Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów bez jednego wystrzału, jako pierwszy odzyskał niepodległość

Łukasz Winczura
Prof. Andrzej Chwalba
Prof. Andrzej Chwalba Anna Kaczmarz
Profesor Andrzej Chwalba podkreśla wkład Tarnowa i ludzi związanych z miastem w fakt, że także Kraków został wyzwolony przez naszego rodaka, urodzonego w Tuchowie Antoniego Stawarza

Panie profesorze, kiedy rozmawialiśmy dziesięć lat temu, to na stwierdzenie, że Tarnów był pierwszym niepodległym w 1918 roku, odesłał mnie pan do swojej książki, żebym się douczył, jak było naprawdę.

(Śmiech). Coś takiego było. Ale z kolei kiedy kilka miesięcy później odwiedziłem wasze miasto, zmodyfikowałem swoje zdanie.

Tak, powiedział pan że stawia na pierwszym stopniu podium Tarnów, Kraków, Zakopane. W jakimś sensie również Cieszyn. To jak to w końcu jest?

Podtrzymuję tę opinię. Wszystko bowiem jest kwestią tego, jakie przyjmiemy sobie kryteria.

Zatem po kolei.

Pierwsze kryterium to takie, czy za pierwsze niepodległe uznamy miasto, które jako pierwsze wprowadziło władzę uznającą się za władzę państwa polskiego.

I wówczas byłoby które miasto?
Pod tym względem pierwszym nie był ani Tarnów, ani Kraków, ale Cieszyn. Tam bowiem 19 października 1918 roku Rada Narodowa Księstwa Cieszyńskiego zgłosiła akces do państwa polskiego.

Którego w istocie jeszcze nie było...

Owszem. Ale rozpatrujemy same kryteria. I według tego, o którym rozmawiamy, palmę pierwszeństwa przyznajemy właśnie Cieszynowi. I tu są bezkonkurencyjni.

A Tarnów?

Tarnów nade wszystko, ale też i Kraków wygrywają tam, gdzie chodzi o kryterium, w którym przesądzamy, gdzie najpierw rozpoczęto rozbrajanie wojsk austriackich.

Pozostaje Zakopane.

Tam rzeczywiście również wszystko poszło bardzo szybko. Ale oni mieli do rozbrojenia ledwie niewielki oddział żandarmerii. Jednak Zakopane odpada z tej naszej rywalizacji.

Czemuż to?

Bo Zakopane nie było miastem, a my rozmawiamy o rywalizacji miast.

No to na placu boju pozostają Tarnów oraz Kraków. I pytanie, które pierwsze?

Jeśli potraktujemy Kraków jako centrum czy Śródmieście, to zostało ono rozbrojone kilka czy kilkanaście godzin później niż Tarnów. Zresztą poniekąd sukces tej akcji zawdzięczamy również Ziemi Tarnowskiej.

W jakim sensie?

A w takim, że rozbrajanie przeprowadzali żołnierze, którym przewodził porucznik, a później kapitan Antoni Stawarz, który urodził się 4 stycznia 1899 roku w Tuchowie i służył w 57 pułku piechoty, który stacjonował przecież w Tarnowie. Rozbrajanie odbyło się między godziną dziesiątą a dwunastą 31 października.

A u nas z 30 na 31 października.

Czyli to była kwestia nocy.

No to kwestię mamy w końcu rozstrzygniętą.

Chwileczkę. Otóż 30 października o godzinie dziewiątej wieczorem wspomniany Stawarz opanował przy pomocy kolejarzy budynek telegrafu w Płaszowie i rozpoczął rozbrajanie. Czyli, kto był pierwszy, decydują godziny. To niemal sportowa rywalizacja. Wbiega pan na stadion i o zwycięstwie decydują sekundy, minuty.

Ale moment. Czy Płaszów był już wówczas częścią Krakowa?

Tak, przed pierwszą wojną światową osiedle podmiejskie Płaszów zostało włączone w obszar tak zwanego Wielkiego Krakowa. I tam właśnie Austriacy przekazali broń konspiratorom i POW-iakom.

A jak całą sprawa z rozbrajaniem i wybijaniem się na niepodległość miała się z klimatem w monarchii i lojalizmu?

Monarchia wówczas już niemal rozsypywała się w rękach. Negocjowane są warunki zawieszenia broni, żołnierze myśleli tylko o tym, jak porzucić broń i wrócić spokojnie do domów. Dla nich wojna się skończyła. Na tronie siedział Karol I Habsburg, który nie miał nawet grama takiego miru jak Franciszek Józef. I to nie tylko w Galicji, ale i całej CK Monarchii.

Generalnie, klimat rodem z filmu „CK dezerterzy” czy „Przygód dobrego wojaka Szwejka”.

Można to tak ująć. Ale podkreślmy, że u nas przejmowanie władzy odbywało się bezkrwawo. Inaczej niż na przykład w Warszawie. Tam dochodziło do wymiany strzałów i ginęli ludzie, zwłaszcza w Międzyrzeczu Podlaskim. U nas w Galicji wszystko przebiegło spokojnie. Nikt nie zginął. Powiem więcej, w wielu przypadkach Austriacy niemal czekali, aż ktoś się zlituje i tę broń od nich odbierze.

Pilnowali przy tym, żeby generałom nie wpadło do głowy, by walczyć do ostatniej kropli krwi?

Oczywiście. Dlatego uciekali się też do sabotażu i na przykład przecinali linie telegraficzne, jak miało to miejsce w Tarnowie czy Krakowie.

A co z kultem Franciszka Józefa?

Franciszek Józef od dwóch lat leży w grobie. Cesarz zmarł 21 listopada 1916 roku. A szereg posunięć władz austriackich w 1918 roku powodował, że ten kult słabł i nawet się radykalizował.

W jakim sensie?

Podam jeden przykład. Studenci, a pewnie wśród nich byli też tarnowianie, wpadają do auli Collegium Novum, zrywają portret Franciszka Józefa, który wisiał nad tronem rektorskim, tną płótno na kawałki i zabierają je ze sobą. Taka sytuacja jeszcze kilka lat wcześniej byłaby nie do pomyślenia. Wiem, że w niektórych domach te kawałki do dziś traktuje się jak relikwie.

Ale bynajmniej nie z powodu sentymentu do cesarza.

Otóż to. Współcześni z dumą pokazują mi je i mówią: „Proszę popatrzeć, mój pradziadek uczestniczył w oczyszczaniu Krakowa czy Tarnowa z Austriaków, zrzucał portrety cesarza czy orły austriackie”.

Ale, co ciekawe, żaden z tych konspiratorów czy studentów nie stał się ikoną czy mitem miasta. Na przykład w Tarnowie mówimy przede wszystkim o Tadeuszu Tertilu.

To prawda. Ale Tertil to legendarny burmistrz Tarnowa, wybitny polityk w skali całej Galicji. Jednak rzeczywiście Tertil nie przebrał się w tych dniach za żołnierza i nie rozbrajał garnizonów austriackich. On miał znaczącą rolę w Kole Polskim w Wiedniu, był nawet przez jakiś czas jego prezesem. Pamiętamy jednak, że jako szef miasta, przyczynił się wielce do uchwały rady miejskiej, że Tarnów jest niepodległy, Tarnów jest częścią Rzeczpospolitej.

Jak pan sądzi, czemu zapomnieliśmy o tych bezimiennych bohaterach 1918 roku?

Prawdopodobnie dlatego, że wszystko odbywało się bez strzału, bezkrwawo. Bez tego militarnego, polskiego, romantycznego mitu.

To o kim powinniśmy pamiętać? Pan profesor już wspomniał nazwiska Tertila czy Stawarza...

Generalnie, mamy do czynienia z bohaterem zbiorowym. Ale na pewno powinniśmy pamiętać o twórcach Polskiej Komisji Likwidacyjnej, która powstała 28 października 1918 roku. Z Ziemi Tarnowskiej pierwsze skrzypce grał w niej Wincenty Witos. Na pewno pamięć należy się też brygadierowi, a potem generałowi Bolesławowi Roli. On zachęcał Polaków służących w armii austriackiej, by wstępowali do armii polskiej.

Niedawno minister Antoni Macierewicz i wicepremier Piotr Gliński wystąpili z inicjatywą budowy pomników ku czci odzyskania niepodległości w każdej gminie...

Nie słyszałem o tym.

Ale sama idea: podoba się panu czy jest pan wobec niej sceptyczny?

Odpowiem tak. Jestem zwolennikiem pomników czynu niż tych rytych w spiżu.

To jaki projekt przychodzi panu do głowy?

Pomnik, który wspólnie wystawią młodzi, ludzie w średnim wieku i osoby starsze. Pomnik przywiązania do Rzeczypospolitej i zrobienia czegoś wspólnego i sensownego dla naszego państwa. Takim pomnikiem byłaby dla mnie budowa więzi między skłóconymi politykami, zgoda narodowa.

Brzmi romantycznie.

Ale mówię to w duchu pozytywistycznym, bo tylko gdy odnowimy więzi, choćby przy okazji stulecia odzyskania państwowości, uda się coś dobrego dla kraju zdziałać.

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie - odcinek 22

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto