Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szwagrowskie porachunki

Tadeusz Woźniak
Nie myślałem, że będziemy ponownie zajmować się okolicznościami śmierci Władysława Chrustka. Pod koniec ubiegłego roku Krzysztof Jackowski wykonał wizję na prośbę pani Marii K., córki pana Władysława.

Nie myślałem, że będziemy ponownie zajmować się okolicznościami śmierci Władysława Chrustka. Pod koniec ubiegłego roku Krzysztof Jackowski wykonał wizję na prośbę pani Marii K., córki pana Władysława. W liście pani Maria pisała, że wątpliwości związane ze śmiercią ojca nie dają jej żyć.
Minęło już prawie 60 lat od momentu śmierci, a ona nie może pogodzić się z myślą, że prawda o jego śmierci jest nieujawniona, a winni nieznani.

Przysłała zdjęcie ojca, jedyne jakie jej pozostało. Niezwykłe zdjęcie. Wykonane w 1916 roku w Krakowie w zakładzie M.Kremskiego przy ul. Karmelickiej 15.
Zdjęcie przedstawia młodego mężczyznę w mundurze austriackiej armii, przy szabli, z małym, zadziornym wąsikiem podkreślającym zawadiacki charakter żołnierza - Władysława Chrustka.

To nie był wypadek

Z listu córki wiadomo, że pan Władysław zakończył żywot tragicznie. Znaleziono go martwego na torach w 1946 r., pociąg obciął mu nogę. Powierzchownie przeprowadzone dochodzenie ustaliło, że miał miejsce nieszczęśliwy wypadek, że Władysław Chrustek przechodząc przez tory wpadł pod pociąg. Dochodzenie nie wyjaśniło, dlaczego Władysław Chrustek znalazł się na torach, chociaż nie musiał tamtędy przechodzić wracając do domu z pracy. Pani Maria nie godzi się z wersją przyjmującą, że był to wypadek. Jej zdaniem, ojca zamordowano, a następnie położono na torach pozorując wypadek.

- Ojciec był rozważnym, w pełni sprawnym mężczyzną, byłym żołnierzem, partyzantem Batalionów Chłopskich - mówi. - Gdyby chciał przejść przez torowisko, to by przeszedł. Nie było jednak takiej potrzeby. Ojciec wracał do domu trzeźwy. I jeszcze istotny szczegół, po odcięciu nogi rana nie krwawiła. A jeśli to nie był wypadek, to kto mógł czyhać na jego życia?
Pani Maria ma pewne podejrzenia, ale nie sugerować...
Zdaniem Krzysztofa Jackowskiego, rzeczywiście to nie był wypadek, a Władysław Chrustek został zamordowany. Jackowski bardzo realistycznie, ze szczegółami opisuje zdarzenie. „Ten człowiek zginął na drodze. Wracał z pracy, był zmierzch. Szedł polną drogą, A właściwie ścieżką wzdłuż torów, jakieś nieliczne drzewa tam rosły. Na skarpie obok tej ścieżki czekało na niego dwóch mężczyzn, starszy i młody chłopak. Napadli go i poturbowali, może i potraktowali nożem. Zaciągnęli go na tory i ułożyli na szynach. Jeszcze żył, ale oni chcieli z nim skończyć. Dlaczego? Chodziło o kobietę. Pani ojciec miał kochankę. Bywał u niej dosyć rzadko, ale bywał. To była żona tego starszego mężczyzny. Może oni nie żyli ze sobą albo rozstali się z powodu pani ojca? W każdym bądź razie ten mężczyzna nie mógł pogodzić się z tym, że pani ojciec żyje z nią. Uważał tę sytuację za hańbę, z którą trzeba skończyć. (...).”

Zły szwagier

Większość przedstawianych przez Jackowskiego okoliczności śmierci Władysława Chrustka odpowiada tym, jakie zna jego córka.
Nie zgadza się główny motyw zbrodni. Pani Maria jest pewna, że jej ojciec nie miał pozamałżeńskiego związku. Owszem, co jakiś czas bywał u pewnej kobiety, ale to była jego siostra. Ojciec bywał tam i bijał szwagra Marcina J. On albo jego brat Franciszek, bywało też, że razem chodzili „sprać” szwagierka. A to dlatego, że szwagier ladaco znęcał się nad ich siostrą, nad jej dziećmi z pierwszego małżeństwa. Siostra jako wdowa poślubiła Marcina J. i bardzo źle trafiła. Szwagier - ladaco w czasie wojny został volksdeutchem i wysługiwał się Niemcom. Przy okazji też regulował własne rachunki szwagrowi - Franciszkowi „załatwił” wyjazd do Oświęcimia i pozbył się go na zawsze. Władka nie mógł dosięgnąć, bo ten w partyzantce się ukrywał. Po wojnie - oprócz nienawiści - miał też drugi powód by nastawać na jego życie. Strach, że Władysław go zadenuncjuje, ujawni jego niecne czyny z okresu okupacji. Z racji tych obaw Marcin J. jakiś czas ukrywał się na ziemiach odzyskanych, przyjeżdżał tylko co jakiś czas do Kasiny, wioski koło Mszany. W czasie jednego z takich pobytów zaczaił się na szwagra. Nie był sam, bo Władysław poradziłby sobie z nim. Pomagać mogli mu młodzi chłopcy Mietek, Karol lub Józef. Ci dwaj ostatni to synowie Marcina J.
Maria K. prosi Krzysztofa Jackowskiego o podanie imion oprawców jej ojca. Nie udaje się tego zobaczyć Jackowskiemu. Może tylko doprecyzować szczegóły ich wyglądu - wtedy, tamtego wieczoru, gdy zaczaili się na Władysława Chrustka. Czy na tej podstawie pani Maria po sześćdziesięciu latach ustali morderców swojego ojca?

Czy, rzeczywiście tak było jak odtworzył to Krzysztof Jackowski? Jeden z rzekomych sprawców - Mietek - żyje.
Marcin J. został skrytobójczo zamordowany. Prawdopodobnie ktoś z rodzin ofiar, które miał na sumieniu wymierzył mu sprawiedliwość.
Czy rzeczywiście był sprawcą śmierci szwagra Władysława?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto