Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jadowniki-Chicago. Marcelek Kubala ma już nową wątrobę. Udało się to, co jeszcze niedawno wręcz graniczyło z cudem [ZDJĘCIA]

Robert Gąsiorek
Robert Gąsiorek
Operacja przeszczepu wątroby jaką przeszedł Marcelek była bardzo trudna, ale może uratować mu życie
Operacja przeszczepu wątroby jaką przeszedł Marcelek była bardzo trudna, ale może uratować mu życie archiwum prywatne
To, co jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się graniczyć z cudem, udało się! Innym słowem nie da się określić zebrania aż siedmiu milionów złotych na przeszczep wątroby dwuletniego Marcelka z Jadownik. W dodatku chłopczyk pomyślnie przeszedł operację, której w Polsce nikt nie chciał się podjąć, a uczynili to dopiero lekarze w Chicago. Walka o zdrowie chłopca wciąż trwa.

FLESZ - Paszporty szczepień w UE już w czerwcu?

Sytuacja chłopca poruszyła serca wielu osób w regionie, ale także innych zakątkach kraju. Od urodzenia los obchodził się z nim okrutnie. Przeszedł wrodzone zapalenie płuc, posocznicę, odmę opłucnową, martwicze zapalenie jelit, cholestazę. W szpitalu złapał infekcję, przez którą pogorszyły się parametry jego wątroby. Aby żył, konieczny był przeszczep jego wątroby. W kraju do transplantacji nie został zakwalifikowany. Rodzicom oferowano jedynie opiekę paliatywną.

Światełkiem w tunelu była szansa na przeszczep w Stanach Zjednoczonych. Koszty były jednak gigantyczne.

Ludzie wpłacali datki na operację Marcelka poprzez fundację, organizowano koncerty charytatywne, kiermasze oraz licytacje atrakcyjnych przedmiotów. W ciągu zaledwie kilku miesięcy udało się w ten sposób zgromadzić sumę siedmiu milionów złotych.

W nocy z 31 marca na 1 kwietnia nastąpiło to, na co wszyscy czekali od dawna. Marcelek przeszedł zabieg, który może uratować mu życie. Gdy lekarze przeprowadzali skomplikowany zabieg, wielu mieszkańców regionu modliło się o jej szczęśliwy przebieg.

Skomplikowana i czasochłonna operacja Marcelka w Lurie Children’s Hospital w Chicago

Zanim na stół operacyjny trafił Marcelek, lekarze z Chicago pobrali fragment wątroby do przeszczepu od jego taty. Zabieg odbył się w szpitalu dla dorosłych, połączonym ze szpitalem dziecięcym przewiązką. Rozpoczął się 31 marca rano czasu lokalnego.

Lekarze wycięli około 40 procent lewej części jego wątroby. Fragment organu został następnie przetransportowany szpitalnymi korytarzami do sali, w której na zabieg czekał Marcelek. Zabieg przeszczepu u Marcelka rozpoczął się 31 marca o godz. 13 czasu lokalnego (czyli o 20 czasu polskiego). Operacja trwała do późnych godzin nocnych. Podczas operacji u Marcelka zrekonstruowano żyłę wrotną, której praktycznie nie było. Wykorzystana do tego została żyła taty Marcelka oraz od dawcy. Ten właśnie proces z całej operacji był najbardziej skomplikowany i czasochłonny.

Zabieg zakończył się jednak bez komplikacji. Tuż po nim chłopiec trafił na intensywną terapię.

- Bardzo długo czekaliśmy, żeby móc go zobaczyć. Mogłyśmy do niego wejść dopiero po północy tutejszego czasu - informuje Karolina Kubala, mama chłopca.

Marcele zaczął oddychać samodzielnie, w co nie wierzyli lekarze z Polski

Marcelek dzielnie znosił pierwsze dni po skomplikowanej operacji. Już w drugim dniu po operacji lekarze odłączyli go od respiratora.

- Czujemy ogromną ulgę i bardzo się cieszymy, ponieważ bardzo obawialiśmy się o tę kwestię, mając z tyłu głowy słowa polskich lekarzy, którzy uzasadniając decyzję o dyskwalifikacji, za jedną z przyczyn podali to, że nawet jeśli Marcel przeżyje operację przeszczepienia wątroby, to nigdy nie zejdzie z respiratora - podkreślają bliscy Marcelka.

Nowa wątroba szybko też podjęła prace, a w Wielką Sobotę po raz pierwszy od operacji, mama mogła wziąć Marcelka na ręce. Był to ważny moment w rekonwalescencji dziecka. Pobyt na intensywnej terapii wśród wielu obcych ludzi jest dla niego stresujący, przez co bywa pobudzony i zdenerwowany.

- Jak tylko mama wzięła go na ręce, od razu się uspokoił i zasnął. Nie spodziewaliśmy się, że już będzie można go w ten sposób wziąć i była to niesamowita niespodzianka - informuje krewna rodziny Kubalów, która przebywa razem z rodzicami chłopca w Chicago.

Przytrafiła się infekcja, ale nowa wątroba Marcelka pracuje

Tata Marcelka szybko doszedł do formy po zabiegu pobrania części wątroby. Już następnego dnia po operacji samodzielnie się poruszał i wykonywał ćwiczenia płuc mające zapobiec ryzyku ich zapadnięcia. Dużo spacerował, by zminimalizować ryzyko powikłań. W Wielkanoc Tomasz Kubala wyszedł ze szpitala i mógł pierwszy raz od operacji odwiedzić synka.

Marcelek po sześciu dniach spędzonych na intensywnej terapii został przewieziony na zwykły oddział. Tam jego stan nieco się pogorszył. Dwulatek nie chciał jeść i wymiotował. Okazało się, że do organizmu wdarła się infekcja. Lekarze szybko podjęli jednak leczenie antybiotykami i chłopiec wraca do siebie.

- Dobrą wiadomością jest również, że wątroba pracuje i jej parametry są bardzo dobre, a skóra i oczka Marcelka są już białe - cieszą się Tomasz i Karolina Kubala.

Akcja pomocy dla Marcelka Kubali wciąż trwa

Chociaż udało się już zebrać pieniądze na opłacenie zabiegu, to zbiórka wciąż trwa. Pieniądze potrzebne są bowiem na dalsze leczenie chłopca. Marcelkowi można pomóc wpłacając datki na numer konta Stowarzyszenia LIVER: 94 1750 0012 0000 0000 2068 7444 z dopiskiem „Darowizna na rzecz Marcela Kubali”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto