Policjant odpowie też za nadużycie władzy i umyślne narażenie na niebezpieczeństwo uciekającego przed funkcjonariuszami przestępcy. Ten bowiem cudem uniknął kuli w potylicę. - Dobrze, że w końcu udało się oskarżyć policjanta. Długo, bardzo długo nie było winnych śmierci mojego dziecka. Tak jakby on sam sobie w głowę strzelił - mówi Genowefa Swoszowska, matka zabitego mężczyzny.
Do tragedii doszło w nocy z 12 na 13 stycznia 2011 roku. Śledczy, badający jej okoliczności , zapoznali się m.in. z wynikami opinii biegłych balistyków i eksperymentu procesowego.
Oto, co ustalili.
13 stycznia, około północy, Andrzej Swoszowski zostaje doprowadzony do komisariatu w Tuchowie, jest podejrzany o jazdę pod wpływem alkoholu. Daniel S. i drugi policjant badają zawartość alkoholu w jego organizmie. Potem jadą z nim w kierunku auta, które zostawił na drodze.
W tym czasie policjanci słyszą w służbowym radiu, że od strony Ciężkowic do Tarnowa ucieka poszukiwany kierowca skody octavii.
Andrzej Swoszowski wysiada z radiowozu razem z Danielem S., około 100 m od komisariatu. Jest godz. o.45.
- Wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi, Daniel S. zostawił nietrzeźwego pokrzywdzonego na chodniku i udał się na miejsce planowanej blokady drogowej, ustawionej około 160 metrów od miejsca, w którym zostawił mężczyznę - mówi "Gazecie Krakowskiej" rzeczniczka krakowskiej prokuratury Bogusława Marcinkowska.
Pan Andrzej, z bliżej nieokreślonych przyczyn, idzie w stronę blokady. Policjanci próbują zatrzymać pędzącą skodę, strzelają w jej kierunku. Daniel S. oddaje siedem strzałów ze służbowego pistoletu kalibru 9 mm.
Jak ustalili biegli, policjant strzela za wysoko - na wysokości głowy pasażera auta, a nie w koła (choć odległość była niewielka, nieco ponad 5 metrów).
- Wystrzelone przez niego sześć pocisków rozbiło tylną szybę auta, jeden z nich utkwił w zagłówku tylnego siedzenia, kolejny - w zagłówku siedzenia kierowcy. Naraził tym uciekającego na śmierć.
Kolejny z wystrzelonych przez niego pocisków, po rykoszecie od bocznej szyby uciekającego auta, trafił w głowę Andrzeja Swoszowskiego, który znalazł się na linii strzałów, 60 metrów od blokady. Drugi z policjantów też strzelał, ale - jak orzekli biegli, robił to prawidłowo, w koła. Andrzej Swoszowski zmarł dzień później.
Daniel S. nie przyznał się do winy, odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu pięć lat więzienia. Obecnie jest zawieszony w obowiązkach. - Taką decyzję podjęto po przedstawieniu mu zarzutów. Prawomocny wyrok sądu będzie podstawą do podjęcia decyzji co do dalszych losów służbowych policjanta - mówi Katarzyna Cisło z biura prasowego małopolskiej policji.
Matka ofiary podkreśla, że dla niej najważniejsze jest to, że sprawa nie została zamieciona pod dywan i że oskarżony stanie przed sądem. - Myśleli, że sprawa ucichnie. Ale rodzina mi mówiła: nie pozwól na to, trzeba głośno o tym mówić, nie zostawiaj tego. On sobie na to nie zasłużył - mówi Genowefa Swoszowska.
Do dziś brakuje jej syna, który po śmierci męża mieszkał z nią i troszczył się o nią. Pomagał w domu, a nawet kupował jej ubrania i buty, znał jej ulubione kolory, fasony i rozmiary. Zawsze trafiał w jej gust.
Pani Genowefa chce sprawiedliwości, bo do dziś ona i jej drugi syn nie mogą przyjść do siebie po tej traumie. - Kiedy widzę policjanta, odwracam się. Teraz się ich boję, człowieka zastrzelili jak psa - mówi.
Nie spodziewa się niczego od policji. - Od tamtego czasu nikt od nich nawet mnie nie przeprosił - kończy.
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?