Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na wałach Białej rośnie trawa po pas, a brzegi wyglądają jak gęsty las chaszczy. To proszenie się o powodziową katastrofę!

Paweł Chwał
Mieszkańcy Tuchowa na zarośniętych wałach Białej. Sąsiedztwo rzeki to dla nich istne przekleństwo
Mieszkańcy Tuchowa na zarośniętych wałach Białej. Sąsiedztwo rzeki to dla nich istne przekleństwo Paweł Chwał
Wraz z ostatnimi ulewami w głowach wielu mieszkańców Tuchowa, których domy sąsiadują z Białą, odżyły najczarniejsze wspomnienia z 2010 roku. Rzeka wystąpiła wtedy z brzegów zalewając ponad setkę domów, niektóre aż po sam dach.

Mimo że od tamtej, najtragiczniejszej w dziejach miasta powodzi minęło już blisko dziewięć lat, to wały, które mają chronić tuchowian przed wielką wodą wciąż są niekompletne i w wielu miejscach za niskie. Co gorsza - jak twierdzą mieszkańcy - niektóre odcinki tych zabezpieczeń nie spełniają już swojej roli.

- Wał w rejonie Młyńca już jakiś czas temu niebezpiecznie osunął się i naprawdę niewiele brakowało, a woda przelałaby się tamtędy i ponownie by nas zalało - mówi Alicja Sosnowska-Grzebień. Kobieta, jak wielu jej sąsiadów, przez kilka zeszłotygodniowych nocy praktycznie oka nie zmrużyła.

- Ta rzeka to nasze przekleństwo. Najgorsze jest, że instytucja, w gestii której leży dbanie o to, aby woda mogła swobodnie spływać korytem, ma to gdzieś i nie robi nic, aby zapewnić nam bezpieczeństwo - twierdzi.

Pani Alicja wiele razy interweniowała w Wodach Polskich, aby zajęto się wałami, których stan budzi coraz większy niepokój. Podobne monity w sprawie Białej wysyła stale również burmistrz miasteczka.

- Po powodzi z 2010 roku było obiecane, że wały w Tuchowie zostaną uzupełnione i podwyższone. Nic z tego dotąd nie zrealizowano - zauważa. Najbardziej denerwuje ją jednak to, że niewiele dzieje się nie tylko w kwestii nowych inwestycji, ale też w sprawach bieżących.

- Mamy już prawie połowę roku, a trawa rośnie w najlepsze i miejscami sięga już do pasa. Nie możemy doprosić się, aby ją wykoszono - irytuje się burmistrz Magdalena Marszałek.

Trawa, a w wielu miejscach las chaszczy i wikliny oraz niewycinanych od lat drzew, sprawiają, że wezbrana woda nie może szybko spływać dalej i jej poziom niebezpiecznie się podnosi.

- Monitorowanie wałów w takich warunkach jest wręcz niemożliwe. No bo jak w takich zaroślach dostrzec, że gdzieś doszło do przecieku? Jeśli szybko nie uszczelnimy wału, to może dojść do jego przerwania. Wtedy wody nie sposób będzie już zatrzymać - mówi Łukasz Giemza, komendant gminny OSP.

Drzewa i wiklina rosną w najlepsze nie tylko na terenie zarządzanym przez Wody Polskie, ale również na działkach prywatnych. Wyjątkiem jest lewy brzeg Białej - za mostem, od strony Tuchowa - który strażacy-ochotnicy sami, w czynie społecznym, kilka lat temu wykarczowali.

Po tym, jak powódź w 2010 roku naniosła ogromne ilości mułu, gmina, wobec braku reakcji zarządcy rzeki, zleciła prywatnym przedsiębiorcom wybranie go z międzywala i wywiezienie. To nie spodobało się ówczesnemu Regionalnemu Zarządowi Gospodarki Wodnej. Instytucja nakazała natychmiastowe zaprzestanie prac, grożąc zarzutami prokuratorskimi wobec tych, którzy - jak stwierdzono - chaotycznie, bez stosownych uzgodnień i odpowiedniego nadzoru działają w międzywalu.

- Jeśli nie ma pieniędzy na budowę nowych wałów to dużo tańszym rozwiązaniem, które spełniłoby podobną rolę, byłoby właśnie wybranie tych ogromnych ilości naniesionego mułu. Przepustowość rzeki wówczas znacznie by się zwiększyła - zauważa Piotr Wójcik, tuchowianin, zastępca komendanta PSP w Tarnowie, którego dom 9 lat temu był zalany do wysokości I piętra.

O tym, że poziom międzywala znacznie się podniósł pokazują archiwalne zdjęcia mostu. Doliczyć można się na nich dziesięciu rzędów betonowych płyt na filarach podtrzymujących przeprawę - między konstrukcją mostu , a ziemią. Obecnie widać ich już tylko sześć.

W Wodach Polskich tłumaczą, że wykaszanie wałów na Białej odbywa się dwukrotnie - w czerwcu i wrześniu. Wyjątkiem był ub. rok, kiedy wykonane zostało tylko jedno koszenie. - Jesteśmy właśnie w trakcie postępowania przetargowego na wyłonienie wykonawcy dwukrotnego koszenia w tym roku - wyjaśnia Magdalena Gala, rzecznik prasowy Wód Polskich w Krakowie. Jak zapewnia, niezależnie od tego wały są stale dozorowane przez specjalistyczną firmę, która kontroluje też stan zamontowanych przy nich urządzeń - m.in. szczelności śluz.

Dwukrotnie w roku wykonywane są przeglądy wałów a raz na pięć lat poddawane są one specjalistycznym badaniom i szczegółowej ocenie. Wycinka zakrzaczeń i samosiejek - zdaniem rzeczniczki WP - prowadzona jest stale. Ostatni raz takie prace miały miejsce - jak twierdzi - w grudniu ub. roku. - Prowadzenie robót ziemnych w korycie ze względów środowiskowych i ustanowionego obszaru Natura 2000 jest utrudnione. Lokalne pogłębianie rzeki ze względów technicznych byłoby działaniem krótkotrwałym - twierdzi Gala. Na razie nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle ruszy rozbudowa tuchowskich wałów przeciwpowodziowych. W tym roku taka inwestycja rozpocząć ma się za to w Tarnowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Na wałach Białej rośnie trawa po pas, a brzegi wyglądają jak gęsty las chaszczy. To proszenie się o powodziową katastrofę! - Gazeta Krakowska

Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto