Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pisanie kryminałów, których akcja rozgrywa się w Tarnowie to nie antyreklama. Czytelników może ściągać do miasta jak magnes

Robert Gąsiorek
Robert Gąsiorek
Nowa książka Piotra Liany ma opowiadać o zabójstwach bezdomnych. To efekt obserwacji Tarnowa przez autora
Nowa książka Piotra Liany ma opowiadać o zabójstwach bezdomnych. To efekt obserwacji Tarnowa przez autora Robert Gąsiorek
Piotr Liana na co dzień pracuje jako farmaceuta w aptece, a po godzinach wymyśla mroczne intrygi, których areną jest Tarnów. Już wkrótce wydana zostanie jego najnowszy kryminał, w której trup słać się będzie gęsto.

FLESZ - Rewolucja w aptekach. Farmaceuta jak lekarz?

od 16 lat

Po dwóch latach wraca Pan z książką "Test tolerancji", ponownie osadzoną w tarnowskich realiach. W Tarnowie znowu poleje się krew?
Tym razem będzie to kryminał, ale z bogatą warstwą społeczną. Moim skromnym zdaniem ta książka jest najgłębsza i najdojrzalsza z tego, co do tej pory napisałem. Czy będzie interesująca? To oceni czytelnik. A wracając do pytania, to tak, ofiar kilka będzie.

To kontynuacja "Echa serca"? Znów spotkamy znanych z poprzedniej części bohaterów?

Tak, podpisałem z wydawnictwem "Oficynka" umowę na trzy książki cyklu związanego z Tarnowem. W najnowszej części nie zabraknie bohaterów z "Echa serca". Ponownie spotkamy się z komisarz Iwoną Sudą i całą ekipą tarnowskich „kryminalnych”. Będzie też jednak dużo nowych twarzy.

W opisie książki czytamy, że tym razem dojdzie do morderstw wśród tarnowskich bezdomnych. Czy to efekt obserwacji miasta, którego niestety nieodłącznym elementem są na Starówce nieprzyjemnie pachnący panowie?

Dokładnie tak. Gdy rodził się pomysł na tę powieść, pracowałem w aptece przy ul. Bernardyńskiej. W jej najbliższym otoczeniu często błąkali się bezdomni. Zwłaszcza rano, przed godziną siódmą. Codziennie mijali mnie panowie z wypchanymi czymś reklamówkami. Bezdomnych widywałem również na ławkach nad Wątokiem. To mi szczególnie zapadło w pamięci.

Po pierwszej części niektóre miejsca czytelnikom nie kojarzą się już tak beztrosko jak dawniej. Chociażby Park Strzelecki, w którym opisał pan jedno z morderstw. Teraz będzie podobnie?

Gdy przeprowadziłem się do Tarnowa i po raz pierwszy przekroczyłem bramy parku Strzeleckiego, zrozumiałem, że właśnie znalazłem idealne miejsce zbrodni. Wyobraziłem sobie nocną scenerię, lampy doświetlające, techników kryminalistyki i śledczych zbierających materiał dowodowy. W przypadku „Testu tolerancji” było podobnie i wierzę, że wkrótce kilka kolejnych lokalizacji nabierze dla tarnowian nowego znaczenia. Na przykład Wielkie Schody albo park Sanguszków.

W Tarnowie mieszka pan od około dziesięciu lat. Zdarza się konsultować z osobami, które znają go od podszewki?

Od czasu do czasu, ale nie notorycznie. Nie tworzę przewodnika po mieście. Nadmierne zagłębianie się w opisy miejsc byłoby ze szkodą dla warstwy kryminalnej.

Tarnów w pana książkach jest miastem bardzo mrocznym. Co rusz można natrafić na zwłoki. Nie pojawił się już zarzut, że to antyreklama?

Gdzieś może ktoś tak powiedział, uznając, że zabójstwa i wyciąganie brudów nie są formą promocji miasta. Ale docierają do mnie też sygnały z Polski. Czytelnicy mówią, że po lekturze powieści Tarnów ich zaintrygował. Chcą na własne oczy zobaczyć miejsca, o których czytali, im bardziej mroczne, tym lepiej. To działa na niektórych jak magnes. Mówienie o tym jak o antyreklamie jest niepoważne.

Wymyślone przez pana postaci były wzorowane na prawdziwych tarnowianach?

To są zupełnie fikcyjne osoby, ale nie wiedzieć czemu tarnowianie szukają drugiego dna. Próbują utożsamiać niektóre postaci z rzeczywistymi ludźmi. Podkreślam, że mnie podczas pisania nic takiego nie przyświecało.

Ale dziennikarzy chyba pan nie lubi. Przynajmniej w pierwszej części nie była to pozytywna postać...

I w drugiej części czytelnik znienawidzi ją jeszcze bardziej (śmiech). Ale to również jest postać fikcyjna. Osobiście mam miłe doświadczenia z dziennikarzami.

Niektóre nazwiska bohaterów są oryginalne. Pseudonimy tarnowskich kryminalnych takich jak: Wygnaniec, Kędzierzawy, Sprawiedliwy i Sandomierski też już gdzieś chyba słyszałem...

Widocznie akurat czytałem o synach Bolesława Krzywoustego i podeszły mi takie pseudonimy. Gdy wprowadzasz do powieści dużo postaci, czytelnik łatwo się gubi. Nadanie bohaterom ksywki podkreślającej fizyczną cechę ułatwia ich identyfikację. Bo jak przeczytasz np. o Kędzierzawym, błyskawicznie stanie ci przed oczami rozczochrany facet. Nazwiska głównych bohaterów zapożyczam m.in. od znajomych, na przykład panieńskie nazwiska koleżanek.

Jest pan farmaceutą z wykształcenia i pracuje na co dzień w aptece. Stąd w książkach wątki medyczne?

Chcę pisać powieści, które po części są kryminałami, a po części thrillerami medycznymi. W myśl zasady „pisz o tym, na czym się znasz”. Łatwiej poruszać tematy, którymi obraca się na co dzień, dlatego czerpię garściami z mojej wiedzy na temat farmacji czy nauk medycznych.

Dla mnie to trochę nietypowe, żeby farmaceuta pisał powieści kryminalne. Może dlatego, że lubi pan czytać kryminały i oglądać je na ekranie?

Otóż nie! Ostatnio kryminały czytam i oglądam sporadycznie. Zaczyna nużyć mnie ich schematyczność. Wszyscy piszą o tym samym, o tych samych policjantach, o tych samych śledztwach. Coraz częściej sięgam natomiast po reportaże, które bywają mocno inspirujące.

Jak to się zaczęło?

Pierwszą powieść napisałem na trzecim roku studiów. Wysłałem ją do wydawcy i dostałem grzeczną odpowiedź, żeby sobie darować pisanie na kilka lat. Chyba mieli racje. Co taki student może wiedzieć? Brakowało mi doświadczenia życiowego. Ale kiedy już podjąłem się pracy zawodowej, sytuacja się zmieniła. Nasłuchałem się od ludzi ciekawych historii.

W aptece zdarza się obsłużyć czytelnika?

Trafiło się nieraz, że pacjentka w aptece poprosiła mnie o podpisanie egzemplarza książki. Niemniej staram się rozdzielić te dwa światy – apteczny i pisarski.

Jako człowiek związany z medycyną pewnie bacznie pan obserwuje panującą epidemię. Nie kusi do napisania powieści z koronawirusem w tle?

Przyznam, że bardzo lubię tematy epidemiczne. Obecnie jednak twierdzę, że żerowanie na tym, co się wokół nas dzieje, byłoby niemoralne. Nie da się jednak ukryć, że po epidemii literatura będzie wyglądała inaczej. Pojawią się bohaterowie, którzy są na kwarantannie albo chorują. Czy sam coś takiego stworzę? Na razie trudno powiedzieć.

Kiedy zobaczymy na półkach w księgarniach „Test tolerancji"?

Obecnie powieść jest na etapie korekty. Liczymy na to, że ukaże się w sierpniu.

Pobierz bezpłatną aplikację Nasze Miasto i bądź na bieżąco!

Jak korzystać z aplikacji, by otrzymywać informacje z miasta i powiatu? To proste!
Po wejściu w aplikację w prawym górnym rogu w menu wybierz swoje miasto.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania. Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy zakładkę "koronawirus", w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto