Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nieudany skok na sklep „Smaczek”w Zgłobicach. Sprawca mówił, że to był impuls

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
24-letni Aleksander P. z pistoletem pneumatycznym napadł na sklep Smaczek w Zgłobicach. Sąd Okręgowy w Tarnowie skazał go na karę więzienia i prace społeczne. Oskarżony zgodnie z życzeniem pokrzywdzonej kasjerki ze sklepu zapłaci też 3 tys. zł na rzecz powstającego hospicjum. Wyrok jest prawomocny.

Aleksander P. w celach rekreacyjnych kupił kiedyś w sklepie Hubertus pistolet pneumatyczny na kulki i od czasu do czasu strzelał z niego na posesji. Broń wziął tez do ręki 26 sierpnia 2017 r. i wieczorową porą pojechał do podtarnowskich Zgłobic. Zaczekał aż sprzed sklepu zniknie ostatni interesant i wszedł do środka.

Liczył na sporą sumkę, bo miał do spłacenia długi i windykator pukał do jego drzwi. W kasie było jednak 500 zł, bo właściciel sklepu już zabrał całodzienny utarg i wrócił do domu. Sprawca miał na oczach okulary, na oczy nasunął kaptur co w porze letniej było dość dziwne. Wyjął broń i położył ją na ladzie: dawaj kasę - rzucił do kasjerki.

Kobieta nie była pewna czy to żart, bo jej dorastający syn miał taką plastikową zabawkę imitującą broń. Oceniła, że mogłaby sama obezwładnić lichej postury napastnika, więc odparła pewnym głosem: jaką kasę, chyba żartujesz! Gdy mężczyzna ponowił żądanie ostrzegła, że zawiadomi szefa i policję, a pieniędzy nie ma.

- Nie obchodzi mnie co zrobisz, musisz dać kasę. Ma też być za tydzień. Przyjdę po nią i tak co tydzień będę przychodził- zapowiedział.

Gdy usłyszał z ust kobiety, że w środku są kamery i nagrywają zajście wziął pistolet i wyszedł. Wszystko trwało 2 minuty. Kasjerka zawiadomiła szefa o zajściu, a on policję. Sklepu nie zamykała i obsługiwała kolejnych klientów, bo bała się, że bandyta wróci i czuła się zagrożona.

Aleksander P. wpadł po trzech dniach w ręce policji, znaleziono jego pistolet, na który nie trzeba mieć pozwolenia. Biegły stwierdził, że strzał z niego może spowodować kalectwo, a w wyjątkowych przypadkach nawet śmierć.

Oskarżony mówił, że napad to był impuls spowodowany problemami, które ma w życiu osobistym i domowym. Nie chciał nikomu zrobić krzywdy i niczego ukraść.

Jednak sąd nie przyjął, by pistolet pneumatyczny to było niebezpieczne narzędzie i dlatego oskarżonego skazał jedynie za próbę zwykłego rozboju na 6 miesięcy więzienia i dwa lata ograniczenia wolności. Przez ten czas będzie musiał co miesiąc odpracować 20 godzin w czynie społecznym. Nie uwierzył też sąd w impulsywne działanie sprawcy, wręcz przeciwnie w końcu napastnik zamaskował twarz, wybrał moment skoku na sklep, gdy było ciemno i nie było klientów. Kierował się przy tym motywem rabunkowym.

W sprawie było wiele okoliczności łagodzących. Aleksander P. nie był karany, miał też problemy psychiczne i od dawna się leczył. Częściowo przyznał się do winy, przeprosił listownie, a potem osobiście napadniętą kasjerkę, a ona mu wybaczyła. Wniosła jednak, by oskarżony zapłacił 3 tys. na rzecz hospicjum i sąd się z tym zgodził. Mężczyzna w areszcie tymczasowym odsiedział już pół roku z wyroku, który jest już prawomocny.

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Nieudany skok na sklep „Smaczek”w Zgłobicach. Sprawca mówił, że to był impuls - Gazeta Krakowska

Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto