Wśród porządkujących w tych dniach mogiły tematem numer jeden jest sprawa szajki okradającej cmentarze. - Jak oni się Boga nie boją? Przecież niszczyli miejsca wiecznego spoczynku - kręci głową kobieta, którą spotkaliśmy na cmentarzu w Wojniczu.
- Trzeba się pilnować, bo teraz złodzieje nie mają już żadnych granic - dodaje jej mąż.
Kradli przy świadkach
30-latek do pomocy zwerbował sobie dwóch mieszkańców z okolic Zakliczyna: 45-letniego Tomasza M. oraz 42-letniego Stanisława M. Odwiedzając we trójkę cmentarze, nie wzbudzali żadnych podejrzeń.
Nie czaili się po zmroku, tylko bez skrępowania plądrowali nekropolie w biały dzień. Bo też wyglądali, jak wiele innych ekip kamieniarskich, które przychodzą coś tam naprawić przy miejscach pochówku.
Złodzieje głośno dyskutowali nawet o potrzebie wykonania rzekomych „przeróbek” na upatrzonym grobowcu. Widzący pracujących w pocie czoła mężczyzn nawet nie przypuszczali, że są właśnie świadkami kradzieży.
„Kamieniarze” najczęściej wycinali marmurowe czy granitowe płyty. Nie gardzili mosiężnymi krzyżami i innymi elementami dekoracyjnymi. Jeśli wybrany element nosiły ślady uszkodzenia albo zużycia, był dokładnie czyszczony i obrabiany, aby można go było ponownie wykorzystać.
Tak zdobyte łupy sprzedawali swoim klientom jako zupełnie nowe materiały.
Noga się powinęła
Interes Sławomira W. i jego kompanów szybko się rozkręcał. Zamówień przybywało, w czym pomagały atrakcyjne ceny i krótki termin realizacji. Passa trwała aż do połowy października. To właśnie wtedy ekipa kamieniarzy pojawiła się na terenie cmentarza parafialnego w Porąbce Uszewskiej. Mężczyźni montowali tam na jednym z grobowców elementy skradzione gdzie indziej. Traf chciał, że na nekropolii pojawił się akurat patrol policji. Funkcjonariusze zainteresowali się pracą ekipy kamieniarskiej i szybko przekonali się, że mają do czynienia ze zwykłymi przestępcami. Sławomir W. oraz Tomasz M. i Stanisław M. zostali natychmiast zatrzymani. - Podczas przesłuchania przyznali się do kradzieży - mówi Andrzej Leśniak, zastępca Prokuratora Rejonowego w Brzesku.
Od razu wyszło na jaw, że nie chodzi o pojedynczy wybryk, tylko o całą serię przestępstw. Cmentarne hieny grasowały w powiatach tarnowskim, nowosądeckim i brzeskim. Ślady ich procederu odnaleziono do tej pory na cmentarzach w Lewniowej, Niedźwiedzy, Łoniowej, Łososinie Dolnej, Radłowie, Rzepienniku Skrzyżewskim oraz Wojniczu.
Podejrzani złożyli obszerne wyjaśnienia. Tłumaczyli, że nie mogąc nadążyć z realizacją zleceń, wpadli na pomysł łatwego zarobku. Wzbogacili się w ten sposób o kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Idą na współpracę
Sławomir W., mimo że nie miał oficjalnie zarejestrowanej działalności gospodarczej, w branży nie był osobą anonimową. Uczciwi kamieniarze niechętnie jednak rozmawiają na jego temat. Niektórzy są zaskoczeni, że dopuszczał się takich przestępstw. - Nigdy nie myślałem, że on może być do czegoś takiego zdolny - mówi właściciel jednej z firm kamieniarskich spod Tarnowa.
- Ci ludzie stracili wszystko w moich oczach. Dopuszczali się praktyk, które nie powinny mieć miejsca - oburza się inny.
Sławomir W. oraz dwaj jego kompani usłyszeli zarzuty ograbiania miejsc spoczynku. Grozi im kara nawet 8 lat więzienia. Na razie cieszą się wolnością. Prokuratur zdecydował zastosować wobec nich tylko dozór policyjny oraz zakaz opuszczania kraju. - Podejrzani współpracują z policją w wyjaśnianiu tej sprawy - uzasadnia prok. Leśniak.
Sprawa ma charakter rozwojowy i cały czas ujawniane są nowe miejsca kradzieży.
WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 18. "Kijak"
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?