Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powiat tarnowski: ekolodzy kontra zbiornik

Paweł Chwał
Archiwum/pzwsmolec.pl
Zbiornik ma przede wszystkim gromadzić wodę spływającą z okolicznych wzgórz - głównie od strony Woli Lubeckiej i Kowalowej i zapobiegać powodziom, takim jak ta z 2010 roku. Wysoka na ponad 2,5 metra fala powodziowa zalała wówczas kilkadziesiąt domów i budynków od Jonin, przez Ryglice aż do Tuchowa, gdzie przepływająca przez te miejscowości niepozorna na co dzień rzeka Szwedka wpływa do Białej.

- Gdyby istniał zbiornik, tej wody nie byłoby aż tyle, a straty mielibyśmy zdecydowanie mniejsze - przekonuje Marek Wójcik, przedsiębiorca z Ryglic, jeden z najbardziej poszkodowanych.

Zbiornik nie ma szczęścia. O pilnej jego budowie mówi się już od ponad 10 lat. Plany stały się realne, kiedy inwestycja - jako jedna z trzech w Małopolsce - znalazła się w programie inwestycyjnym województwa na lata 2007-2013, a duże pieniądze na jej realizację pozyskano z UE. W Joninach najszybciej uporano się z uzyskaniem zgody mieszkańców i za 3 mln zł wykupiono działki oraz przesiedlono jedną rodzinę.

Na przeszkodzie stanęły m.in. protesty ekologów, którzy przekonywali, że przez zbiornik wzrośnie temperatura wody w Szwedce, a to może zagrażać występującej w niej faunie i florze, m.in. małej rybce - strzebli potokowej.
W międzyczasie ważność straciła poprzednia, wydana ponad cztery lata temu decyzja środowiskowa i wszystkie procedury trzeba było przeprowadzić od początku.

- Trwało to wiele miesięcy, ale wydana w październiku przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska nowa decyzja została bardzo dobrze umotywowana, bo liczyliśmy się z kolejnymi protestami organizacji ekologicznych - przyznaje Stanisław Sorys z zarządu województwa małopolskiego.

W miniony piątek od decyzji RDOŚ zezwalającej na budowę zbiornika retencyjnego w Joninach odwołał się Klub Przyrodników - ogólnopolska organizacja ekologiczna z siedzibą w Świebodzinie w woj. lubuskim. - Nie kwestionujemy sensu utworzenia w Joninach zbiornika spełniającego rolę przeciwpowodziową, ale naszym zdaniem powinien być on suchy, a nie mokry - twierdzi Paweł Pawlaczyk z Klubu Przyrodników.

W razie powodzi czy gwałtownych ulew taki częściowo zapełniony już zbiornik będzie w stanie pomieścić przecież mniej wody niż suchy - dowodzi ekolog.

Jego zdaniem, nie ma żadnego uzasadnienia dla tego, aby kosztem dużych zmian w krajobrazie na tym terenie, niepotrzebnie zalewać 20 hektarów wodą. - Podawane argumenty, że zbiornik dodatkowo stanowić ma miejsca magazynowania wody pod cele rolnicze i do napełniania samochodów strażackich też mnie nie przekonują - dodaje Pawlaczyk.

Stanisław Sorys częściowo zgadza się z tłumaczeniami ekologów. Z drugiej jednak strony zauważa, że zbiornik, zwłaszcza w okresach suszy, z którą mamy do czynienia coraz częściej, będzie gwarantował przetrwanie wielu zagrożonym wyginięciem gatunkom ryb i roślin.

- Jak rzeka wyschnie to nic się nie uratuje. A dzięki zbiornikowi w rzece będzie zapewniony stały przepływ wody. Tego jakoś ekolodzy nie zauważają lub nie chcą zauważyć - mówi.

Odwołanie od decyzji wydanej przez dyrektora regionalnego w Krakowie będzie rozpatrywał teraz generalny inspektor ochrony środowiska. - Może uchylić je w całości, zwrócić decyzję do ponownego rozpatrzenia lub sam wydać nową, pod zmienionymi warunkami, uwzględniając w niej między innymi sugestie zgłoszone przez ekologów - mówi Bogdan Połomski z RDOŚ w Krakowie.

Budowa zbiornika musi rozpocząć się najpóźniej w kwietniu przyszłego roku, aby móc skorzystać z zarezerwowanych na ten cel ok. 20 mln zł unijnej dotacji. - Musimy cierpliwie czekać na decyzję z Warszawy. Niestety, czas rozpatrywania takich odwołań wynosi zazwyczaj od trzech miesięcy do nawet roku, czyli w naszym przypadku zdecydowanie za długo - zauważa Bogdan Połomski.

W urzędzie marszałkowskim zapewniają, że sprawa budowy zbiornika w Joninach pochłonęła już za dużo pieniędzy i czasu wielu ludzi, aby się z niej teraz wycofywać. Jeśli nie uda się jej zrealizować w tej perspektywie finansowej, to być może będzie kontynuowana za pieniądze z kolejnego rozdania unijnych funduszy na lata 2014-2020.

To nie do końca przekonuje Zbigniewa Cieślikowskiego, sołtysa Jonin. - Ludzie są rozgoryczeni, że sprawa ciągnie się tak długo. Już kilka razy zabiegaliśmy o pieniądze na naprawę dróg w rejonie planowanego zbiornika, ale zawsze słyszeliśmy odpowiedź, żeby czekać, bo jak budowa ruszy, to powstaną nowe. Końca tego czekania nie widać - mówi.

Burmistrz Ryglic Teresa Połoska jest przekonana, że generalny inspektor ochrony środowiska szybko rozpatrzy odwołanie ekologów i je... oddali. - Zbiornik, poza funkcją przeciwpowodziową, ożywić miał gminę pod względem turystycznym. Wciąż wiążę z nim wielkie nadzieje. Tych 20 milionów złotych dotacji na pewno nie oddamy bez walki - zapowiada.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto