Kto pociągnął za spust?
Z naszych ustaleń wynika, że w nocnej strzelaninie w Tuchowie brały udział załogi trzech radiowozów. Jedna, z Ciężkowic, ścigała uciekającego skodą mieszkańca Przemyśla. Dwie - z tuchowskiego komisariatu i tarnowskiego ogniwa patrolowo-interwencyjnego - zostały wezwane na pomoc. W sumie 6 policjantów.
Wiadomo, że do uciekającego samochodu oddano 11 strzałów, a za spust pociągnęło dwóch funkcjonariuszy. Trafili Andrzeja S., którego nieco wcześniej policjanci zatrzymali za jazdę pod wpływem 0,6 promila alkoholu. Po zwolnieniu miał czekać obok posterunku na podwiezienie przez radiowóz. "Gazeta Krakowska" dowiedziała się, że jeden ze strzelających policjantów służy na co dzień w Tuchowie, drugi w Tarnowie. Koledzy na ich temat milczą. Wiemy, że to stosunkowo młodzi funkcjonariusze, z 5-letnim stażem pracy.
O sprawie pisaliśmy w artykule: Policja strzeliła 11 razy. Trafili niewinnego
Nie zdążyli odwieźć
Nadal nie ma pewności, w jakich okolicznościach Andrzej S. znalazł się w sercu strzelaniny. Wersja policji od czwartku nieco się zmieniła. Okazuje się, że radiowóz nie miał 28-latka odwozić do domu, jak początkowo twierdzono, tylko do samochodu, po który zjawić się miał znajomy.
W tym czasie do Tuchowa przyszło polecenie zorganizowania blokady. Policjanci mieli wówczas wrócić przed komisariat. - Nie rozumiem, dlaczego nie wpuścili go do środka? - pyta brat rannego.
Nie wiadomo, w jaki sposób mężczyzna znalazł się w pobliżu strzelających. Pozostałości po nocnych wydarzeniach zdają się wskazywać, że mógł stać tuż obok radiowozów.
- Żal trafionego, szkoda też tych, co strzelali. Może patrol zabrał go na blokadę? Do chwili przekazania rodzinie albo komuś, kto odwiózłby go do domu, to oni za niego odpowiadali - mówią mieszkańcy Tuchowa.
Kula nadal w głowie ofiary
Bliscy rannego mieszkańca Jodłówki Tuchowskiej tracą nadzieję. Od lekarzy usłyszeli, że mózg rannego nie pracuje, a przy życiu utrzymuje go tylko aparatura. - Pytali już, czy wyrażamy zgodę na pobranie organów. Jesteśmy kompletnie załamani - mówi Adam S., brat Andrzeja. Czwartkowe doniesienia o wyciągnięciu z głowy pacjenta pocisku nie potwierdziły się. Niestety, kula nadal tam tkwi.
- Jej umiejscowienie oraz stan pacjenta uniemożliwiły usunięcie - potwierdza Bożena Owsiak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnowie. Nie wiadomo więc, z czyjej broni padł tragiczny strzał.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Nastolatek oblał się benzyną i podpalił!
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?