Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów: fetor z mieszkania. Sąsiedzi mają kłopot

Robert Gąsiorek
Tadeusz Wołek od miesięcy walczy o to, aby spółdzielnia zrobiła coś z niemiłym zapachem z mieszkania zmarłego sąsiada. Spółdzielnia twierdzi, że w chwili obecnej ma związane ręce
Tadeusz Wołek od miesięcy walczy o to, aby spółdzielnia zrobiła coś z niemiłym zapachem z mieszkania zmarłego sąsiada. Spółdzielnia twierdzi, że w chwili obecnej ma związane ręce Robert Gąsiorek
13 miesięcy - od takiego czasu mieszkańcy bloku przy ul. Reymonta 31a muszą zmagać się z uciążliwym zapachem po zmarłym. Sanepid zaleca, by spółdzielnia wyremontowała lokal. Ta czeka wciąż na decyzję sądu, bo mieszkanie jest prywatne, a spadkobierca nieletni.

Tadeusz Wołek wraz z sąsiadami bloku przy ul. Reymonta już od ponad roku zmaga się z nieprzyjemnym zapachem wydobywającym się z jednego z lokali na pierwszym piętrze.

- Mieszkał tam mężczyzna, który chorował. Nie miał rodziny, bo matka z ojcem nie żyli, a siostra wyjechała. W listopadzie ubiegłego roku przestaliśmy go widywać - wspomina pan Tadeusz. - Po jakimś czasie na klatce wyczuwalny był fetor nie do zniesienia - dodaje.

Zaniepokojeni mieszkańcy wezwali policję i straż pożarną. Po otwarciu drzwi do mieszkania okazało się, że mężczyzna nie żyje już od przynajmniej kilkunastu dni.

Wietrzenie to za mało
Po wywiezieniu zwłok sprawą zajął się sanepid. W pomieszczeniach nie stwierdzono wtedy robactwa, natomiast utrzymywał się zapach rozkładających się zwłok. W mieszkaniu przeprowadzono dezynfekcję. Była ona finansowana ze środków spółdzielni. Po odkażeniu lokalu administratorzy budynku mieli za zadanie wietrzyć pomieszczenia. Mieszkańcy bloku dalej jednak wyczuwali odór. Zwrócili się więc do spółdzielni o dalsze działanie. Według zaleceń sanepidu, w mieszkaniu powinno się jeszcze pomalować ściany, usunąć meble tapicerowane oraz część parkietu, szczególnie z jednego pomieszczenia.

Spadkobierca jest nieletni
Tu pojawia się problem. Zdaniem spółdzielni nie jest możliwe wykonanie remontu, gdyż mieszkanie jest własnościowe. Zmarły nie zostawił testamentu, nie miał żony ani dzieci. Spółdzielnia wniosła więc do sądu o ustalenie, komu w takiej sytuacji należy się mieszkanie. Okazało się, że jedyną spadkobierczynią jest nieletnia siostrzenica zmarłego. Mieszka ona jednak poza Tarnowem, a żeby mieszkanie trafiło w jej ręce, potrzebna jest decyzja sądu rodzinnego. Postępowanie w tej sprawie prowadzone jest w Poznaniu i może potrwać jeszcze kilka miesięcy.

Mieszkańcy są niepocieszeni takim obrotem sprawy. - Jesteśmy bezradni. My musimy tu mieszkać i wdychać te opary. Są tu ludzie starsi, schorowani, ale również dzieci, które się tym trują - kręci głową Tadeusz Wołek. - A zimą nie ma nawet jak wietrzyć.

Elżbieta Kuras z WSSE w Krakowie przyznaje, że należy unikać przebywania w pobliżu takiego pomieszczenia.
- Mogą pojawić się zawroty głowy, nudności - wylicza.

W poniedziałek skontaktowaliśmy się z Danutą Litwin-Żywiec, zastępcą dyrektora PSSE w Tarnowie. Nie znalazła czasu, aby się z nami spotkać. Wiemy jednak, że sanepid jeszcze raz przyjrzy się sytuacji w bloku przy Reymonta. Ma zostać przeprowadzona wizja lokalna, po której podjęte zostaną dalsze kroki.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto