Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oborniczanin zakręcił kołem fortuny i zwyciężył w popularnym programie

Magdalena Dolatowska
Arch. prywatne
Koło Fortuny jest teleturniejem emitowanym na antenie “Dwójki” od wielu lat. Program prowadzą dwie całkiem różniące się energiczne indywidualności, tzn. Rafał Brzozowski i Izabella Krzan. W “Kole” nie brakuje akcentów muzycznych, emocjonującej rywalizacji i przede wszystkim atrakcyjnych nagród.

Do wygrania są nagrody rzeczowe i finansowe, a zwycięzca odcinka ma szansę wyjechać ze studia nowym samochodem. Można by rzec, że mało potrzeba, aby wywołać lawinę euforii w sercach uczestników. Przekonał się o tym Radosław Hurysz, dwudziestoośmioletni oborniczanin, który zwyciężył w kultowym teleturnieju.

Zasady są proste, bo uczestnicy kręcą kołem, a następnie odgadują hasła, a za spółgłoskę dostają kwotę znajdującą się na kole. Uczestnik, który jako pierwszy ułoży hasło, zatrzymuje wygraną. Wystarczy dobrze zakręcić kołem, a później jeszcze zgadywać. Wydawałoby się to banalnie proste, gdyby nie to, że przy tym towarzyszą uczestnikom skrajne emocje.

- “Koło Fortuny” to przede wszystkim ogromne emocje i cenne nagrody. Od kiedy sięgam pamięcią, zawsze chętnie oglądałem różne teleturnieje i konkursy, i zapragnąłem sam wziąć w nim udział. Przyznaje, że z początku nie miałem odwagi, aby wysłać swoje zgłoszenie do programu. Moje nastawienie zmieniło się, kiedy udało mi się dwa lata temu wygrać konkurs organizowany przez portal internetowy. Jako jeden z dziesięciu ludzi w Polsce poleciałem do Lyonu na półfinał Euro 2016. To była niesamowita przygoda i stwierdziłem, że warto próbować, bo marzenia się spełniają - opowiada Radek.

Oborniczanin zaczął wysyłać zgłoszenia do różnych konkursów. Kiedy na antenę powróciło “Koło Fortuny”, oglądał prawie każdy odcinek. Pewnego dnia przełamał barierę strachu i wysłał zgłoszenie. Formularz był pierwszym krokiem dostania się do teleturnieju. Mężczyzna utrzymywał swoją decyzję długo w tajemnicy. Później otrzymał formularz do wypełnienia, w którym podał swoje dane, jakie ma zainteresowania i dlaczego chciałby wystąpić w programie. Radek przez dłuższy czas nie otrzymał odpowiedzi i kiedy już prawie zapomniał o wysłanym zgłoszeniu, zadzwoniła osoba z produkcji, która zaprosiła go na casting.

- W grudniu razem z żoną pojechaliśmy na eliminacje do studia w Warszawie. Wszystko było przeprowadzone bardzo profesjonalnie. Ucieszyłem się, kiedy zobaczyłem koło. Wiedziałem, że teraz wszystko jest w moich rękach. Casting miał dwa etapy. Najpierw test składający się z 20 haseł, tak jak w programie była podana kategoria, parę liter i trzeba było jak najwięcej ich odgadnąć. Drugi polegał na auto-prezentacji przed kamerą - opowiada oborniczanin.

Czasami uczestnicy teleturniejów muszą długo czekać na telefon od produkcji. U Radka się to nie sprawdziło, ponieważ krótko po castingu zadzwoniono do niego, że weźmie udział w programie. O samochód, bądź też 50 tys. walczył z dwiema uczestniczkami. Walka do samego końca była niezwykle zacięta. Mężczyzna czuł, że emocje sięgają zenitu, jednak mógł liczyć na wsparcie żony, która mocno trzymała za męża kciuki. Mobilizujący stres zaczął narastać, w momencie kiedy zaprowadzono go do garderoby, gdzie był przygotowany przez stylistów i makijażystów. Na kilka minut przed wejściem do studia, ciepło przywitał do Rafał Brzozowski, który rozluźnił napiętą atmosferę. Kiedy duet prowadzących wyjaśnił uczestnikom zasady, zaczęła się gra. Nie nastawiał się na wygraną, tylko na dobrą zabawę.

- Przed rozpoczęciem wbijałem sobie do głowy, że liczy się przede wszystkim dobra zabawa. Z takim nastawieniem przystąpiłem do gry i jak się okazuje, opłaciło się. Dzięki haśle: “Produkt krajowy brutto” udało mi się wygrać pokaźną sumę pieniędzy, bo aż 15 tys. zł. Jestem świetnym przykładem na to, że chcieć to móc, dlatego nie bójcie się próbować swoich sił w konkursach i programach - apeluje dwudziestoośmiolatek.

Mężczyzna złapał teleturniejowego bakcyla i w przyszłości chce wziąć udział w innych programach. Zaciętą walkę można było obejrzeć podczas emisji odcinka, która była w niedzielę w “telewizyjnej dwójce”. Oborniczanin jest wdzięczny za okazane mu wsparcie oraz gratulacje. W przeciągu kilku dni napłynęło do niego mnóstwo wiadomości, w których znajomi i przyjaciele gratulowali mu przede wszystkim odwagi. Radek nie informował wszystkich o swoim udziale w teleturnieju, ponieważ chciał zrobić niespodziankę i sprawdzić, ile osób ogląda “Koło Fortuny”. Oprócz świetnej zabawy udało mu się zwyciężyć i zgarnąć sporą kwotę pieniędzy, ale jak podkreślał, to tylko bonus gry.

- Kiedy ogląda się teleturniej z wygodnej kanapy jest o niebo łatwiej, ponieważ jak zwyczajni widzowie obserwujemy grę uczestników. Światła i publiczność z pewnością nie ułatwiają zabawy. Już w trakcie trwania emisji zastanawiałem się w pewnych momentach, jak mogłem wcześniej nie wpaść na dane hasła, przecież to było takie proste. To było łatwe z perspektywy kanapy. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy mocno trzymali za mnie kciuki i przesyłali gratulacje. To dla mnie naprawdę wiele znaczy i jest motorem do dalszego działania - kończy Radek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto