Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kot utknął w rynnie. Akcja na dachu przy Wekslarskiej [WIDEO]

Paweł Chwał
Mariusz Ryś z uratowanym kotkiem. - Los chciał, aby wpadł w moje ręce. Od razu polubiliśmy się. W końcu jesteśmy z tej samej... kociej rodziny. Nie bez powodu na nazwisko mam Ryś - uśmiecha się
Mariusz Ryś z uratowanym kotkiem. - Los chciał, aby wpadł w moje ręce. Od razu polubiliśmy się. W końcu jesteśmy z tej samej... kociej rodziny. Nie bez powodu na nazwisko mam Ryś - uśmiecha się Paweł Chwał
Malutki, dopiero co urodzony kotek, dosłownie spadł z nieba Mariuszowi Rysiowi, po akcji z udziałem strażaków, która rozegrała się na dachu jednej z kamienic przy ul. Wekslarskiej w Tarnowie.

WIDEO: Kot utknął w rynnie, złapał go... Ryś. Akcja na dachu przy Wekslarskiej

Autor: Paweł Chwał, Gazeta Krakowska

Poniedziałek - 1 czerwca. Kilkanaście minut po godz. 17. Do zaparkowanego koło Rynku samochodu podchodzi Anna Wodka.
- Już miałam wsiadać do auta, gdy nagle usłyszałam przejmujący koci płacz. Sama jestem kociarą, dlatego przejęłam się, że może mu się dziać krzywda i bardzo chciałam mu pomóc - opowiada.

Po chwili kobieta dostrzegła w rynnie, około 5 metrów nad ziemią, niewielkie, wystające uszka. Kot był jeszcze ślepy i mocno przerażony. Nie wiedział, jak zejść z dachu na dół, nie robiąc sobie krzywdy. - Zadzwoniłam najpierw po koleżankę, a później po strażaków, żeby pomogli nam go uratować. Kociak w każdej chwili mógł spaść - tłumaczyła Anna Wodka.

Godz. 17.40. Na pomoc uwięzionemu na dachu zwierzakowi na sygnale ul. Krakowską mknie wóz strażacki. Skręca w ul. Katedralną, przejeżdża przez Rynek i zatrzymuje się na Wekslarskiej. Nasi reporterzy ruszają w pogoń za nim. Gdy docieramy na miejsce akcji, na dachu jest już jeden ze strażaków.

To mł. asp. Piotr Sierlecki, który próbuje wydostać kota. Ten jednak płoszy się i wpada do stojącej pionowo rynny, którą odprowadzana jest woda z dachu. Przez moment słychać, jak zwierzak bezradnie ślizga się pazurami po metalu, próbując wspiąć się jeszcze w górę. W końcu spada w dół... wprost w ręce pana Mariusza, który w międzyczasie zdążył włożyć je do otworu w rynnie przy chodniku. Mężczyzna znalazł się na Wekslarskiej przez przypadek. Wracał akurat z córką i wnukiem z Dnia Dziecka na Rynku.

Całą akcję obserwuje w napięciu kilkadziesiąt osób, które po tym, jak kot cały i zdrowy znalazł się na ziemi, nagradzają bohaterów gromkimi oklaskami. Ktoś z tłumu krzyczy: "brawo, dzielni strażacy". W tarnowskiej jednostce PSP nie ma specjalnie wyszkolonej do ratowania zwierząt grupy. Interwencje podejmują ci, którzy akurat są na zmianie. W tym konkretnym przypadku wystarczył jeden zastęp. Cała akcja trwała ok. pół godziny.

Ocalonego kotka przygarnął jego wybawca, czyli pan Mariusz. - Od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem pójścia do azylu, aby zaadoptować jakiegoś zwierzaka. Ten spadł mi jak z nieba i to akurat na Dzień Dziecka - mówi z uśmiechem mężczyzna.
Jeszcze w tym samym dniu zabrał go do weterynarza, który obejrzał futrzaka i przepisał leki m.in. na ropiejące oczy. Kot przepada wręcz za swoim wybawcą. Najlepiej czuje się w jego rękach. Wtedy cichutko mruczy.

Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtube'ie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto