Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Felieton: o dwóch takich z Biecza

Jerzy Reuter
Czyli o tym, jak dwaj bracia z Biecza, ponoć bliźniaki (sic!) rozpoczęli kilka dni temu okupację bieckiego ratusza, domagając się umieszczenia krzyża przed tym budynkiem na znak żałoby po katastrofie smoleńskiej.

Miasteczko Biecz jest stare jak Polska. Pomieszkiwali w nim król Łokietek, królowa Jadwiga i wiele osobistości ze świata minionego kilka wieków temu. Biecz to niegdyś jedno z największych miast polskich, konkurujące nawet z Krakowem, posiadające swojego miejskiego kata, który bardzo zręcznie robił swoje i siał spustoszenie wśród beskidzkich zbójów. Być może prawem owego kata miasteczko odnowiło w ostatnich dniach swoje imię w całej RP i przypomniało, że ma zaledwie 4.5 tysiąca mieszkańców, ale wiele może. Otóż dwaj bracia z Biecza, ponoć bliźniaki (sic!) rozpoczęli kilka dni temu okupację bieckiego ratusza, domagając się umieszczenia krzyża przed tym budynkiem na znak żałoby po katastrofie smoleńskiej.

„Tadeusz i Edward Przepiórowie, którzy jako szefowie koła Radia Maryja angażując się w akcje wyborcze Prawa i Sprawiedliwości, zaraz po katastrofie chcieli powiesić krzyż na zabytkowym urzędzie miasta, tuż pod wizerunkiem Jana Pawła” – pisała Gazeta Wyborcza. – „Zwolennicy ojca Tadeusza Rydzyka zapowiadają, że ich walka będzie trwała do skutku. Ponoć mają już zapewnione tajemnicze poparcie w regionie”. I to tajemnicze poparcie jest osią całego wydarzenia, bo skąd to znamy? Myślę, że takie utajnianie czegoś co wszyscy widzą jest domeną wszystkich bliźniaków. Coś wiem, ale nie powiem i róbta co chceta, proszę ja was.


Bracia przywieźli na dachu zdezelowanego malucha ów święty symbol i nie dają za wygraną, wykradają kwiaty z miejskich klombów i układają przed ratuszem wiadomą figurę geometryczną. Ponoć mają w odwodzie kilku bezdomnych i jednego adepta sztuki teatralnej - żeby tradycji stało się zadość. Namioty są w pralni, a kochery oddane do lutowania. Nie pomagają prośby i groźby. Miejscowa policja nie ma czasu na ściganie przestępców, bo musi pilnować braci, a zdominowana przez PiS rada miejska wymownie milczy.

Biecz leży zaledwie 50 kilometrów od Tarnowa i nawet starym maluchem dojechać do nas nie trudno, a jest się czego obawiać. Wszak bracia mogą się rozdzielić i pchać swoją misję przez Małopolskę niezależnie od jedno, lub dwujajowego powinowactwa. Aż strach się bać.

25 lat temu muzyk Marek Biliński wylansował utwór pod tytułem „Porachunki z bliźniakami”. Bardzo przewrotnie można zapytać co też autor miał na myśli, bez odniesień do braci, ale nie zapytam, bo przecież mamy górę Świętego Marcina z wielkim krzyżem na szczycie, który może być symbolem wszystkiego i nas wybronić przed panami Przepiórami z Biecza.

Wraz z najazdem symboli nadchodzi groźna ptasia grypa, albo już nadeszła i skrywa się po prowincji? Dlatego oddajmy świętym co święte i chodźmy się zaszczepić, bo jak nas dogoni, to nie będzie po ptakach, lecz po nas.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto