FLESZ - Wchodzi trzeci etap znoszenia obostrzeń
Jacek Sulowski prowadzi restaurację Obsesja Smaku w centrum miasta. Brak dochodów spowodowany nieobecnością klientów próbował złagodzić przygotowywaniem posiłków na wynos.
- Zarobku z tego wielkiego nie było. Dziennie przygotowywaliśmy około 20, góra 30 posiłków, głównie dla stałych klientów – mówi. Z powodu obostrzeń odwołana została część rezerwacji na imprezy okolicznościowe, komunie czy chrzciny.
Co przyniesie weekend?
Od tygodnia drzwi do restauracji znowu są otwarte. Na sali może przebywać jedynie 26 osób, drugie tyle w utworzonym na zapleczu ogródku letnim. - Mylił się ten, kto myślał, że wraz z luzowaniem obostrzeń restauracje nagle zapełnią się ludźmi. Niestety, u nas nie ma ich praktycznie wcale, a co gorsza liczba składanych zamówień na wynos drastycznie zmalała – mówi, licząc że sytuację ożywią weekendy.
Przedsiębiorca wciąż czeka na obiecaną pomoc rządową. Korzysta z niej już Andrzej Gniewek, który współprowadzi m.in. kawiarnię Sofa przy ul. Wałowej.
- Dzięki tarczy i przychylności urzędu pracy nikogo nie zwolniłem, a załoga dostała postojowe. Przymusowe zamknięcie wykorzystaliśmy na konieczne remonty. Stali klienci nie mogli się doczekać i już nas odwiedzają. Mam nadzieję, że za ich przykładem pójdą również inni – opowiada.
Mimo koronawirusa właściciele Sofy nie rezygnują z planów otwarcia po sąsiedzku kolejnego lokalu. Prace powoli zmierzają do końca.
Kontrowersyjne obostrzenia
Nowe otwarcie ma za sobą też restauracja Różana, w odnowionym dworku na ulicy Batorego. Lokal powstał pod koniec koniec lutego. Nieco ponad dwa tygodnie później trzeba go było przymusowo zamknąć.
- Przetrwaliśmy ale nic już nie będzie tak, jak wcześniej – mówi Witold Kisała, prezes zarządu spółki skupiającej grupę hoteli i restauracji Cristal Park, w tym Różaną. Jego zdaniem wychodzenie z kryzysu w branży restauracyjnej i hotelarskiej potrwa jeszcze długo. - Klientów na razie jest niewielu. Nie ma zwłaszcza starszych osób, które wcześniej lubiły się spotkać towarzysko w restauracji. Przy jednym stoliku może usiąść tylko rodzina lub osoby pozostające we wspólnym gospodarstwie domowym. Te przepisy trzeba jak najszybciej zmienić – zauważa.
Fryzjerzy w cenie
Pierwszy szturm mają za sobą tarnowskie zakłady fryzjerskie.
- W pierwsze dwa dni klientów było naprawdę dużo. Najwyraźniej bardzo się za nami stęsknili – przyznaje Paweł Migdał, właściciel salonu fryzjerskiego przy ul. Krakowskiej. Nie odstraszyły ich nawet wyższe ceny za oferowane usługi. - Coś za coś. Możemy prowadzić działalność, ale z zachowaniem odpowiednich środków bezpieczeństwa, a materiały dezynfekcyjne i ochrony osobistej niestety kosztują niemało – wyjaśnia.
W niektórych zakładach fryzjerskich, aby skorzystać ze strzyżenia trzeba sporo wcześniej umówić wizytę.
Działają również ogródki kawiarnianie na tarnowskim Rynku. O ile w ciągu dnia stoją w większości puste, to popołudniami i wieczorami pojawia się w nich całkiem sporo osób.
Nie wszyscy przetrwali
Od 14 marca do 13 maja działalność gospodarczą zawiesiło lub wykreśliło 50 przedsiębiorców w Tarnowie, głównie taksówkarzy, lekarzy, stomatologów, ale też fryzjerów, kosmetyczek i przedstawicieli handlu obwoźnego. Liczba ta może być jednak wyższa, gdyż część mogła dokonać tego zdalnie, za pośrednictwem platformy E-PUAP.
Na kolejny etap poluzowania obostrzeń czekają z niecierpliwością wciąż m.in. właściciele i pracownicy klubów fitness i siłowni.
- Ludzie piszą, dzwonią, pytają, kiedy otwieramy, bo już nie mogą się doczekać wznowienia treningów. Cierpliwie czekamy. Mam nadzieję, że nastąpi to już niedługo – mówi Jacek Brzeziński z Centrum Treningu Funkcjonalnego Unit 37.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?