Na początku roku Jacek Sasak, pracujący od roku za granicą, zaczął u siebie obserwować niepokojące dolegliwości. - Pojawiły się krwawienia z nosa, bardzo mocne bóle głowy, otępienie, problemy z koncentracją. - Początkowo myślałem, że to z powodu zatok - mówi.
Przy okazji pobytu w Polsce postanowił się zbadać. Okazało się, że miał bardzo niepokojące wyniki badania krwi. Konieczna okazała się hospitalizacja. Po dwóch tygodniach szczegółowych badań padła diagnoza: aplazja szpiku. - Wtedy dowiedziałem się, że trzeba będzie poszukiwać dawcy - opowiada.
10 maja wyszedł ze szpitala, ale od tamtego czasu musi systematycznie kontrolować morfologię krwi. Badania robi dwa razy w tygodniu i przynajmniej raz w tygodniu wraca do szpitala w Brzesku, gdzie jest mu przetaczana krew.
- Sytuacja nie jest lekka, ale trzeba wierzyć, że zadzwoni telefon, znajdzie się dawca i będzie dobrze. Nie ma innej możliwości, trzeba myśleć pozytywnie - relacjonuje Jacek Sasak ze szpitalnej sali.