Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Siedliska. Dramatyczna akcja na parkingu przy sklepie. Strażak uratował 6-tygodniowe dziecko, u którego doszło do zatrzymania akcji serca

Paweł Chwał
Paweł Chwał
Marcin Lisowski zareagował od razu, kiedy tylko zorientował się, że w stojącym na parkingu samochodzie wydarzyło się coś niedobrego. Przywrócił dziecku funkcje życiowe i zajął się nim do czasu przyjazdu pogotowia
Marcin Lisowski zareagował od razu, kiedy tylko zorientował się, że w stojącym na parkingu samochodzie wydarzyło się coś niedobrego. Przywrócił dziecku funkcje życiowe i zajął się nim do czasu przyjazdu pogotowia Archiwum
Marcin Lisowski niczym anioł stróż pojawił się w odpowiednim miejscu i chwili, kiedy kilkutygodniowa Gabrysia znalazła się na granicy życia i śmierci. Dziecko było już sine, kiedy strażak przejął je od spanikowanej mamy. Zanim na miejsce dotarli ratownicy pogotowia, udało mu się przywrócić oddech i funkcje życiowe dziewczynki.

Błyskawiczna akcja pod Tuchowem. Życie dziecka było zagrożone

Dramatyczna sytuacja rozegrała się miesiąc temu na parkingu obok delikatesów w Siedliskach koło Tuchowa. Marcin Lisowski jechał rano do pracy w Ciężkowicach. Zatrzymał się w sklepie, aby kupić sobie coś na drugie śniadanie.

Gdy wracał z zakupami do samochodu, zauważył młodą, spanikowaną kobietę, która siedziała w stojącym obok dostawczaku. Podbiegł bliżej i zobaczył, że kobieta trzyma malutkie dziecko, które było już sine, leciało jej przez ręce i nie dawało oznak życia.

Jej mąż w tym momencie był w sklepie. Marcin bez chwili wahania przejął noworodka i przystąpił błyskawicznie do udzielania mu kwalifikowanej pierwszej pomocy. Na efekty przeprowadzonej na parkingu resuscytacji krążeniowo-oddechowej nie potrzeba było długo czekać. Już po dwóch cyklach dziecko zaczęło samo oddychać i przywrócone zostały mu funkcje życiowe.

Strażak przeniósł noworodka do pobliskiego sklepu, gdzie w cieple – z mamą poczekali na przyjazd karetki pogotowia. Do czasu pojawienia się ratowników Marcin cały czas monitorował oddech i puls Gabrysi.

- Zrobiłem to bez zastanowienia, automatycznie, bo wiedziałem, co należy zrobić w takiej sytuacji. Uczyłem się tego na kursie strażackim i dlatego było mi łatwiej pomóc temu dziecku. Poza tym wyznaję zasadę, że zawsze lepiej cokolwiek zrobić, niż stać i przyglądać się z boku. Między innymi dlatego też postanowiłem zapisać się do straży – tłumaczy Marcin Lisowski.

Słowa uznania dla strażaka z Pleśnej

Marcin pochodzi z Tarnowa, a od 12 lat mieszka w gminie Pleśna. Strażakiem w miejscowej OSP jest dwa lata. Był już na kilku akcjach, ale ta na parkingu obok sklepu w Siedliskach była wyjątkowa.

- Sam mam dwójkę dzieci. Na szczęście nie przechodziliśmy podobnej sytuacji w domu, ale mimo wszystko mam już jakąś wprawę w obchodzeniu się z nimi i teraz się to bardzo przydało – przyznaje strażak.

Po tym, jak krótką informację o zdarzeniu z udziałem Marcina Lisowskiego umieściła na swoim profilu na facebooku OSP Pleśna, zaczęły lawino pojawiać się komentarze z gratulacjami pod adresem bohaterskiego strażaka.
„Brawo...oby było więcej takich ludzi jak pan Marcin, którzy tak chętnie służą innym z pomocą...”, „Oby więcej osób znalazło w sobie odwagę do niesienia pomocy w takich sytuacjach”, „I to są ludzie których podziwiam”, „Prawdziwy mężczyzna i bohater strażak, „Szacunek i uznanie dla bohatera", "To strażak przez duże S. Brawo dla takiej postawy" - to tylko niektóre z nich.

Wzruszające podziękowania umieściła również babcia dziewczynki. „Gdyby nie Pan nie wiadomo jak by się skończyła ta historia. Nawet nie chcę o tym myśleć (…) Dla nas Pan jest Aniołem” - napisała.

Gdyby nie ten stres...

Marcin za bohatera się nie uważa. Twierdzi, że zrobił to, co powinien zrobić każdy w takiej sytuacji, a on po prostu znalazł się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie, gdzie mógł wykorzystać swoją wiedzę i nabyte podczas szkolenia umiejętności.

- Stres potrafi pokonać niejednego. A przecież czasem nie potrzeba wcale nawet kursu pierwszej pomocy, aby komuś uratować życie. Wystarczy tylko opanować nerwy i starać się pomoc, bo czas w sytuacjach zagrożenia życia odgrywa decydującą rolę – tłumaczy Krzysztof Krzemień, ratownik medyczny.

Wiedza i umiejętności zachowania się w sytuacji zagrożenia, co pokazuje przykład Marcina Lisowskiego, bardzo ułatwiają jednak szybką i sprawną pomoc. Pod wpływem tego wydarzenia, strażacy z Pleśnej przygotowują akcję, w ramach której będą uczyć, jak udzielać jej m.in. dzieciom. Chcą dotrzeć ze szkoleniami do jak najszerszego grona mieszkańców.

Rekordowo niska łączna kwota prób wyłudzeń kredytów w III kw. 2022 r.

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto