Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łęki Górne. Każdy dzień to walka o samodzielność dla Oli i Szymka. Rodzina Skarbków może liczyć na pomoc ludzi o dobrym sercu

Robert Gąsiorek
Święty Mikołaj z drobnymi prezentami na pewno odwiedzi Szymka i Olę. A ich rodziców? Gdyby tak pomógł zorganizować rehabilitację córeczki i synka, byłoby cudownie. Wtedy w domu Anity i Piotra Skarbków uśmiech gościłby częściej niż dziś. Bo cierpiące na porażenie mózgowe dzieci to ich oczka w głowie.

Dwuletnia Ola obecnie praktycznie nie jest w stanie się samodzielnie poruszać. Ma problemy z utrzymaniem główki, od urodzenia milczy. Jej czteroletni braciszek jest w nieco lepszym stanie, ale to efekt ogromnej pracy podczas rehabilitacji. Potrafi siedzieć, nie do końca sprawnymi rączkami stara się posługiwać coraz lepiej. - Zaczyna wypowiadać pojedyncze słowa. Mówi już „mama”, „tata”, „babcia”, „dziadek” - mówi Anita Skarbek, mocno przytulając swoje dzieci.

Na co dzień rodzice nie mają chwili wytchnienia: wizyty u specjalistów, wyjazdy na turnusy rehabilitacyjne, ćwiczenia wykonywane domu. - Dzieci są dla nas najważniejsze. Nie wyobrażamy sobie bez nich życia i zrobimy dla nich wszystko - mówią Anita i Piotr.

Jak grom z jasnego nieba

Dwa miesiące przed terminem narodzin Szymka, pani Anita źle się poczuła. Dziecko traciło na wadze. Lekarze zdecydowali o cesarskim cięciu. Po porodzie chłopczyk spędził ponad miesiąc w inkubatorze. Początkowa diagnoza brzmiała: napięcie mięśniowe. Miało minąć po rehabilitacji.

Po roku nie próbował jednak nawet stawać na nóżkach, choć w tym wieku maluchy zwykle zaczynają już chodzić. Lekarze skierowali go na badania do neurologa. Specjalista stwierdził u chłopca porażenie mózgowe. - Myśleliśmy, że to zły sen - przyznaje Anita Skarbek.

Chwilowe załamanie minęło i rodzice zaczęli walkę o sprawność syna. Dwa lata później jego mama ponownie zaszła w ciąże. - Cieszyliśmy się ogromnie. Byliśmy szczęśliwi, że Szymek będzie miał siostrzyczkę, która mogłaby mu pomagać w życiu - dodaje.

Ludzie ich nie zostawili

Ola przez cztery pierwsze miesiące życia idealnie się rozwijała. Pewnego dnia rodzice zauważyli jednak, że córce „uciekają” oczka, zaczęła się też spinać. Znów trafili do neurologa. Lekarz powiedział, że to również porażenie mózgowe.

Nigdy się jednak nie poddadzą. Tym bardziej, że rehabilitacja Szymka przynosi systematyczne postępy. - Na początku tylko siedział, wszystko trzeba było mu podawać. Teraz dużo udało się wypracować - podkreślają rodzice. Wierzą, że dzięki wytrwałej pracy, za czasem dzieci w jakimś stopniu usamodzielnią się. Problem w tym, że domowy budżet nie jest z gumy, a oszczędności pochłaniają wyjazdy, ćwiczenia, turnusy rehabilitacyjne.

Do tego dochodzi specjalistyczny sprzęt. Pionizator, który wkrótce trzeba kupić dla Oli to wydatek około 6 tys. zł.

Losem Skarbków zainteresowali się urzędnicy z gminy Pilzno, którzy co roku organizują akcję Mikołajkowy Dar Serca. W tym roku pieniądze będą zbierane na rehabilitację Oli i Szymka. - Zaledwie po dwóch tygodniach mieliśmy już zebrane 13 tysięcy złotych - podkreśla Jadwiga Papiernik, z Urzędu Miejskiego w Pilznie.

Na dedykowanym profilu na facebooku trwają licytacje. Wielki finał akcji nastąpi 9 grudnia w hali LO w Pilznie. Będą występy lokalnych zespołów, pokaz iluzjonistów i publiczna zbiórka.

Datki dla rodzeństwa można też wpłacać na konto: 28 9477 0001 0000 0840 2000 0070 z dopiskiem „Mikołajkowy Dar Serca - Dla Szymka i Oli”.

WIDEO: Jak smog wpływa na zdrowie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto