W sobotę, 11 lutego, po godzinie 14 dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Jaśle odebrał telefon od 43-latka z Trzcinicy. Wyznał on, że został pogryziony przez psa, który wtargnął mu na posesję. Broniąc się, miał doprowadzić do śmierci zwierzęcia.
Na miejsce zdarzenia wysłany został policyjny patrol.
- Interweniujący policjanci potwierdzili zgłoszenie. Grupa dochodzeniowo-śledcza wykonała czynności procesowe. Truchło psa zostało zabezpieczone do dalszych badań. Na chwilę obecną jest gromadzony w tej sprawie materiał dowodowy (...). Dokładne okoliczności tego zdarzenia będą wyjaśniane - napisała nam w piątek młodszy aspirant Barbara Pawłowska z KPP w Jaśle.
43-latek nie potrzebował pomocy medycznej. Jak jednak ustaliliśmy, posiadał na ciele ślady mogące powstać w wyniku ataku czworonoga. Czy faktycznie tak było? Policjanci wciąż to sprawdzają. Wszczęte postępowanie prowadzone jest dwutorowo. Śledczy weryfikują, czy nie doszło do przestępstwa z art. 35 ust. 1 Ustawy o ochronie zwierząt, który dotyczy odpowiedzialności karnej za zabicie zwierzęcia. Grozi za to nawet trzyletni pobyt za kratkami. Jednocześnie sprawa analizowana jest pod kątem niezachowania ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, czyli wykroczenia z art. 77 Kodeksu wykroczeń – zagrożonego karą ograniczenia wolności, grzywny albo nagany.
Właścicielka Diego, bo tak wabił się pies, do której dotarliśmy kwestionuje wersję zdarzeń przedstawioną przez 43-latka.
- Jakiś miesiąc temu ten pan zgłosił się do nas, twierdząc, że nasz pies zagryzał jego zwierzęta. Ale od września, od kiedy miało do tego dochodzić Diego zerwał się tylko raz i został znaleziony w Skołyszynie. Rzekomo w jedną noc zagryzł 11 kur, gęsi i bażanta. Ten mężczyzna zażądał tysiąca złotych, nie zapłaciliśmy, bo nie miał żadnych dowodów na to, o czym mówił. Gdyby pokazał zdjęcia, zapłacilibyśmy, lecz nic takiego nie miało miejsca. Później nas nachodził, po czym 11 lutego, w nocy, Diego zniknął. Mamy wątpliwości, czy sam uciekł, łańcuch nie był zerwany, tylko jakby odłożony. Gdy dowiedzieliśmy się że pies został zabity, dla nas ewidentnie była to zemsta - twierdzi właścicielka Diego.
Mieszkanka Trzcinicy zaznacza, że czworonóg był zadbany, wyprowadzany na spacery.
- Sąsiedzi mogą to potwierdzić. Nasza posesja jest ogrodzona, pies nie biegał po okolicy samopas - zapewnia.
Do tematu wrócimy.
Jarosław Kaczyński nie stawił się przed komisją śledczą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?