Piłkarze Unii zostali pokonani po fatalnych błędach Libery

- Po meczu rywale powinni nam podziękować, że wygrali, gdyż oba gole strzeliliśmy sobie praktycznie sami - stwierdził zasmucony szkoleniowiec Unii Tomasz Kijowski.

Gospodarze zagrali słabo przede wszystkim w środku boiska, notowali w tym rejonie sporo strat, po których elblążanie próbowali wyprowadzać groźne kontry. Najczęściej ich akcje kończyły się jednak przed polem karnym "Jaskółek". Gdy wydawało się, że oba zespoły zejdą do szatni przy wyniku bezbramkowym, Dominik Bednarczyk podał piłkę do Tomasza Libery, bramkarz Unii chciał wyekspediować futbolówkę w pole, lecz ta trafiła w plecy Łukasza Nadolnego i lobując Liberę wpadła do siatki.

Po zmianie stron miejscowi ruszyli do zdecydowanego ataku, osiągnęli lekką przewagę, ale jedyną korzyścią z niej wynikającą były tylko rzuty rożne i wolne. Po jednym z nich Hieronima Zocha próbował zaskoczyć Łukasz Popiela, piłka po jego technicznym uderzeniu poszybowała jednak tuż obok bramki. Zdecydowanie najlepszą okazję do zdobycia wyrównującego gola w 84 min miał Jakub Wróbel, który po dokładnym dośrodkowaniu Rogera Radlińskiego, strzelając głową z 5 metrów, trafił wprost w bramkarza Concordii.

W przedłużonym czasie gry tarnowianie wszystkie siły rzucili do ataku. Rzut wolny w środkowej strefie boiska wykonywał Libera, lecz podał piłkę wprost do rywali, którzy ruszyli na bramkę Unii i w efekcie Mateusz Bogdanowicz strzelając do pustej bramki ustalił wynik meczu. - Był to nasz najsłabszy mecz w tym sezonie. Bardzo słabo zagraliśmy w pomocy, gdzie tacy gracze jak Łukasz Kazik czy Łukasz Popiela seryjnie popełniali proste błędy. Doszły do tego fatalne zagrania Tomasza Libery, po których straciliśmy bramki i w efekcie zeszliśmy z boiska pokonani - stwierdził Kijowski.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!