Oświęcimianin Paweł Zalewski jest klientem Orange od 2005 roku. Zawsze był zadowolony z usług operatora. Aż do września 2011 roku, kiedy to nowiutki sony ericsson zaczął trzeszczeć. Rozmowa przez telefon z uszkodzonym głośnikiem stała się niemożliwa.
- Poszedłem do punktu zakupu i złożyłem reklamację - mówi Paweł Zalewski. - W serwisie zapewnili, że usunęli usterkę i wgrali nowe oprogramowanie - dodaje pan Paweł.
Od tego czasu aparat psuł się nieustannie. Do problemów z głośnikiem doszły jeszcze z baterią. Telefon w dalszym ciągu na gwarancji odwiedzał serwisy jeszcze sześciokrotnie. Za każdym razem usterki były usuwane i... powracały niczym bumerang. - Wściekłem się i poprosiłem o pomoc powiatowego rzecznika praw konsumentów - mówi oświęcimianin. - Napisał mi pismo o niezgodności towaru z umową i poprosił o wymianę aparatu na nowy - dodaje.
Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze, zwłaszcza kiedy sam serwisant wystawił zaświadczenie o niezgodności towaru z umową.
Aparat po kolejnej naprawie odebrał w niedzielę i zastanawia się, jak długo jeszcze będzie niezawodny. - Nie chcę już słyszeć o Orange. Mimo że tak długo jestem ich klientem, traktują mnie wyjątkowo podle. Tylko czekam, bo przecież ten grat znów się zepsuje - kończy zdenerwowany.
We wtorek w biurze prasowym operatora komórkowego sympatyczne panie zapewniały naszego dziennikarza, że uzyskamy odpowiedź na nurtujące nas pytania, dlaczego serwisant jest tak nieskuteczny i jak długo aparat musi być wadliwy, by klient otrzymał nowy. Niestety, do momentu zamknięcia gazety żadna odpowiedź nie nadeszła.
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?