Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powiat tarnowski: urzędnicy zapomnieli już o powodzi. Ludzie nie

P. Chwał, Ł. Jaje
Tuchowianin Rafał Adamczyk remontuje dom za swoje pieniądze
Tuchowianin Rafał Adamczyk remontuje dom za swoje pieniądze Paweł Chwał
Rafał Adamczyk z Tuchowa nie czekał na zapowiadaną pomoc. Kiedy tylko rzeczoznawcy i komisje szacujące straty spisały wszystkie szkody, które Biała wyrządziła w jego zalanym po pierwsze piętro domu, sam przystąpił do odbudowy.

- Gdybym czekał do dzisiaj na te wielkie pieniądze, które mieliśmy dostać, to nie zdążyłbym z remontem do zimy - mówi. Ci, którzy uwierzyli obietnicom przeliczyli się. Zamiast odszkodowań i rekompensat dostali mnóstwo druków do wypełnienia. Cierpliwość powodzian powoli się kończy. - Mój dom przypomina ruinę, a ubezpieczyciel oszacował straty na 12 tysięcy złotych - mówi Józef Łabuz ze Słupca. Przez miesiąc mieszkał z rodziną w lesie, w fiacie cinquecento. Teraz sypia w kontenerze, który na razie opłaca mu państwo, ale tylko do końca listopada. Potem, jeżeli będzie chciał nadal w nim mieszkać, będzie musiał, jak inni, którym dostarczono prowizoryczne budynki, sam płacić za czynsz. Miesięcznie jest to od czterystu do nawet tysiąca złotych miesięcznie. W gminie Szczucin postawiono w sumie 107 kontenerów. Ci, którzy w nich mieszkają, narzekają przede wszystkim na ciasnotę, upały i trudny do wytrzymania zapach farby, który wydziela się ze świeżo pomalowanych blaszaków.

- W środku nie da się przebywać, bo głowa boli. Śpię na strychu, a syn w samochodzie - mówi Janusz, także Łabuz, tyle że mieszkaniec Maniowa. Mężczyzna stracił nie tylko dom, ale też sad - główne źródło utrzymania. - Ciężko na to wszystko patrzeć. Drzewa usychają, woda wciąż stoi między jabłoniami - opowiada. - Nie wiem, jak przetrwamy do przyszłorocznych zbiorów. Oprócz sześciu tysięcy złotych nie dostaliśmy nic - dodaje. Wciąż nie wiadomo, kiedy najbardziej poszkodowani przez wielką wodę otrzymują zasiłki do 100 tysięcy złotych. - Od czerwca na rozpatrzenie czeka u wojewody 141 wniosków od naszych mieszkańców. Na nasze zapytania, co z nimi, dostajemy jedynie odpowiedź, że trzeba dostarczyć kolejne oświadczenia - irytuje się Jan Sipior, burmistrz Szczucina. - Mieszkańcy są rozgoryczeni i wściekli na gminę. Jednak nie możemy nic zrobić. Pieniądze dają władze z Krakowa i Warszawy. My tylko je rozdzielamy - tłumaczy.

Do urzędów gmin w Tuchowie i Wietrzychowicach pieniądze wprawdzie już dotarły, ale i tu mieszkańcy jeszcze ich nie dostali do ręki. - Czekamy na ostateczną weryfikację szkód i zgodę od wojewody, że możemy je już wypłacać ludziom. To są bardzo duże kwoty. Nie chcemy, żeby nas ktoś potem pociągnął do odpowiedzialności za to, że coś zostało zrobione nie tak - mówi Leszek Zabiegała, wójt Wietrzychowic. Na obiecane pieniądze, ponad 50 tysięcy złotych nie może się już doczekać Tadeusz Lach z Tuchowa, który wprawdzie na razie mieszka z żoną w kontenerze, ale zdaje sobie sprawę z tego, że jest to tylko rozwiązanie tymczasowe. - Przecież, jak przyjdzie zima, to nie opłaciłbym ogrzewania - mówi. Gmina zaproponowała mu, podobnie jak innym, którzy stracili domy, zamianę działki na komunalną przy ulicy Okólnej.

- Za te 50 tysięcy to ja nie mam nawet co myśleć o postawieniu nowego domu. Na odszkodowanie nie mogę liczyć, bo budynek nie był ubezpieczony - dodaje.
Monika Frenkiel z zespołu prasowego wojewody przekonuje, że zwlekanie gmin z wypłatą zasiłków do 100 tysięcy jest nieuzasadnione. - Skoro te pieniądze są już na ich kontach, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby je wypłacić tym, którzy o nie wnioskowali - mówi. Poszkodowani nie dostaną jednak od razu całej sumy, gdyż zasiłki będą wypłacane w kilku transzach. Na dodatek każdy będzie musiał się później rozliczyć, na podstawie faktur, z tego, w jaki sposób je spożytkował. W Tuchowie, po ostatniej powodzi poszkodowanych jest około 200 rodzin. Do 19 domów nadzór budowlany zakazał kategorycznie wstępu, 40 kolejnych jest pod obserwacją. W środę, w gminie zaczęły pracować komisje geotechniczne, od decyzji których zależeć będzie, czy uszkodzone budynki nadają się do remontu, a na działkach, gdzie uaktywniły się osuwiska, można będzie cokolwiek budować.

- Ci, którzy stracili domy, mogą się wprawdzie starać jeszcze o pomoc w wysokości do 300 tysięcy złotych, ale zasady, na jakich miałyby być one odbudowywane i przez kogo, nie zostały dotąd jasno określone - mówi burmistrz Mariusz Ryś. Podobnie mówi Wiesław Zimowski, wójt Pleśnej, gdzie na konkretne decyzje w sprawie możliwości ubiegania się o zasiłki na odbudowę domu czeka w tym momencie 15 rodzin, które, w wyniku osuwisk, zostały bez dachu nad głową.
- Nie dysponujemy działkami komunalnymi, na których mogliby się oni wybudować, chyba że przyjęta zostanie ustawa, która pozwoli nam odrolnić grunty - wyjaśnia. Jedyne, co udało się do tej pory sprawnie przeprowadzić na terenach powodziowych, to porządki. Na wysypiska śmieci wywieziono setki ton przedmiotów z zalanych budynków. Tylko w Tuchowie kosztowało to budżet gminy ponad 300 tys. zł. Kłopot jest wciąż z uszkodzonymi wałami przeciwpowodziowymi, które jedynie tymczasowo załatano. Pieniądze na ten cel podobno są już zabezpieczone, a właściwe prace przy odbudowie wałów mają ruszyć jeszcze w tym miesiącu - na początek na wyrwie w Maniowie, a potem w Woli Rogowskiej i na Uszwicy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto