Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomoc dla Kamilki: jedyną szansą jest przeszczep płuc za 600 tys. zł

Paweł Chwał
Kamilka ma 12 lat. Aby przeżyć, dziewczynka wymaga specjalnej kuracji, której koszt przekracza grubo pół miliona zł
Kamilka ma 12 lat. Aby przeżyć, dziewczynka wymaga specjalnej kuracji, której koszt przekracza grubo pół miliona zł archiwum rodzinne
Przez 11 lat Helena i Dominik Bonarowie żyli w przekonaniu, że ich córka ma jedynie słabszą od innych odporność i dlatego co chwilę choruje. Dziewczynka kilkakrotnie leżała w szpitalu z powodu zapalenia płuc. Żaden z lekarzy, którzy ją badali, nie zauważył u dziecka nic szczególnie niepokojącego. O tym, że Kamilka cierpi na nieuleczalną chorobę - mukowiscydozę powiedział im dopiero półtora roku temu reumatolog. Pojechali do niego z córką, którą tak bolały nogi, że nie była w stanie chodzić.

- To było dla nas jak grom z jasnego nieba. Gdyby leczenie rozpoczęto wcześniej, to może udałoby się zastopować chorobę na takim etapie, który dawałby większe szanse na jej pokonanie - mówi Helena Bonar.

Zaskoczeni diagnozą rodzice postawili sobie za punkt honoru zrobienie wszystkiego co można, by Kamila mogła cieszyć się jak najdłużej normalnym życiem. - Córka chodzi jak inni do szkoły, choć zdarza się, że ma krwotoki z nosa, a nawet kaszle krwią - opowiada pani Helena.

Mukowiscydoza to choroba nieuleczalna. Śmierć można odwlec przeszczepiając płuca. Koszt takiej operacji w Austrii i kilkumiesięcznej rehabilitacji po niej to nieosiągalna dla Bonarów kwota 600 tysięcy złotych. Na razie mają odłożone około 50 tys. zł.

Pieniędzy było nieznacznie więcej, ale część z zebranej wcześniej kwoty trzeba było kilka miesięcy temu przeznaczyć na zakup wyjątkowej kamizelki. Podłączona do specjalnego urządzenia, zastępuje czasochłonne oklepywanie i pozwala na spowolnienie nieodwracalnych zmian, jakie zachodzą w płucach i oskrzelach chorych na mukowiscydozę. Kosztowała ponad 32 tysiące złotych. - Nadzieję trzeba mieć do końca. Kto wie, może w międzyczasie wynaleziony zostanie lek na tę okropną chorobę - tłumaczą rodzice.

Kolejny cios przyszedł kilka tygodni temu. U Kamili wykryto groźną bakterię, która zaczęła atakować trzustkę. Dlatego dziewczynka musi teraz przyjmować chemię.

Miesięcznie koszt zakupu samych tylko leków dla Kamili to wydatek ponad tysiąca złotych. Bonarowie mają jeszcze dwoje zdrowych dzieci, sami nie daliby rady bez wsparcia szerokiego grona ludzi dobrej woli. Ci organizują m.in. kiermasze i licytacje różnych przedmiotów w internecie, z których dochód przekazywany jest na leczenie chorej 12-latki.

Taki cel przyświecał również sobotniej akcji na placu Sienkiewicza w Tarnowie. Można było tam nabyć ozdoby bożonarodzeniowe, wykonane przez dzieci z Pustkowa i wychowanków Pałacu Młodzieży (m.in. z banerów wyborczych), a także skosztować potraw przygotowanych przez seniorów z klubu Złoty Wiek oraz właścicieli restauracji "U Zbycha". - Bardzo wszystkim dziękuję. Chciałam być w Tarnowie, ale rozchorowaliśmy się i nie mogliśmy tam w sobotę pojechać - powiedziała nam Kamila.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto