Był środek nocy, kiedy Henryk Wajda usłyszał potężny huk. Wyjrzał przez okno i zobaczył płomienie. W wypadku na drodze krajowej nr 4 w Pogórskiej Woli zginęły wczoraj w nocy trzy osoby. Autobus zderzył się tam czołowo z triem. Ciężarówka stanęła w płomieniach.
Do tragedii doszło na prostym odcinku drogi. Ciężarowe volvo zmierzało w stronę Tarnowa. Samochód wyładowany ciężkimi arkuszami blachy właśnie minął granicę między Podkarpaciem i Małopolską. Z przeciwka zbliżał się autokar marki Volvo.
- Z niewyjaśnionych na razie przyczyn autobus nagle zjechał na przeciwny pas jezdni, wprost przed nadjeżdżającą ciężarówkę - mówi podinsp. Władysław Szydłowski, zastępca szefa tarnowskiej drogówki.
Okoliczni mieszkańcy na temat przyczyn tragedii mają już swoje zdanie.
- Tuż przed zderzeniem słychać było jeszcze jeden huk. Tak, jakby strzeliła opona w autobusie - opowiadają.
Autokar dosłownie wbił się w kabinę kierowcy tira, doszczętnie ją demolując. 34-letni kierowca ciężarówki zginął na miejscu. W dodatku tuż po zderzeniu samochód zaczął się palić. Telefon po pomoc ratownicy odebrali kwadrans po pierwszej w nocy.
- Jak straż pożarna przyjechała, to płomienie sięgały wyżej niż drzewa rosnące przy drodze - relacjonuje Henryk Wajda.
Kierowca ciężarówki to niejedyna ofiara. Śmierć w wypadku poniósł także 56-letni kierowca autokaru. Kolejny zabity to 26-letni pasażer. Nie mieli szans na przeżycie, bo w kabinę autokaru wbiły się ciężkie arkusze blachy wyrwane siłą rozpędu z naczepy tira.
- Jakby autokar był pełen ludzi, toby doszło do jeszcze większej masakry - komentował mieszkaniec Pogórskiej Woli, który na miejsce wypadku przyjechał rowerem. Autobusem, prócz kierowcy, podróżowało jeszcze tylko pięć osób. Czwórka, która przeżyła zderzenie, przewieziona została do szpitala św. Łukasza w Tarnowie.
- Ich życiu nic nie grozi - uspokajają policjanci.
Ofiary to mieszkańcy Podkarpacia. Ciężarówka jechała z Jasła. Autokar miał tablice rejestracyjne z Jarosławia.
Rano, kilka godzin po wypadku, z jezdni udało się usunąć wrak autokaru. O wiele dłużej trwała operacja podnoszenia z rowu ciężarówki. Przed jej wyciągnięciem, z naczepy trzeba było ściągnąć cały ładunek blachy. Zajmowało się tym kilkunastu strażaków. Korzystano z ciężkiego dźwigu.
Droga między Pogórską Wolą i Machową od dawna cieszy się złą sławą. W ostatnich latach życie w wypadkach straciło tu kilkanaście osób. W samej Pogórskiej Woli w ciągu dekady tragicznych wypadków było kilka.
- Stłuczki to są tu co chwilę, ale tak z pięć lat u nas nie było wypadków. Wcześniej zdarzały się co roku - mówią mieszkańcy. - No i teraz coś takiego!
Pokazują miejsce, w którym w samochodzie zginął ksiądz, gdzie indziej pracownicy gazowni. Niedaleko miejsca wczorajszej tragedii przed dekadą w płonącym aucie zginęło pięciu maturzystów.
Skąd to fatum? - Prosta droga ma tu kilka kilometrów, auta się rozpędzają i o nieszczęście nietrudno - mówi Wajda, którego dom stoi kilkanaście metrów od miejsca poniedziałkowej tragedii.
Przez kilkanaście godzin "krajówka" na granicy województw była zamknięta dla ruchu. Od strony Tarnowa korków nie było. Policjanci już u wylotu obwodnicy cięższe auta kierowali na trasy objazdowe. Pozostałe, zmierzające w stronę Dębicy, kierowano przez Ładną, Skrzyszów, Szynwałd. Łęki Dolne i Górne w kierunku Pilzna. Po podkarpackiej stronie sytuacja wyglądała znacznie gorzej. W trzykilometrowym korku utknęły tiry, które w nocy zdążyły minąć Pilzno, zanim zorganizowano objazdy.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?