Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przez pandemię koronawirusa pogotowie już nie się nie wyrabia. Pomagać muszą strażacy. Do chorych jeżdżą swoimi wozami bojowymi

Paweł Chwał
Paweł Chwał
Strażacy coraz częściej pomagają, a niekiedy wręcz wyręczają, ratowników z udzielania pomocy chorym w regionie, gdyż karetki  mają mnóstwo wyjazdów
Strażacy coraz częściej pomagają, a niekiedy wręcz wyręczają, ratowników z udzielania pomocy chorym w regionie, gdyż karetki mają mnóstwo wyjazdów PSP w Tarnowie
W Tarnowie i regionie coraz częściej zdarza się, że do osób potrzebujących pilnie pomocy medycznej, zamiast ratowników w karetkach, wysyłani są strażacy w wozach bojowych. Powodem jest duża liczba wyjazdów pogotowia do tak zwanych przypadków covidowych, co wiąże się z wyłączeniem ambulansu z użycia nawet na kilkanaście godzin.

FLESZ - Cała Polska w strefie czerwonej

Strażacy z Tarnowa w roli pogotowia ratunkowego

Tylko w miniony poniedziałek (26 października) tarnowscy strażacy byli kierowani do pięciu typowo medycznych interwencji, z których trzy związane były z resuscytacją krążeniowo-oddechową u osób, które ze względu na stan zagrażający życiu wymagały pilnej pomocy. Karetki nie mogły przyjechać, bo były zaangażowane gdzie indziej, dlatego do pomocy skierowano strażaków.

- Na każdy zastęp, składający się z 5-6 strażaków, co najmniej jeden ma uprawnienia ratownika medycznego. Zdarza się, że poza służbą w straży pożarnej pracują także w karetkach pogotowia. Stąd tego typu interwencje nie są im obce. Problemem jest tylko to, że mają mniej specjalistycznego sprzętu do dyspozycji, względem tego, jak są wyposażone ambulansy – przyznaje Paweł Mazurek, rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Tarnowie.

Na wyposażeniu każdego wozu bojowego strażaków zawodowych są specjalne torby medyczne z zestawem tlenowym. W pojazdach strażackich są też nosze do transportu chorych, szyny kramera, a wszystkie samochody PSP w Tarnowie mają na stanie także zewnętrzne defibrylatory AED, które pomagają w unormowaniu rytmu serca.

- Każdy strażak musi ukończyć kurs kwalifikowanej pierwszej pomocy. Dotąd umiejętności te przydawały się przede wszystkim podczas ratowania poszkodowanych w wypadkach drogowych, gdy przyjeżdżaliśmy pierwsi na miejsce zdarzenia, przed ratownikami – zauważa Paweł Mazurek.

Samochód strażacki to jednak nie jest karetka

Poza resuscytacją trzech osób, strażacy w poniedziałek pomagali też bezdomnemu, który leżał na chodniku przy ul. Kościuszki oraz mężczyźnie, który na osiedlu Zielonym przeciął sobie rękę. Doraźnie opatrzyli i zabezpieczyli mu ranę. Pomocy udzielali za każdym razem na miejscu, do czasu aż zwolniła się karetka i mogła przetransportować pacjenta, który wymagał hospitalizacji do szpitala.

- Samochody bojowe nie są ambulansami. Nie możemy w nich przewozić ludzi, bo nie mamy do tego odpowiednich warunków. Niemniej jednak, gdyby sytuacja tego pilnie wymagała i nie byłoby innej możliwości dowódca może podjąć decyzję o tym, żeby użyć samochodu strażackiego również do transportu chorego – przyznaje rzecznik.

W sumie do dyspozycji jest stale sześć wozów bojowych w PSP oraz całe mnóstwo pojazdów, którymi dysponują jednostki OSP w całym regionie, gdzie również strażacy są przeszkoleni do udzielania pierwszej pomocy i nierzadko też posiadają specjalistyczny sprzęt do ratowania życia. W przypadku wyjazdów do pacjentów z podejrzeniem COVID-19 strażacy, podobnie jak ratownicy, ubierają specjalne kombinezony i okulary.

Ambulanse w Tarnowie często dokładnie trzeba odkażać

Powiatowa Stacja Pogotowia Ratunkowego w Tarnowie obsługuje ponad 300 tysięcy mieszkańców. W ciągu dnia dyżur pełni 13 zespołów wyjazdowych pogotowia rozmieszczonych w różnych częściach miasta i powiatu. Nocą do dyspozycji dyspozytorów zostaje tylko 9 karetek. O ile wcześniej wykonywały one ok. 400-450 wyjazdów tygodniowo to teraz liczba ta wzrosła do 550-560, z czego dużą część stanowi transport pacjentów z koronawirusem do szpitali.

- Każdy taki wyjazd do chorego, u którego jest podejrzenie COVID-19 zajmuje kilka, a nawet kilkanaście godzin. Ratownicy muszą się wpierw odpowiednio przygotować i ubrać w specjalne kombinezony. Samo przekazanie chorego do szpitala zajmuje zazwyczaj bardzo dużo czasu i odbywa się odrębnym trybem a niekiedy okazuje się, że musimy jeździć między szpitalami, bo w niektórych miejsc już nie ma. Po każdym takim kursie, ratownicy i samochód muszą przejść dokładną dezynfekcję, a to również chwilę trwa – wylicza Krzysztof Krzemień, rzecznik prasowy tarnowskiego pogotowia.

Pod względem sprzętowym – maseczki, kombinezony, ratownicy są w tym momencie dobrze wyposażeni. Kadrowo też jest jeszcze nie najgorzej, ale już pojawiają się pierwsze zwolnienia i przypadki zachorowań wśród załogi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto