Opłaty za śmieci w Chodzieży: W 2020 roku znowu czeka nas podwyżka - i to raczej nie ostatnia

Jak już informowaliśmy, przed świętami Rada Miejska w Chodzieży uchwaliła nową stawkę opłaty za odbiór odpadów, która zacznie obowiązywać od lutego 2020 roku. Zamiast dotychczasowych 22 złotych mieszkańcy będą płacili za śmieci 28 złotych od osoby - pod warunkiem, że ich odpady będą prawidłowo posegregowane. Osoby nie wywiązujące się z obowiązku segregacji w ramach „kary” zapłacą dwukrotność podstawowej stawki, czyli 56 złotych.

Jak tłumaczy naczelnik wydziału gospodarki komunalnej Urzędu Miejskiego w Chodzieży Zbigniew Bielecki, podwyżka wynika ze wzrostu kosztów utrzymania systemu gospodarki odpadami. Te ostatnie są zaś „kroczące”, dlatego trzeba się spodziewać kolejnych wzrostów opłat.

Zapowiedzią tego, że negatywne prognozy mają dużą szansę się ziścić, są wyniki ostatnich przetargów na odbiór odpadów. Zarówno od gminy wiejskiej Chodzież jak i od miasta firma wywozowa zażądała znacznie wyższych stawek niż dotychczas. Najbardziej podrożały odpady zmieszane, ale duże wzrosty widać też w przypadku opakowań papierowych i tworzyw sztucznych.

Przykład? Jeszcze w 2018 roku za odbiór tony opakowań z papieru i tektury Chodzież płaciła zaledwie złotówkę. W 2019 roku stawka to już 300 złotych, a od 2020 roku wyniesie aż... 550 zł.

Najwięcej odbieranych jest oczywiście odpadów zmieszanych, które - jak mówi Zbigniew Bielecki - są najbardziej „kosztotwórcze”. Jak szacuje urząd miejski, do końca roku takich odpadów mieszkańcy Chodzieży „wyprodukują” 3828,42 tony. Ton plastiku i metalu będzie blisko 488,39, szkła - 189,42, a papieru i tektury - 57,3.

Łączny koszt chodzieskiej „gospodarki śmieciowej” ma się w tym roku zamknąć w kwocie około 4 milionów złotych, podczas gdy wpływy z „deklaracji śmieciowych” są szacowane na około 2,1 mln złotych. Widać wyraźnie, że dziura będzie olbrzymia i pomimo różnych prób uszczelnienia systemu nie ma skutecznej metody, aby z tym walczyć.

Zbigniew Bielecki mówił na przedświątecznej sesji, że urząd miejski ma związane ręce jeśli chodzi o weryfikowanie deklaracji. Wejście w życie RODO, czyli unijnych przepisów o ochronie danych osobowych, utrudniło przepływ informacji pomiędzy poszczególnymi wydziałami. Inna sprawa, że ewentualne nieprawidłowości trzeba byłoby jeszcze udowodnić .

- Mamy związane ręce, bo nie liczy się to, ile osób jest zameldowanych pod danym adresem, a ile faktycznie tam zamieszkuje. Podczas wizyty urzędnika ktoś może przecież powiedzieć, że dana osoba jest u niego tylko gościem - wyjaśnia naczelnik wydziału gospodarki komunalnej.

Liczby mówią jednak same za siebie. W Chodzieży zameldowanych jest około 18300 osób, a za śmieci płaci 15,5 tys. osób. W systemie brakuje zatem około 2800 osób. Tylko w stosunku do okresu objętego poprzednim przetargiem, ubyło ok. 250 płatników.

Przewodnicząca Rady Miejskiej Mirosława Kutnik mówiła na sesji, że rozwiązanie jest tylko jedno: trzeba wypowiedzieć wojnę śmieciom, a w szczególności plastikowi.

Zbigniew Bielecki jest podobnego zdania. Mówi, że część kosztów zagospodarowania odpadów należałoby przerzucić na producentów. Opakowania z tworzyw sztucznych powinny zostać zastąpione papierem i innymi ekologicznymi materiałami. Powinniśmy wrócić do szkła i zrezygnować z plastikowych reklamówek. Sama segregacja w takim kształcie jak obecnie to jego zdaniem za mało.

- Tak naprawdę tylko 25-30 procent odpadów jest prawidłowo posegregowanych. Świetnie widać to zwłaszcza na przykładzie śmietników osiedlowych - zauważa.

Ale nawet z dobrze posegregowanymi odpadami są problemy, bo rynek jest nimi „zapchany”. Nie ma kto ich odbierać i przetwarzać, więc część z nich trzeba magazynować. To zaś generuje kolejne koszty...

Czy zatem segregowanie śmieci ma w ogóle sens? W rozmowach z mieszkańcami często słychać następujący argument: Po co mam się starać, skoro koniec końców wszystko i tak zabiera jedna śmieciarka?

Specjaliści wyjaśniają, że wstępna segregacja śmieci przez gospodarstwa domowe jest niezbędna, ponieważ na tym etapie następuje oddzielenie resztek organicznych od odpadów zdatnych do ponownego przetworzenia oraz odpadów niebezpiecznych (takich jak żarówki, baterie, farby czy leki). Same śmieciarki są zaś wyposażone w więcej niż jedną komorę, więc to, że pojemniki opróżniane są do jednego pojazdu nie musi oznaczać, że wszystko zostaje w nim wymieszane.

Warto przy okazji przypomnieć, że do pojemnika na tworzywa sztuczne można wrzucać nie tylko plastik i reklamówki, ale również puszki po konserwach i napojach, metalowe zakrętki, kartony po sokach i mleku oraz styropian opakowaniowy. Do pojemnika na papier może trafiać prasa, ulotki, książki bez foliowanych okładek oraz kartony po pizzy (pod warunkiem że nie są zatłuszczone). Szkło stołowe, kryształowe i porcelanę trzeba wrzucić do śmieci zmieszanych, podobnie jak płyty CD, niedopałki, znicze z zawartością wosku, pieluchy jednorazowe, chusteczki higieniczne czy ręczniki papierowe. Nie trzeba myć kubków po jogurcie ani odklejać etykiet ze słoików.