Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Reforma okaże się wyrokiem dla podstawówki w Bochni?

Małgorzata Więcek-Cebula
W tym roku w Szkole Podstawowej  nr 2 uczą się trzy klasy pierwsze, z czasem może być ich mniej
W tym roku w Szkole Podstawowej nr 2 uczą się trzy klasy pierwsze, z czasem może być ich mniej Małgorzata Więcek-Cebula
Dyrekcja i nauczyciele Szkoły Podstawowej nr 2 w Bochni boją się, że placówka, w której pracują, przestanie istnieć. Obawiają się też rodzice uczniów.

Anna Kaczmarczyk codziennie przyprowadza swoją wnuczkę do bocheńskiej „dwójki”. Na szkołę położoną obok parku nie powie złego słowa.

- Według mnie to najlepsza z bocheńskich placówek. Tu chodziły moje dzieci, chodzi Zosia, chciałabym, aby w tym miejscu uczył się też najmłodszy wnuk Kubuś - podkreśla mieszkanka Solnej Góry.

Wszystko wskazuje jednak na to, że Kuba, gdy skończy 7 lat, będzie musiał pomaszerować do Szkoły Podstawowej nr 1. To pokłosie nowej rejonizacji szkół wprowadzonej po połączeniu Gimnazjum nr 1 i SP nr 1. W efekcie przyjętej przez radę uchwały, „dwójka” traci ze swojego obwodu aż 15 ulic. Zyskuje co prawda pięć, ale w mniej zaludnionej okolicy miasta.

- To dziwne kombinacje. Dołożono nam bowiem na przykład trzy ulice z rejonu Chodenic, które jeszcze nie dawno stanowiły jedną - mówi Marta Gawęda, wicedyrektor SP nr 2. Dyrekcja i nauczyciele boją się, że forsowane zmiany doprowadzą z czasem do wygaśnięcia szkoły z wieloletnią tradycją.

- Może jeszcze nie odczujemy tego w najbliższym roku szkolnym, może nie w kolejnym, ale już w następnych latach z pewnością. Z czterech oddziałów w jednym roku, zostaną nam tylko dwa - przypuszcza Zbigniew Solak, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2.

Mniej uczniów w obwodzie oznaczać będzie nie tylko mniej klas, ale także mniej nauczycieli potrzebnych do codziennej pracy z młodymi ludźmi.

Przeciwko wprowadzonym przez samorząd zmianom opowiada się radny Kazimierz Ścisło.

- Dla mnie przekaz jest jasny. Ktoś chce doprowadzić do zamknięcia tej szkoły. Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego?! - mówi wprost.

Dorota Palej-Maliszczak, dyrektor Miejskiego Zespołu Edukacji, autorka bocheńskiej reformy, twierdzi, że katastroficzne wizje są całkowicie bezpodstawne.

Zapewnia, iż obwody dostosowano do liczby sal w poszczególnych szkołach.

- Nauka na dwie zmiany powoduje to, że nie otrzymamy subwencji, ponieważ takie są założenia zmian systemowych w obecnej strukturze szkolnej. Nasi uczniowie muszą uczyć się na jedną zmianę - przekonuje szefowa bocheńskiej oświaty.

Aby przyjęty przez miejskich radnych projekt szkolnych zmian mógł wejść w życie, musi zostać zaakceptowany przez Małopolskiego Kuratora Oświaty. Decyzja jeszcze nie zapadła. Jego opinia powinna być znana przed końcem marca.

ZOBACZ TAKŻE: Policja radzi, jak zapobiegać kradzieżom samochodów

źródło: naszemiasto.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bochnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto