Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rybniczanka braci szukała przez 12 lat

KUB
KUB
Przez ostatni dni w domu Danuty Paszek-Nieszporek z Golejowa panowało spore poruszenie. Wiadomo, jak to przy okazji świąt. Ale od prawie dwóch lat podczas świąt czy innych uroczystości rodzinnych wokół stołu okrytego białym obrusem zamiast pięciu krzeseł dla pani Danki, jej męża, synów i synowej, ustawiać trzeba także osiem innych. – 12 lat temu postanowiłam sobie, że jeśli mam rodzeństwo, to je odnajdę i słowa dotrzymałam – mówi pani Danuta.

Do swojego rodzinnego domu w rybnickiej dzielnicy Golejów trafiła w wieku 2,5 lat. Ładną dziewczynkę z domu dziecka przygarnęło bezdzietne małżeństwo. O tym, że jest adoptowana, usłyszała od koleżanki na szkolnym korytarzu. – To był przykry moment, ty bardziej, że wcześniej się tego nie domyślałam. Wszyscy znajomi mi zawsze powtarzali „Danka, ty taka do mamy jesteś podobna”. A potem zaczęłam łączyć fakty. Zastanawiałam się jak to możliwe, że urodziłam się w Świetochłowicach, skoro mieszkamy w Rybniku – wspomina.
Szkolne lata dobiegły końca, przyszedł czas na dorosłe życie, a w głowie pani Danuty coraz częściej pojawiała się myśl, że chyba nie jest sama na tym świecie. – Czułam, że mam rodzinę. Pytałam o to mamę, ale ona zaprzeczała. Czułam, że może do końca tak nie jest, ale rodziców miałam tak fantastycznych, że nie chciałam ich ranić ciągłym dopytywaniem i szukaniem innej rodziny – opowiada rybniczanka. I nawet kiedy rodzice zmarli, dzieci były odchowane musiało minąć sporo czasu, zanim pani Danusia zdecydowała się sprawdzić, czy rzeczywiście jest ktoś, w kogo żyłach płynie ta sama krew. – 12 lat temu pierwsze kroki skierowałam do rybnickiego domu dziecka. Wszystko przerywała robota, dzieci. W domu dziecka sprawa była przedawniona, papiery leżały w archiwach, więc nic się nie dowiedziałam. Ale potem, pomyślałam, że mam 45 lat, a nigdy swojego oryginalnego aktu urodzenia nie widziałam nawet na oczy. Zaczęłam szukać już na poważnie – wspomina.
Pomogły przyjaciółki. Jedna namawiała ją wspierała, podtrzymywała na duchu, druga zawiozła do Świętochłowic. Tam za biurkiem pani Danuta znalazła urzędniczkę z wielkim sercem, która nie tylko pomogła jej załatwić akt urodzenia, ale także ustalić, czy ma jakieś rodzeństwo. – Okazało się, że mam dwóch młodszych braci. Obaj mają na imię Piotr. Jeden jest ode mnie młodszy o sześć lat, drugi o osiem. Doradzili mi w tym urzędzie też gdzie rozpocząć dalsze poszukiwania i jakie pisma rozesłać – wspomina Danuta Paszek-Nieszporek już dziś z uśmiechem. – Ale wtedy przepłakałam trzy dni. Kiedy powiedziałam mężowie, że już wiem, że mam dwóch braci on mi tylko powiedział „a nie mówiłem” – dodaje.
Decyzję o tym, czy dalsze poszukiwania mają sens państwo Nieszporkowie podjęli wspólnie. – Nie było przecież wiadomo, jak im się życie ułożyło, kogo znajdziemy. Ale rodzina cały czas mnie wspierała – mówi. – Miałam też wątpliwości co do tego, czy warto komuś życie wywracać do góry nogami, ale zdecydowałam się – dodaje.
Potem, kiedy machina poszukiwań już ruszyła, nie można jej było zatrzymać. Jedno, drugie trzecie pismo do urzędu w Bielsku. – Wiedziałam, że tam mieszka mój brat. Urząd musi jednak najpierw wiedzieć kto i po co danego człowieka szuka. Potem się z poszukiwanym kontaktują i pytają czy on wyrażą zgodę na podanie danych. Z pierwszym z braci wszystko poszło dość gładko. 1 grudnia byłam po ten akt urodzenia w Świętochłowicach, a 20 on już był u mnie, w domu – wspomina pani Danuta.
Najmłodszy z całej trójki Piotr, odezwał się, bo do wniosku skierowanego do urzędu pani Danuta dołączyła osobisty list. - Napisałam, że nazywam się Danka, szukam brata. Dla niego to był wielki szok. Ja zresztą też, kiedy dowiedziałam się, że list już do niego dotarł, zaczęłam się trzęś z nerwów – mówi pani Danuta.
Pierwsza rozmowa z odnalezionym po latach braciszkiem przebiegała dość dziwnie. Oboje wzruszeni, zszokowani, nie byli w stanie wiele powiedzieć. - Ale kamień spadł mi z serca. Kiedy mój mąż przyszedł z pracy, zastał mnie całą we łzach, ale szczęśliwą. A za dwie godzinki brat zadzwonił drugi raz z pytaniem: siostra mogę przyjechać? Bo obaj bracia cały czas mówią do mnie nie Danka, tylko siostra. Tyle lat na to czekałam – nie kryje wzruszenia rybniczanka.
Po pierwszej wizycie najmłodszego brata, który odwiedził jej dom razem z żoną Renatą, zachował się zasuszony bukiet czerwonych róż. – Przegadaliśmy wtedy wiele godzin. Zresztą do dziś dzwonimy do siebie nawet po trzy razy dziennie. Oboje postanowiliśmy wtedy, że zrobimy wszystko, żeby odnaleźć trzeciego z rodzeństwa – dodaje.
To nie było jednak rzeczą łatwą. Nie do końca było wiadomo, gdzie zacząć poszukiwania, ile lat miał brat, kiedy został adoptowany. – Obdzwoniłam pół Polski. Wszystkim mówiłam wprost, o co chodzi. O mojej sytuacji wiedziało wiele osób. Okazało się, że Piotrków z początkiem pesela jaki on miał, jest na Śląsku około 40. Urzędnicy zapewniali, że jak nie znajdziemy na Śląsku, to poszukamy w całej Polsce, potem uruchomimy zagranicę. Każdy z chęcią chciał pomóc – wspomina pani Danuta. W końcu przyszła dobra wiadomość. Drugi z braci mieszka w Kozach, pod Bielskiem. – Obaj mieszkają w odległości kilku kilometrów od siebie, pracują w sąsiednich firmach – zdradza nam pani Danuta.
Pierwszy raz, cała rodzina, w komplecie spotkała się w dwa lata temu, podczas urodzin pani Danuty. – Zaprosiłam obu braci. Staliśmy wszyscy w pokoju i patrzyliśmy na siebie przez dobre pół godziny. Rodzina była w komplecie – mówi pani Danuta. Dziś rodzeństwo spotyka się co najmniej raz w miesiącu. Spędzają razem czasem święta, urodziny. Tego czasu straconego już nie nadrobią, ale cieszą się każdą chwilą spędzoną wspólnie. – Były momenty, kiedy sądziłam, że nie ma już nadziei. Ale powtarzałam sobie: że nie ma rzeczy niemożliwych. Jak się szuka, to się znajdzie. Najmłodszego brata dostałam w prezencie na Gwiazdkę, drugiego na Zajączka. To takie moje świąteczne cuda – podkreśla rybniczanka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto