, które wprowadziło Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Tarnowie. Zgodnie z nimi ogrzewanie w blokach włączało się dopiero, gdy temperatura na zewnątrz spadała poniżej 12 stopni Celsjusza.

Mieszkańcy w ostatnich dniach skarżyli się na ustawienia temperatur w węzłach cieplnych. Domagali się ich skorygowania, by więcej ciepła dopływało do mieszkań.

- Nie możemy sami tego zmienić. Musi to najpierw zlecić spółdzielnia, bądź inny zarządca budynku. W piątek otrzymaliśmy w tej sprawie wnioski od wszystkich tarnowskich spółdzielni. Bardzo szybko zareagowaliśmy i zmieniliśmy nastawy temperatur z 12 stopni Celsjusza na 15 lub 16. Dysponujemy taką technologią, że w każdej chwili możemy zdalnie zmieniać nastawy temperatur w blokach. Mamy pełną możliwość regulacji - podkreśla Magdalena Drobot, specjalista ds. komunikacji w MPEC Tarnów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto