Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tak wielkiej wody Tarnów jeszcze nie widział, ale przed falą się obronił!

Andrzej Skórka
Woda z Białej wdzierała się w piątek do miasta przez kilkusetmetrową lukę w obwałowaniach, w okolicy ulicy św. Katarzyny
Woda z Białej wdzierała się w piątek do miasta przez kilkusetmetrową lukę w obwałowaniach, w okolicy ulicy św. Katarzyny Andrzej Skórka
Gdy z południa do Tarnowa zbliżała się rekordowo wysoka fala powodziowa na Białej, policjanci zagrodzili wjazd na most w Mościcach. Tarnowianie drżeli też o losy przeprawy na ul. Krakowskiej i na obwodnicy.

Na most w Mościcach ściągnięto ciężarówki - z firm prywatnych i z miejskich spółek. - Na pace mają jeszcze dodatkowe obciążenia - komentowali mieszkańcy pobliskich domów, którzy zebrali się na skarpie przy rozlewisku. Ciężarówki miały dociążyć przyczółek mostu. Dowodzący akcją ratowniczą obawiali się, że wielka fala zerwie most.

- Dodatkowe obciążenie sprawiło, że przyczółek "usiadł" mocniej. Nie doszło więc do takiej tragedii jak w przypadku mostu kolejowego pod Sączem - wyjaśniali. Operacja się powiodła.
Szczęście dopisało również dwóm pozostałym mostom na rzece. Ale na jakiś czas zamknięto ten na obwodnicy miasta, bo powodziowa fala zaczęła napierać na liczącą sobie zaledwie kilkanaście lat konstrukcję. Identyczne niebezpieczeństwo groziło w nocy z piątku na sobotę mostowi na ul. Krakowskiej.

Tu, z obawy o losy podmywanej przeprawy, zarządzono zamknięcie jednej jej połowy.
W piątkowe popołudnie i wieczór zamknięte mosty momentalnie spowodowały komunikacyjny chaos w mieście. Przez pewien czas jedyne połączenie między dwoma brzegami Białej stanowił most na ul. Krakowskiej. Dantejskie sceny działy się na sąsiadującym z nim skrzyżowaniu ulic Krakowskiej, Czerwonej i Koszyckiej.

Blokowały je sznury samochodów chcących przejechać w kierunku centrum. - Niewiele pomagało kierowanie ruchem przez policję. Dodatkowe zamieszanie wynikało z tego, że równocześnie czynna była sygnalizacja świetlna - opowiada Kamil Zając, który na przejazd mostem czekał kilkadziesiąt minut.
Do ewakuacji w piątek i sobotę przygotowywali się mieszkańcy osiedli sąsiadujących z Białą.

Razem z ratownikami umacniali wały rzeki na osiedlach Koszyckim i Kolejowym. Na tym ostatnim ramię w ramię przy napełnianiu i układaniu worków z piaskiem pracowali strażnicy miejscy, strażacy oraz więźniowie. Prowizoryczny wał miał zagrodzić drogę wodzie wpływającej przez lukę w wałach do położonego niedaleko osiedla Kolejowego.

- W domu wszystkie rzeczy wynieśliśmy na piętro, a samochód postawiłem na ul. Krakowskiej. Żeby w razie przerwania wałów łatwiej było uciekać - opowiadał Władysław Krupa, uszczelniający folią i workami bramę garażu. W niedalekiej Galerii Tarnovia klientom polecono wyprowadzenie samochodów z podziemnego parkingu, a od strony Białej trwało układanie worków z piaskiem.

Dramatyczna walka z wodą trwała w tym czasie także na Wątoku. Nurt w rejonie ul. Mostowej zaczął obrywać skarpę, na której dobiega końca budowa nowej części pawilonu miejskiej przychodni specjalistycznej. Jeszcze w czwartek półtora metra od jednej ze ścian stało ogrodzenie. Teraz ogrodzenia nie ma, a ściana nowej przychodni znalazła się nad samym osuwiskiem.

- O konstrukcję budynku się nie boję, bo posadowiono go na kilkumetrowych palach żelbetonowych. Obawiałem się natomiast podmycia podłogi na parterze. Na szczęście na razie nie zauważyliśmy żadnych pęknięć ścian budynku ani posadzek - mówi Artur Asztabski, dyrektor Zespołu Przychodni Specjalistycznych w Tarnowie.

Byłoby znacznie gorzej, gdyby nie akcja ratunkowa. Do wzmocnienia osuwającej się skarpy użyto setek worków z piaskiem i betonowych zapór. Te ostatnie, o ciężarze blisko tony, opuszczano tam przy użyciu dźwigu, który do akcji skierowały Zakłady Azotowe.

W nocy z piątku na sobotę wały Białej wytrzymały i duża część miasta uniknęła podtopienia. Bez przymusowej ewakuacji jednak się nie obyło. Na osiedlu Kolejowym lokatorzy musieli opuścić w sobotni wieczór kilka budynków. I to w chwili kiedy Biała płynęła już w swoim korycie. Około godz. 22 pojawiło się nowe zagrożenie. W rejonie ul. Kassali ludzie wyczuli ulatniający się gaz.

- Doszło do uszkodzenia rurociągu, prawdopodobnie z powodu wysokiej wody - mówi Dorota Kunc-Pławecka, rzeczniczka prasowa prezydenta Tarnowa. Ze względu na niebezpieczeństwo eksplozji wstrzymano ruch kolejowy na przebiegającym w pobliżu szlaku w kierunku Krakowa. Alarm odwołano po kilkudziesięciu minutach.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto