Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów. Handlowali lekami na lewo

Andrzej Skórka
Farmaceuci są bezradni. Leków często nie ma też w hurtowniach
Farmaceuci są bezradni. Leków często nie ma też w hurtowniach AIP
W tarnowskich aptekach zdobycie niektórych farmaceutyków graniczy z cudem, bo trafiły za granicę.

Zamiast do chorych z Tarnowie i okolic, deficytowe leki wędrowały za granicę. Sprawdziliśmy, że w naszych aptekach zdobycie takich leków graniczy z cudem.

Chodzi m.in. o pierwszej potrzeby farmaceutyki przeciwzakrzepowe oraz te stosowane przez astmatyków. Prokuratura postawi za to przed sądem dwie osoby.

Prokuratura oskarżyła o nielegalny handel medykamentami 33-letniego tarnowianina i jego wspólniczkę z Krakowa. Według śledczych, mieli "wyeksportować" wbrew prawu na Wyspy Brytyjskie lekarstwa za ponad milion złotych.

Proceder trwał niemal rok. Krzysztof K. zajmował się gromadzeniem, transportem i sprzedażą leków w dwóch tarnowskich spółkach prowadzących apteki w Tarnowie, Dąbrowie Tarnowskiej, Dębicy i Jaśle. Z kolei Marta A. była wspólnikiem w jednej z tych firm, a w drugiej pełniła funkcję dyrektora.

Chodliwe leki trafiały do aptecznych magazynów. Szybko jednak z nich znikały. Bynajmniej nie za sprawą chorych, którym specyfiki są niezbędne do życia. Według śledczych, odsprzedawano je z magazynów prosto do hurtowni działającej w Płocku.

- Stamtąd towar trafiał do Wielkiej Brytanii - dodaje prokurator Mieczysław Dzięgiel, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnowie. Za granicą sprzedający leki uzyskiwali kilkakrotnie wyższe marże niż w kraju. Dzięgiel podkreśla, że dochodziło w tych przypadkach do łamania przepisów prawa farmaceutycznego. Proceder określany jest mianem "odwróconego łańcucha dystrybucji".

- Te apteki nie były uprawnione do sprzedaży leków do hurtowni. Wymagałoby to specjalnego zezwolenia - zaznacza śledczy.

Na trop nielegalnego handlu wpadli kontrolerzy z Wojewódzkiego Inspektoratu Farmaceutycznego w Krakowie. Dowodami obciążającymi ma być ponad sto faktur na leki sprzedane do Płocka. Krzysztof K. i Marta A. nie przyznają się do winy.

Na Wyspy Brytyjskie trafiły m.in. clexane i fraxiparine - leki przeciwzakrzepowe stosowane po operacjach onkologicznych, ortopedycznych i kardiologicznych, zapobiegające powikłaniom. Kupienie ich w miejscowych aptekach okazuje się niezwykle trudnym zadaniem.

- Clexane jest niedostępne, o zamówienie musiałabym się dopytać. Fraxiparine w dawce 0,6 ml nie mamy i nie ma jak zamówić - usłyszeliśmy w aptece przy ul. Romanowicza.

W aptece przy ul. Krakowskiej było nieco lepiej - na zamówienie trzeba byłoby czekać 48 godzin. Obydwu specyfików brakowało za to w Dąbrowie Tarnowskiej. Podobne problemy są ze zdobyciem symbicortu - leku przeciwastmatycznego, który chorzy powinni przyjmować codziennie.

Wśród aptek w Tarnowie, które sprawdziliśmy, tylko w jednej udałoby się od razu kupić "eksportowane" na lewo lekarstwa. Leżały na półkach w "Stokrotce" przy ul. Parkowej. Środki przeciwzakrzepowe miała również apteka "Pomarańczowa" przy ul. Szpitalnej.

- Są problemy z nabyciem symbicortu. Przy zamówieniu nie jestem w stanie powiedzieć, czy czas oczekiwania to dzień, czy tydzień - stwierdziła farmaceutka.

Współpraca: Natalia Duda

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto