Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pożar w Zbylitowskiej Górze. Ogień zniszczył ich cały dobytek [ZDJĘCIA]

Robert Gąsiorek
Rodzina Chajmów spała gdy ogień pojawił się w domu. Domowników w porę obudził ich pies. Rodzice z dorosłym synem uciekli z płonącej pułapki. Ich dom nie nadaje się do zamieszkania

Rodzina państwa Chajmów ze Zbylitowskiej Góry wciąż przed oczami ma płomienie ogarniające ich drewniany dom. Ogień w kilka godzin strawił cały ich dobytek. - Zostaliśmy bez niczego - w oczach Lucyny Chajm pojawiają się łzy.

Kobieta razem z mężem Andrzejem i 28-letnim synem Damianem o mały włos sami zginęliby w płomieniach. Ocalenie życia zawdzięczają swojemu psu - Pimpusiowi. Kiedy płomienie ogarniały budynek, a nieświadomi zagrożenia domownicy spali, mały kundelek robił wszystko co w jego mocy, by zerwać ich na równe nogi.

- Zawdzięczamy mu nasze życie. Nie chcę sobie nawet myśleć co by było, gdyby Pimpuś nas nie obudził w porę - zaznacza pani Lucyna, przytulając mocno pieska.

Zwierzak nie opuszcza teraz swoich właścicieli nawet na krok. Do Chajmów trafił jako szczeniak cztery lata temu. Jest ulubieńcem całej rodziny. - On też bardzo przeżył ten pożar i do dziś zachowuje się nerwowo - mówią gospodarze.

Psie przeczucie

Pożar wybuchł 29 listopada. Zbliżała się godzina 2 w nocy. Wszyscy domownicy głęboko spali. W pewnym momencie Pimpuś zaczął się niespokojnie zachowywać. Zwierzak wskoczył na wersalkę, na której spała pani Lucyna.

- Głośno szczeknął, zaczął mnie lizać po twarzy i trącać łapą. Zdziwiło mnie to, bo nigdy wcześniej tego nie robił. Wyglądało, jakby strasznie wyjść na zewnątrz. Ja byłam strasznie zaspana i nawet mu mówiłam, żeby się uspokoił - przyznaje kobieta. Piesek jednak nie ustępował. Pani Lucyna w końcu postanowiła wypuścić Pimpusia na zewnątrz. Ubrana jedynie w koszulę nocną uchyliła pieskowi drzwi. To wtedy dostrzegła blask. Gdy spojrzała w górę, zobaczyła, że dach domu obejmują płomienie.

Momentalnie wbiegła do domu, obudziła męża i syna, a potem sięgnęła do leżącej w korytarzu torebki po telefon komórkowy i zadzwoniła na numer 112.

Domownicy ratowali się tak, jak stali, w samych piżamach. Syn, Daniel nawet nie zdążył butów ubrać i stał na bosaka na zewnątrz.

Bezsilna wobec żywiołu rodzina mogła tylko patrzeć, jak ogień trawi drewniany budynek. Straż pożarna przyjechała po kilku minutach, ale Chajmom wydawało się, że upłynęła cała wieczność.

Na miejscu zameldowało się aż pięć zastępów straży pożarnej: z Tarnowa oraz ze Zbylitowskiej Góry i Zgłobic. W sumie 31 strażaków walczyło z ogniem przez blisko sześć godzin. Drewniany dom spłonął jednak doszczętnie.

Nie mają niczego

Płomienie strawiły wszystko co znajdowało się wewnątrz budynku. - Zostały tam nasze ubrania, meble, pieniądze. Ocalało tylko to co mieliśmy na sobie - kręci głową pani Lucyna.

Zniszczone zostały m.in. lekarstwa Daniela, który zmaga się z długotrwałą chorobą, a także aparat słuchowy i okulary pana Andrzeja. Mężczyzna ma poważną wadę słuchu i wzroku, więc trudno mu teraz funkcjonować. - A jeszcze w maju wymieniłam okna, a teraz w listopadzie kupiłam nowy piec kaflowy. Musiałam wiele miesięcy na to odkładać - rozpamiętuje pani Lucyna.

Potrzebna pomoc

Na szczęście w pobliżu znajduje się dom ojca pani Lucyny. Zygmunt Hołda bez chwili zastanowienia przygarnął całą gromadkę pod swój dach.

- Potrzebna jest im pomoc więc to było naturalne - mówi. Mieszka w piętrowym domu, ale do zamieszkania nadaje się tylko parter. Rodzina postanowiła, że wyremontują piętro budynku i tam zamieszkają Chajmowie. - Nasz stary dom nie nadaję się już do niczego - przyznaje pani Lucyna.

Problemem będzie jednak zgromadzenie na ten cel funduszy. Na razie z pomocą przyszedł Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej. - Od razu uruchomiliśmy pomoc dla poszkodowanej rodziny. Zaczęli się do nas zgłaszać także prywatni sponsorzy - mówi Maria Srebro, dyrektor GOPS Gminy Tarnów.

W domu pojawił się już fachowiec, który wykonuje instalację elektryczną. Jeden z darczyńców ufundował z kolei nowy aparat słuchowy dla pana Andrzeja. Potrzeb jest jednak jeszcze bardzo wiele. Wszyscy, którzy chcą mogą pomóc poszkodowanym przez pożar mogą kontaktować się z GOPS Gminy Tarnów pod numerem telefonu 14 688 01 50.

WIDEO: Jak się zachować w przypadku kolizji, a jak w czasie wypadku? - rady policjanta

Autor: Joanna Urbaniec, Gazeta Krakowska

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto