Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bruk-Bet: trener domagał się kartki. Dla siebie

Andrzej Mizera
Na prawej obronie w Bruk-Becie zagrał Radosław Jacek
Na prawej obronie w Bruk-Becie zagrał Radosław Jacek fot. www.bruk-bet.nieciecza.pl
O zakończeniu meczu postanowił tym razem... trener gości. W doliczonym czasie gry arbiter wyprosił go na trybuny. Ten, niczym na złość mamie, nie chciał go posłuchać i usiadł na ławce. Arbiter nie mogąc wyegzekwować swojej decyzji wskazał na środek i gwizdnął ostatni raz. A w tym czasie zespoły przygotowywały się do gry.

Taki scenariusz mocno Boreckiemu zwiększył poziom antypatii do trójki sprawiedliwych. - Tak dobrze zorganizowanej drużynie jak Bruk-Bet arbitrzy nie powinni pomagać. Sędzia kierując mnie na trybuny powinien pokazać mi czerwoną kartkę. Nie wiem, dlaczego zakończył mecz w takich okolicznościach. Będziemy przeciwko temu protestować. Zabroniłem mojemu kierownikowi podpisać protokół - grzmiał. Jak się później okazało, kierownik gości nie podpisał załącznika opisującego zajście arbitra ze szkoleniowcem GKS-u.

Na boisku tak nerwowo nie było. Dla walczącego o utrzymanie gości piękny sen trwał 42 minuty. Przez ten czas prowadzili i sprawiali sporo kłopotów gospodarzom. Prowadzenie objęli w 7 min po uderzeniu Łacioka, który strzałem po ziemi z 20 metrów pokonał zaskoczonego Budkę. Po 493 minutach skończyła się tym samym jego passa bez straty bramki.

W tym momencie było jasne, że w szóstym kolejnym meczu lider nie zagra na zero z tyłu. - Zespół mógł być spięty - analizował trener Bruk-Betu Marcin Jałocha. Po stracie bramki niecieczanie próbowali "zalogować się " do swojego stylu gry. Szybkie kombinacyjne akcje, których próby rozgrywania podejmowali niecieczanie, często kończyły się niecelnymi podaniami. Goście, mądrze się broniąc, mogli podwyższyć wynik. W 34 min groźny strzał Łacioka minął jednak bramkę. Skutecznym lekarstwem na "przytruty" początkowo Bruk-Bet okazała się bramka. W 49 min po przepięknym uderzeniu Kwieka z 25 metrów padło wyrównanie.

- To nas odmieniło - promieniał po meczu zdobywca gola. Tak też się stało. Akcje Bruk-Betu stały się płynne i groźne. Efekty przychodziły same. W 53 min wychodzącego na czystą pozycję Szczoczarza powstrzymał Smarduch. Po chwili Szałęga trafił w boczną siatkę.

W 62 min po dośrodkowaniu Wójcika minimalnie nad poprzeczką piłkę głową uderzył Czarny. Precyzyjnie jednak zachował się w 65 min, kiedy po kornerze wyprowadził zespół na prowadzenie. Niecieczanie są coraz bliżej pierwszej ligi.

Bruk-Bet Nieciecza - Jastrzębie 2:1 (0:1)
Bramki: Kwiek 49, Czarny 65 - Łaciok 7.
Sędziował: Rafał Sawicki (Tarnobrzeg).
Widzów: 450.
Bruk-Bet: Budka 3 - Jacek 3, Cios 4, Czarny 4, Wójcik 3 - Kot 3, Metz 3, Prokop 3 (90 Cygnar), Kwiek 4 (87 Smółka) - Szałęga 3, Szczoczarz 3 (73 Leśniowski).
Trener: Marcin Jałocha.
Jastrzębie: Sławik 3 - Chrabąszcz 2, Szwarga 3 (81 Jadach), Smarduch 3I, Filipe 3 - Kopacz 2, Milkowski 3 (76 Horubała), Kostecki 2, Hajczuk 3 (53 Gorzała) - Łaciok 3, Wawrzyczek 3.
Trener: Wojciech Borecki.
Piłkarz meczu: Michał Czarny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto